Mógłby być uroczym kanclerzem

Już po kolejnej burzy. Grzegorz Schetyna jest znów niekwestionowanym numerem dwa w Platformie, nikt i nic obecnie nie zagraża jego pozycji.

Aktualizacja: 24.12.2008 01:55 Publikacja: 24.12.2008 01:54

Mógłby być uroczym kanclerzem

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Jego współpraca i przyjaźń z Donaldem Tuskiem to w tej chwili najważniejszy zwornik Platformy. Ale właśnie dlatego Schetyna ma za sobą kilka trudnych tygodni. Jak tłumaczą mi politycy PO, uderzenie w ten związek, to uderzenie w jądro partii. Bo to między tymi dwoma politykami najpierw rodzą się pomysły polityczne, to najpierw oni wymyślają strategię, a potem dowiadują się o niej inni.

Powtarzające się zatem od kilku miesięcy pogłoski o konflikcie między nimi były kłopotliwe, bo destrukcyjne. W Platformie pojawił się niepokój, im niżej w drabinie partyjnej, tym silniejszy. Tych kilkanaście tygodni, mimo dobrej miny robionej przez polityków PO, wcale dla nich nie było łatwych. Szukali źródła problemu. Po pierwsze praprzyczyną miały być media niechętne Platformie, a zatem w nomenklaturze platformersów – dziennikarze pisowscy. Zdaniem polityków rządzących jest ich całkiem dużo, tylko nie wszyscy się wychylają. Ale artykułów i wypowiedzi na ten temat było zbyt wiele, by mogło być to jedyne wytłumaczenie.

[srodtytul]Noże, które przebiły balon[/srodtytul]

Trzeba bronić Tuska przed Schetyną – z takim hasłem w kuluarach Sejmu zetknęło się sporo polityków i dziennikarzy, także polityków PO. Bronić, bo Schetyna jest „naprawdę niebezpieczny”, „zbyt dobrze rozumie władzę i umie się nią posługiwać” i „ma ambicje, żeby nie być wciąż drugim”. Z innej strony można było usłyszeć coś innego – że to MSWiA chodzi jak w zegarku, a w Kancelarii Premiera jest bałagan i chaos. Że urzędniczy dwór wokół Tuska walczy z potężnym wicepremierem o wpływy u szefa rządu. Że kilku urzędników dostało po łapach i się mści.

Nie ma wątpliwości, że konflikt był emocjonalny. Bardziej jednak – jak zapewniają teraz politycy bliscy i jednej, i drugiej stronie – toczył się na poziomie najbliższych współpracowników obu polityków niż między nimi samymi. Sytuację paradoksalnie uratowała okładka „Wprost”, w numerze, który opisywał wojnę między Tuskiem i Schetyną. – Pokazała nas trzymających noże za plecami, była tak absurdalna, że przebiła balon – mówi Grzegorz Schetyna – złapaliśmy do tego dystans.

– Skłócić ich się nie da – mówi Rafał Grupiński, minister w Kancelarii Premiera. – To bardzo specyficzny mocny związek oparty na uczuciu, na silnej przyjaźni. To się pojawiło kilkanaście lat temu i trwa do dziś.

Tuska i Schetynę łączy ponoć to samo ironiczne poczucie humoru (w każdym razie to humor Schetyny zwykle rozładowuje nastrój premiera w chwilach napięć), zainteresowanie sportem, a szczególnie piłką nożną, upodobanie do długich rozmów i oglądania meczów przy winie i… no właśnie, nie bardzo wiadomo, co w wymiarze politycznym. Wspólna i spójna wizja Polski w przyszłości? Współpracownicy i politycy rządzący bez wahania odpowiadają, że tak, oczywiście. Ale gdy proszę o doprecyzowanie tej wizji, zaczyna się kłopot. „Skok cywilizacyjny”, „liberalizm” – padają hasła wytrychy.

– Jakoś nie widzę Schetyny jako człowieka, z którym można podyskutować o wizji Polski – uśmiecha się Paweł Poncyljusz z PiS. – To taki brat łata, nie jajogłowy intelektualista. O sporcie, pewnie o partyjnej doraźnej strategii, owszem. Ale jak Polska ma wyglądać za 15 lat i co trzeba zrobić dla losów narodu, takich rozważań raczej bym się nie spodziewał.

[srodtytul]Klucz do duszy[/srodtytul]

Schetyna ma ponoć fenomenalną pamięć, wybitną inteligencję i odwagę. Tej ostatniej dowiódł, gdy pod koniec liceum, a potem już na całego na studiach zaangażował się w podziemie. I to od razu w jedno z najbardziej radykalnych, antykomunistycznych jego odłamów, czyli w Solidarność Walczącą. – Poznałem go, gdy jeszcze był w liceum – mówi Rafał Grupiński, który zna Schetynę najdłużej ze wszystkich w Platformie – był młodszym bratem mojego przyjaciela ze studiów, Janusza. W stanie wojennym Janusza i jego żonę na wiele miesięcy internowano. Trzyletnie dziecko zostało samo. Myślę, że to, jak postąpiono wobec tej rodziny w stanie wojennym, jeszcze bardziej zradykalizowało Grzegorza. W podziemiu był świetny. Nie miał żadnej wpadki, jak szedł przez niego kolportaż i druk, byłem zawsze spokojny.

Andrzej Kuchar, który zna Schetynę z rady nadzorczej klubu Śląsk Wrocław, mówi, że obecny wicepremier potrafi wymienić wszystkich czołowych koszykarzy świata z ostatnich 20 lat. Także piłkarzy i nikogo ponoć nie pominie z aktualnego składu Arsenalu Londyn albo FC Barcelony. Według Kuchara kluczem do duszy Schetyny jest właśnie sport. – Na to, by porozmawiać o sporcie, zawsze znajdzie czas – mówi. Przyznaje, że gdy Schetyna sprzedawał klub (było to ponoć żądanie Tuska, by wybrał, czy chce być biznesmenem, czy politykiem), było mu naprawdę ciężko. – Jak ktoś coś kocha, to musi boleć, gdy to traci – mówi Kuchar. I dodaje: – Według mnie to idealny kandydat na prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Znajomi Schetyny twierdzą, że wcale nie odżegnywałby się od zajęcia tego stanowiska. Tymczasem klub po sprzedaży przestał istnieć, ale co jakiś czas pojawiają się zarzuty o nieprawidłowości w jego finansowaniu. Nie udowodnione jednak nigdy. Podobnie jest z zarzutami o budowaniu na politycznych kontaktach Schetyny potęgi firmy jego żony. Jak dotąd nikt niczego obciążającego w wymiarze prawnym nie znalazł.

Z całą pewnością Schetyna jest najważniejszą obok Tuska osobą, która decyduje o kierunku marszu Platformy. To on miał w wieczór wyborczy w 2005 roku, gdy okazało się, że Tusk przegrał wybory prezydenckie, utwierdzić lidera partii, że w tej sytuacji o żadnej koalicji z PiS nie może być mowy. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, w czasie rządów PiS, gdy nawet nie było wiadomo o wcześniejszych wyborach, Grzegorz Schetyna mówił: – Nie mam problemu z myśleniem o koalicji z PiS, jeśli tylko ta partia się zmieni. Tylko najpierw musimy wygrać wybory parlamentarne. A potem prezydenckie. To jest dopiero pakiet, o który warto walczyć.

Trudno odmówić Schetynie umiejętności jasnego wytyczania celów i dążenia do ich realizacji. Swoiście doceniają to politycy i działacze, którzy w jakikolwiek sposób mogą od niego zależeć. – Niech mnie pani nie wymienia w tym tekście. W ogóle pani do mnie nie dotarła – kilka razy usłyszałam takie zdanie od moich rozmówców z PO, czy to na szczeblu ogólnokrajowym, czy samorządowym. – Musimy mówić na zewnątrz jednym głosem – wyjaśnia zjawisko Schetyna – i nie krytykować się publicznie. Wiele razy mówiłem to kolegom.

Jedna z takich osób mówi mi: – Jeśli chodzi o Schetynę, to masz do czynienia albo z ludźmi zastraszonymi, takimi jak ja, albo z klakierami.

To opinia przesadzona, ale jeden z długoletnich przyjaciół politycznych Schetyny Andrzej Halicki, przyznaje, że ten strach, choć jego nie dotyczy, istnieje. – Mało ludzi ma odwagę powiedzieć mu coś w oczy – mówi. – To zapewne wynika z jego obecnej pozycji, no i z respektu, jaki budzi u innych.

[srodtytul]Pan na Dolnym Śląsku[/srodtytul]

We Wrocławiu jest bez wątpienia najpotężniejszym politykiem. W wielu najważniejszych miejscach na Dolnym Śląsku od lat są ludzie związani ze Schetyną. Nic dziwnego – od lat współrządzi tam Platforma Obywatelska. Z wyjątkiem samego Wrocławia, którego prezydent Rafał Dutkiewicz nie tylko nie zgodził się wstąpić do Platformy, ale założył konkurencyjny wobec niej Ruch Polska XXI. W województwie i w sejmiku rządzą ludzie lojalni wobec Schetyny. Szefem regionalnej Platformy jest Jacek Protasiewicz – najbliższy obok Tomasza Kontka, dziś wicenaczelnego „Faktu”, przyjaciel z NZS – który wprawdzie wypadł z łask na jakiś czas, ale dziś znów jest jednym z cieszących się zaufaniem ludzi wicepremiera.

O tym, jak twardo Schetyna kieruje sprawami na Dolnym Śląsku, boleśnie przekonał się poprzedni marszałek sejmiku wojewódzkiego Andrzej Łoś, który życzliwie współpracował z Rafałem Dutkiewiczem. Jeden z działaczy wrocławskich opowiada mi taką oto scenę:. „Znajomy X monitował u Łosia jako marszałka województwa o załatwienie jakichś spraw. Bezskutecznie. Tak się składa, że X doskonale zna Schetynę. Poszedł do niego na skargę. Przyjdź jutro, usłyszał. Nazajutrz jest u Schetyny. Wchodzi poproszony na spotkanie Andrzej Łoś. Nikt nie zaprasza go, by usiadł, więc stoi. I tak na stojąco, gdy tamci siedzą, odbiera ostrą reprymendę od Schetyny”.

[wyimek]Grzegorz Schetyna nie jest ani butny, ani wyniosły, raczej na luzie i z uśmiechem. Ten luz i uśmiech bywają zwodnicze, bo za nimi kryje się bezwzględna dbałość o interesy partii, lidera i własną pozycję[/wyimek]

Gdy opowiadam tę historię Schetynie, zaprzecza. Po pierwsze pracuje nad sobą. – Ja się naprawdę zmieniłem, człowiek dojrzewa, uspokaja się. Jestem bardziej uśmiechnięty, otwarty – mówi. Po drugie, jak mówi, stara się nie upokarzać ludzi, bo wie, że to zawsze wraca złą emocją. – Próbuję rozmawiać, mówię jasno, co jest nie tak, i żeby ktoś sobie to przemyślał. Czasem są to słowa twarde.

Zdaniem Schetyny to nie polityczne sympatie Łosia były powodem jego odwołania, ale to, że „marszałek zachorował na układ wrocławski na Dolnym Śląsku”. Chodzić miało o to, że preferował Wrocław na niekorzyść całego regionu. Łoś został odwołany zatem błyskawicznie i – jak pisała lokalna prasa – radni, którzy mieli opory, dostali w nagrodę za odstąpienie od popierania Łosia stanowiska w radach nadzorczych i w zarządach spółek. Przytoczę spośród kilku jeden tylko przykład: Elżbieta Zakrzewska otrzymała funkcję dyrektora szpitala MSW w Jeleniej Górze pozostającego w gestii Schetyny. Głosowania osobiście doglądał wicepremier.

[srodtytul]Lider i jego drużyna[/srodtytul]

Teraz na Dolnym Śląsku nie ma właściwie osoby o potężniejszych od niego wpływach. Zresztą to jego bliski współpracownik jeszcze z czasów NZS Rafał Jurkowlaniec jest tam wojewodą. Prasa ochrzciła go „żołnierzem Schetyny”. Mówił przed rokiem „Wyborczej”: – Cenię Grzegorza. Podzielam jego filozofię, że polityka to gra zespołowa. Ale lider musi być jeden. W drużynie, w której gram, liderem jest Schetyna.

No właśnie. Takie oto słowa Donaldowi Tuskowi lub urzędnikom z jego otoczenia nie mogą się podobać. Wiadomo przecież, że lider jest jeden, ale jest nim Tusk, a nie Schetyna. Podejrzenie, że ambitny sekretarz generalny buduje swą pozycję i opiera się na całym zastępie ludzi, dla których to on jest pierwszy, mogło też być źródłem kryzysu zaufania między obydwoma politykami i poważnych kłopotów Schetyny.

A jego ludzi jest ponoć pełno wszędzie. Prasa opisywała wielokrotnie nominacje do rad nadzorczych i spółek Skarbu Państwa, do których dziwnym trafem powoływani byli ludzie kojarzeni z sekretarzem generalnym PO. Na Dolnym Śląsku to przede wszystkim KGHM i spółki od niego zależne, w skali kraju to co najmniej kilka strategicznych konsorcjów, jak Polska Grupa Energetyczna. – Słyszałem, że jeden z polityków PiS Jan Bury z PSL, któremu sprawy te miały podlegać, skarżył się, że wobec tej polityki Schetyny jest bezradny – mówi mi jeden z posłow PiS.

Słynne „schetynówki”, czyli program budowy dróg lokalnych, na które finanse rozdzielają wojewodowie i MSWiA, też ma zdaniem niektórych polityków budować zastęp ludzi, którzy będą wobec niego lojalni.

W ostatnich dniach „Rzeczpospolita” informowała, że fundusze na „schetynówki” sa rozdzielane wedle partyjnych kryteriów. Tam, gdzie rządzi opozycja, pieniędzy brak. Tam, gdzie rządzi PO, fundusze popłyną. – To nie tak – mówi Schetyna. – Łatwo sprawdzić, że to nieprawda, listy z punktacją wniosków są w Internecie, uczulałem wojewodów, by zadbali, żeby nie doszło do takiej sytuacji.

Ale w takim razie, czemu pieniądze dostały Sopot i Gdańsk zarządzane przez PO, a nie dostał Wrocław zarządzany przez Dutkiewicza? – Sopot i Gdańsk sprawdzę, tam chodziło o drogi dojazdowe, ale Wrocław przygotował projekt na remont 300 metrów ulicy Stawowej w samym centrum miasta – odpowiada. – Program ma finansować budowę dróg w miejscach najbardziej zapóźnionych cywilizacyjnie. Jakbym dał na to Wrocławowi, to bym zgrzeszył.

Ze słów polityków Polski XXI wicepremier może sądzić, że z punktu widzenia interesów jego partii, gdyby rząd cokolwiek dał Wrocławowi, to by zgrzeszył. Kazimierz Michał Ujazdowski wymienia kolejne sprawy i przedsięwzięcia, którym rząd odmówił wsparcia. Ostatnio dotyczy to festiwalu Vratislavia Cantans, szacownej i z wielką tradycją imprezy kulturalnej. – Minister Zdrojewski po prostu nie ma pieniędzy, na wszystko nie starcza – mówi spokojnie Schetyna. Ale Ujazdowski mówi tak: – To co robi ten rząd wobec Wrocławia, to barbarzyńska strategia, która nie przyniesie żadnych pozytywnych skutków.

Stan emocji ilustruje inny działacz ruchu Dutkiewicza, który mówi: – Co sobotę przyjeżdżają z Warszawy do Wrocławia i zamiast iść do rodzin, siedzą wieczorem w siedzibie PO na Oławskiej, wicepremier Schetyna, minister Zdrojewski, jego żona działaczka wrocławskiej PO i Protasiewicz i zastanawiają się, jak jeszcze dokuczyć Dutkiewiczowi. Jakby nic innego do roboty nie mieli!Pytam o to Schetynę. Ze śmiechem zaprzecza.

[srodtytul]Numer dwa i numer jeden[/srodtytul]

Całe postępowanie, cała strategia sekretarza generalnego – jak mówią mi zarówno jego zwolennicy, jak i przeciwnicy – jest oparta na lojalności wobec Tuska i przestrzeganiu hierarchii.

Tyle że jego przeciwnicy dodają do tego złośliwie słówko – na razie. Ale wydaje się jednak, że podejrzewanie Grzegorza Schetyny o działania nielojalne wobec Donalda Tuska ma wątłe podstawy. Nie tylko dlatego, że Schetyna przez kilkanaście lat udowodnił, że jest wobec obecnego premiera niezwykle lojalny, że jak mówią w kuluarach, „gra na niego”. Ale też z tego prostego względu, że byłyby to działania niepraktyczne. – Nie ma nikogo w Platformie tak dobrego jak Tusk – stwierdza i chyba nie można odmówić mu racji.

Z różnych badań opinii wynika, że popularność Platformy przede wszystkim opiera się na osobie Tuska. Notowania rządu wprawdzie są słabe, ale notowania premiera znacznie wyższe.

Dlatego bardziej przez pryzmat praktycyzmu niż osobistych ambicji Grzegorz Schetyna zdaje się podchodzić do spekulacji na temat tego, że zastąpi Tuska na stanowisku premiera. – Chcę, by Donald Tusk był premierem jak najdłużej. Ta konstrukcja jest optymalna na dziś. Nie ma lepszego wariantu – mówi Schetyna.

W kuluarach jednak słychać, że w otoczeniu premiera niezwykle popularna jest idea przeprowadzenia wcześniejszych wyborów do Sejmu, jeszcze w 2009 roku. Schetyna jest temu pomysłowi zdecydowanie przeciwny, mimo że po takich wyborach, jak mówią niektórzy, mógłby zostać szefem rządu.

Choć trudno też nie zauważyć, że pomału przygotowuje się na wypadek, gdyby jednak miał zostać premierem. Ci, którzy go znają, mówią, że zamyka fronty, stare konflikty w Platformie. Że zaczął dbać o to, jak wypada w mediach. Zgodził się nawet na rodzinną sesję w „Vivie” z żoną i córką w domu, na której jednak, wbrew zapewne wysiłkom specjalistów od obróbki fotografii, jego uśmiech jest sztuczny.

Czasem zaskakiwany pytaniem, umie zupełnie naturalnie odpowiedzieć, i to w sposób, który zjednuje mu życzliwość. Gdy niedawno był gościem TVN24, na pytanie Justyny Pohanke, co jest dla niego najważniejsze teraz w życiu, najpierw palnął politycznie: – Teraz myślę o interesie narodu. Ale kilka chwil potem na podobnie sformułowane pytanie odpowiedział jak człowiek: – Żeby rodzina była zdrowa i żebym częściej mógł być w domu we Wrocławiu.

Uważni obserwatorzy poczynań Grzegorza Schetyny mówią jeszcze, że starannie pielęgnuje relacje z magnatami medialnymi – Zygmuntem Solorzem i Mariuszem Walterem. To w koncernie Solorza pracował przez ostatnie lata Krzysztof Bondaryk, szef ABW, który, jak opisywali to Luiza Zalewska i Tomasz Butkiewicz w „Dzienniku”, kontroluje teraz postępowania wyjaśniające interesy właściciela Polsatu. Schetyna za Bondarykiem stoi murem

Budowanie relacji z ITI jest jeszcze lepiej widoczne. Platforma podjęła decyzję o przekazaniu ogromnych pieniędzy na budowę stadionu Legii w Warszawie, klubu, który należy właśnie do ITI. Żeby tak niepopularną decyzję działacze Platformy bez mrugnięcia okiem zaakceptowali, trzeba było i w tej sprawie żelazną ręką zaprowadzić dyscyplinę w partii. Schetyna promuje też projekt ustawy o bezpieczeństwie na imprezach masowych. Z jednej strony kreuje go to na szeryfa, który walczy z chuliganami na stadionach, z drugiej – ustawa daje klubom prawo wprowadzania zakazów stadionowych. Bez sądów, wyroków, policji. To da skuteczną broń ITI do rozprawienia się z niepokornymi wobec właścicieli klubu kibicami Legii. Dlatego na meczach słychać: „Grzegorz Schetyna to Waltera jest dziewczyna”.

[srodtytul]Twardziel na luzie[/srodtytul]

Ale Schetyna nie jest łatwym celem dla opozycji. Bardzo wielu polityków po prostu go lubi. Nie tylko na lewicy, gdzie niektórym, tak jak Jerzemu Szmajdzińskiemu, zdarzało się blisko z nim współpracować, gdy zasiadał w radzie nadzorczej klubu koszykarskiego Śląsk Wrocław, ale i polityków PiS. – Zna państwo, wie, czym jest rządzenie, na czym polega władza. W Polsce niewielu to umie – mówi Paweł Kowal z PiS. Wiadomo też, że niektórzy ludzie PiS, np. Mariusz Kamiński, nie potracili swoich stanowisk właśnie dlatego, że nie pozwolił na to wicepremier pamiętający ich z czasów wspólnej działalności w podziemiu czy NZS. Z jednej strony gra tu pewnie rolę sentyment, z drugiej, jak w przypadku szefa CBA, towarzyszy temu taktyka polityczna. Świadomość istnienia CBA zarządzanego przez człowieka z przeciwnego obozu politycznego jest niezłym straszakiem dla tych polityków PO, którzy chcieliby podążyć drogą byłej posłanki Sawickiej.

Stojąc na czele ogromnego ministerstwa, jednocześnie zarządzając w praktyce partią, poganiając i dyscyplinując innych ministrów i wtrącając się niemal we wszystkie strategiczne dziedziny, Schetyna wyrósł faktycznie na jedną z najpotężniejszych osób w kraju. Przy czym – jak mówią mi politycy z różnych stron – nie przewróciło mu się w głowie, nie jest ani butny, ani wyniosły, raczej na luzie i z uśmiechem, jak zwykle. Ten luz i uśmiech bywają zwodnicze, bo za nimi kryje się bezwzględna dbałość o interesy partii, lidera i własną pozycję. Ale ponoć wcale nie jest też taki twardy i bezwzględny, jakby wynikało z powtarzanych opinii. Potrafi być otwarty, ciepły i zawsze – jak sam deklaruje – szuka możliwości rozmowy. Chyba że nie jest mu ona do niczego potrzebna, wtedy nie rozmawia, tylko atakuje, jak w przypadku różnych szarż wobec polityków PiS.

Kiedyś powiedział, że w podziemiu nauczył się mieć dwie twarze: konspiratora i bawiącego się studenta. Teraz też je ma. Prócz zaprawionej w bojach twardej skóry (to mój najlepszy nosorożec – miał o nim kiedyś powiedzieć Donald Tusk) ma jeszcze dystans do siebie i ironię. Jeśli przyjdzie co do czego, będzie zapewne uroczym kanclerzem.

Jego współpraca i przyjaźń z Donaldem Tuskiem to w tej chwili najważniejszy zwornik Platformy. Ale właśnie dlatego Schetyna ma za sobą kilka trudnych tygodni. Jak tłumaczą mi politycy PO, uderzenie w ten związek, to uderzenie w jądro partii. Bo to między tymi dwoma politykami najpierw rodzą się pomysły polityczne, to najpierw oni wymyślają strategię, a potem dowiadują się o niej inni.

Powtarzające się zatem od kilku miesięcy pogłoski o konflikcie między nimi były kłopotliwe, bo destrukcyjne. W Platformie pojawił się niepokój, im niżej w drabinie partyjnej, tym silniejszy. Tych kilkanaście tygodni, mimo dobrej miny robionej przez polityków PO, wcale dla nich nie było łatwych. Szukali źródła problemu. Po pierwsze praprzyczyną miały być media niechętne Platformie, a zatem w nomenklaturze platformersów – dziennikarze pisowscy. Zdaniem polityków rządzących jest ich całkiem dużo, tylko nie wszyscy się wychylają. Ale artykułów i wypowiedzi na ten temat było zbyt wiele, by mogło być to jedyne wytłumaczenie.

Pozostało 94% artykułu
Polityka
Polityczne Michałki: Rok rządu Tuska na trzy plus, a młodzi popierają Konfederację. Żółta flaga dla koalicji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
MSZ na wojnie hybrydowej z Rosją. Kto prowadzi walkę z dezinformacją
Polityka
Sikorski pytany o polskich żołnierzy na Ukrainie mówi o „naszym obowiązku w NATO”
Polityka
Partia Razem zakończyła postępowanie dyscyplinarne ws. Pauliny Matysiak. Jest decyzja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Sondaż: Wyborcy PiS murem za Mateuszem Morawieckim. Rządy Donalda Tuska przekonały 3 proc. z nich