Ciągle nie ma przełomu w sprawie ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Pata nie przerwał też prezydencki projekt ustawy, który wczoraj trafił do Sejmu. Przewiduje on konieczność uzyskania zgody prezydenta, rządu oraz całego parlamentu w sprawie ewentualnego odstąpienia od zapisów traktatu o tzw. mechanizmie z Joaniny (umożliwia blokowanie w Unii Europejskiej niekorzystnych dla Polski decyzji).
To samo dotyczyłoby prób przyjęcia spornych zapisów Karty praw podstawowych. Zarówno PO, jak i LiD uważają jednak, że projekt prezydenta jest niekonstytucyjny. Podobnego zdania są również konstytucjonaliści. Ryszard Piotrowski z UW uważa, że ustawa ratyfikacyjna powinna się ograniczać do potwierdzenia woli parlamentu w odniesieniu do ratyfikacji.
– Głos prezydenta to przystąpienie do antyeuropejskiej awantury – mówi premier Donald Tusk. – Jeśli PiS w swoim zacietrzewieniu zablokuje ratyfikację traktatu lizbońskiego przez parlament, będzie trzeba przeprowadzić referendum.
Prezydent zapowiedział już, że jeśli ustawa ratyfikacyjna zostanie przyjęta, nie będzie jej wetował. – Pytanie, czy podpiszę akt ratyfikacji, bo nie mam takiego obowiązku – mówi Lech Kaczyński.
O takiej możliwości mówił też szef PiS Jarosław Kaczyński.