Z dokumentów, do których dotarła „Rz”, wynika, że Janusz Palikot notorycznie nie płacił składek ZUS za dwóch pracowników biura poselskiego w Lublinie, m.in. za jego byłą dyrektor. Długi posła sięgają 2005 roku – zalega ze składkami za grudzień 2005 roku i siedem miesięcy ubiegłego roku. Wczoraj kwota do zapłaty wynosiła ponad 11 tys. zł.
W lubelskim ZUS urzędnicy przygotowali dokumenty egzekucyjne z wnioskiem o ściągnięcie długu Palikota przez urząd skarbowy już kilka tygodni temu. Ale ostatecznie sprawa nie wyszła na zewnątrz firmy, choć nieopłacanie składek na ubezpieczenia społeczne może być potraktowane nawet jako przestępstwo. Na stronie internetowej ZUS przeczytaliśmy, że „wobec szczególnie opornych dłużników Zakład Ubezpieczeń Społecznych może stosować sankcje przewidziane przepisami prawa karnego. Artykuł 218 tej ustawy przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat wobec osób, które wykonując czynności w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, złośliwie lub uporczywie naruszają prawa pracownika”.
– Nie dziwi mnie zwłoka w ściąganiu długu. Wystarczy prześledzić karierę dyrektora ZUS – usłyszeliśmy od jednego z działaczy lubelskiej PO.
Dyrektor lubelskiego oddziału ZUS Andrzej Panasiuk miał w zeszłym roku przerwę w piastowaniu stanowiska. W sierpniu został odwołany (podobnie jak kilkunastu innych dyrektorów w całym kraju) przez rząd PiS. Po trzech miesiącach wszyscy odwołani dyrektorzy wrócili na swoje fotele – była to jedna z pierwszych decyzji premiera Donalda Tuska.
Janusz Palikot nie odbierał od nas wczoraj telefonu. Obecny dyrektor jego biura Piotr Sawicki o zaległościach z poprzedniej kadencji mówi niechętnie: – Podczas ostatniej kampanii wyborczej wydatki posła były dużo większe niż zwykle. Dlatego mogło się tak zdarzyć, że wystąpiły opóźnienia z płatnościami, które się nawarstwiały. Z moich informacji wynika, że pan poseł wydał już dyspozycje o przelewie zaległej kwoty.Janusz Palikot, jak każdy poseł, dostaje z kancelarii Sejmu 10 150 zł miesięcznie na utrzymanie biura. Za to pokrywa koszty wynajmu lokali (oprócz biura w Lublinie ma też filie w Lubartowie i rodzinnym Biłgoraju), opłaca pracowników oraz media, kupuje materiały biurowe. – Z sejmowych pieniędzy nie wystarcza na wszystko. Żeby mieć biuro na przyzwoitym poziomie, poseł dopłaca do jego funkcjonowania z własnej kieszeni. Także na pensje i składki ZUS – mówi Sawicki.