Donald Tusk długością wypowiedzi przebił dotychczasowego rekordzistę Jerzego Buzka, który w listopadzie 1997 r. mówił o strategii rządu przez 150 minut. Bezpośredni poprzednik Tuska – Jarosław Kaczyński wygłaszał exposé przez 82 minuty. Kazimierz Marcinkiewicz przemawiał jeszcze krócej – 63 minuty. – Nie na każdym filmie bym tyle wysiedział, ile na exposé Tuska – żartuje publicysta Jacek Żakowski.
Inni premierzy też szybciej przedstawiali swoje pomysły na Polskę. Leszkowi Millerowi zajęło to 42 minuty, Markowi Belce nieco ponad pół godziny. Z najkrótszym 30-minutowym exposé wystąpiła Hanna Suchocka. Również pod względem objętości tekstu Tusk przewyższył poprzedników. Jego wystąpienie miało 30 stron. Słowem-kluczem w przemówieniu Tuska było „zaufanie”, u Kaczyńskiego „sukces”, a u Marcinkiewicza „IV RP”. – Zaufanie będzie mottem całej kadencji mojego rządu – przekonywał Donald Tusk.
W exposé Tuska zabrakło bon motów, które zapamiętamy na długo, oraz fraz takich, jak: „Nikt nas nie przekona, że białe jest białe, a czarne czarne” Jarosława Kaczyńskiego.
Choć podobnie jak u szefa PiS nie brakowało nietypowych obietnic. Kaczyński mówił np. o budowie trzech milionów mieszkań, a Tusk o konieczności wprowadzenia języka migowego do urzędów.
Można było odnieść wrażenie, że pisząc wystąpienie, Donald Tusk dołożył wszelkich starań, by jego rząd nie był kojarzony z rządem PiS. Nie można go raczej posądzić o to, o co dwa lata temu Kazimierza Marcinkiewicza, którego exposé było zadziwiająco podobne do wystąpienia poprzednika.Tusk zdecydowanie odciął się od numerowania Rzeczypospolitej, odnosząc się głównie do terminu IV RP, którego jako pierwszy użył w exposé Kazimierz Marcinkiewicz.