W szpitalu MSWiA w Warszawie oprócz Centralnego Biura Antykorupcyjnego czynności operacyjne wykonywał kontrwywiad wojskowy – ujawnił wczoraj „Newsweek”. Miał szukać agentów Wojskowych Służb Informacyjnych wśród informatyków szpitala.
Dlaczego Służba Kontrwywiadu Wojskowego podjęła takie działania? Z ustaleń „Rz” wynika, że jesienią 2006 r., gdy SKW zaczynała rozpracowywać placówkę, istniało bardzo poważne zagrożenie, iż znajdująca się tam medyczna baza danych mogła trafić w ręce obcego wywiadu.
Z dokumentów, do których dotarła „Rz”, wynika, że od 1999 r. WSI miały dostęp do bazy danych szpitala MSWiA, także tej dotyczącej VIP-ów. A w placówce leczyli się najważniejsi ludzie w państwie, m.in. parlamentarzyści, ministrowie i premierzy.
Sygnały o wycieku medycznej bazy danych VIP-ów były poważneZbigniew Wassermann były koordynator służb
Kluczową rolę odgrywał w tej sprawie Wiesław B., do 1995 r. oficer operacyjny WSI. Był m.in. ostatnim szefem opisanej w raporcie likwidacyjnym WSI fundacji Pro Civili, która stanowiła przykrywkę dla działalności tych służb. Firma CSC Int., której B. był właścicielem, miała podrobić funkcjonujący już w szpitalu MSWiA program komputerowy, który potem – po usunięciu oryginału – wprowadziła do użytku w placówce. Dodatkowo lecznica za 70 tys. zł kupiła od firmy CSC Int. specjalny moduł do monitorowania VIP-ów. Po dokonaniu transakcji pracę w szpitalu rozpoczęło dwóch informatyków, którzy byli wcześniej zatrudnieni w firmie Wiesława B. To oni całkowicie kontrolowali informatyczną stronę szpitala. – Pojawiły się sygnały wskazujące, że baza danych mogła trafić do służb rosyjskich – wyjaśnia powody zajęcia się sprawą przez kontrwywiad nasz informator z wojskowych służb. Krążyły też pogłoski, że dane medyczne są zdeponowane w jednym ze szwajcarskich banków – tym, w którym Wiesław B. pracuje dziś jako szef ochrony. – Mówiło się, że ta posada miała być dla niego nagrodą za lojalność i wykonanie zadania, czyli zdobycie bazy danych szpitala – mówi nasz informator.