Jeśli prokuratura postawi zarzuty oskarżanemu o korupcyjną propozycję Jackowi Karnowskiemu, ma on honorowo zrzec się stanowiska. Taki scenariusz rozpatruje partia, do której należał do niedawna prezydent Sopotu. Ugrupowanie rozpoczęło więc poszukiwania jego ewentualnego następcy. Wszystko odbywa się w wielkiej dyskrecji.
Politycy związani obecnie z Platformą Obywatelską rządzą Sopotem od początku lat 90. Karnowski – od dziesięciu lat (z członkostwa w PO zrezygnował, gdy biznesmen Sławomir Julke ogłosił, że Karnowski złożył mu korupcyjną propozycję). Mieszkańcem Sopotu jest współtwórca PO premier Donald Tusk.
Dlatego Platformie tak zależy na utrzymaniu władzy w mieście. Od kilku dni prominentni politycy pomorskiej PO dyskretnie sondują, kto w razie konieczności mógłby stanąć do przedterminowych wyborów. Niełatwo im jednak znaleźć kandydata, m.in. z powodu wciąż dużych wpływów Karnowskiego w mieście.
Poseł Tomasz Tomczykiewicz z krajowego zarządu Platformy szukanie nowego kandydata na prezydenta Sopotu ocenia jako naturalny ruch. – PO ma ogromne wpływy w Sopocie i zamierza je utrzymać – mówi. – Prezydent Karnowski zrezygnował z członkostwa w Platformie, a partii zależy, by mieć na tym stanowisku swojego człowieka.
O nazwiskach ewentualnych następców Karnowskiego oficjalnie w pomorskiej Platformie nikt mówić nie chce. Kandydatów typuje za to sopocka opozycja. – Słychać o Jacku Tarnowskim, byłym szefie gabinetu politycznego premiera Kazimierza Marcinkiewicza, i sopockim radnym PO Jarosławie Kempie – mówi Michał Rachoń, rzecznik sopockiego PiS. – Ale my też mamy już swojego kandydata. Jeśli dojdzie do wyborów, wystawimy radną Aleksandrę Jankowską. Jej szanse na wygraną oceniamy wysoko w związku z tym, że został osłabiony tak zwany układ sopocki.