Kilkaset godzin różnych szkoleń i praktyk będzie czekać kandydatów na oficerów straży marszałkowskiej. Później będą musieli zdać specjalny egzamin, a wyśrubowane kryteria przewidziano też dla kandydatów na chorążych. Tak wynika z zarządzenia marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z PiS, do którego dotarła „Rzeczpospolita".
Nowe regulacje dotyczą sejmowej służby podległej marszałkowi, która liczy około 160 funkcjonariuszy. Ostatnio przechodzi ona głębokie zmiany. W przeszłości strażnicy byli zwykłymi pracownikami w myśl kodeksu pracy, jednak w styczniu Sejm uchwalił ustawę o straży marszałkowskiej, w związku z czym stała się ona prawdziwą formacją z przywilejami emerytalnymi i kilkunastoma stopniami służbowymi. Powstały w niej cztery korpusy: szeregowych, podoficerski, chorążych i oficerów.
Wielodniowe kursy
Z ustawy wynika, że marszałek ma określić tryb naboru do tych dwóch ostatnich i to na tej podstawie wydał zarządzenie. Wynika z niego, że „szkolenie kompetencji kierowniczych" kandydatów na oficerów ma trwać cztery tygodnie i odbywać się w „ośrodku szkolenia innej służby mundurowej". Później czeka ich szkolenie zawodowe w Warszawie, gdzie oprócz teorii mają doskonalić umiejętności strzeleckie i z samoobrony. Szkolenie mają wieńczyć „praktyki zawodowe pod kierunkiem patrona", a następnie przyszli oficerowie będą zdawać trwający 70 minut egzamin pisemny.
Podobny, choć krótszy program przewidziano dla kandydatów na pierwszy stopień w korpusie chorążych. Szkolenie również częściowo ma odbywać się w ośrodku innej formacji.
„Straż marszałkowska, jak każda formacja mundurowa, jest zobligowana do dbania o wysoki poziom kompetencji kadry, w tym dowódczej. Szkolenia już trwają. SM korzysta w tym zakresie z doświadczeń i pomocy innych formacji, m.in. Straży Granicznej" – wyjaśnia Centrum Informacyjne Sejmu. A poseł PiS Edward Siarka twierdzi, że taki program szkoleń był nieunikniony. – Skoro zrównaliśmy tę służbę z innymi i pozwoliliśmy na przechodzenie funkcjonariuszy, straż musi spełniać te same wymogi – tłumaczy.