Do ataku nożem na Pawła Adamowicza doszło podczas "światełka do nieba", finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na Targu Węglowym w Gdańsku. Napastnik został zatrzymany. Prezydent jest operowany w szpitalu, jego stan jest ciężki.
Dowiedz się więcej: Kim jest nożownik, który zaatakował Adamowicza?
- To był szok. Nic przecież nie zapowiadało takiego tragicznego finału imprezy - powiedział Bogdan Borusewicz, który przyjechał do szpitala, do którego przywieziono Adamowicza.
- Problemem jest nienawiść, która od jakiegoś czasu była nakręcana w stosunku do prezydenta Gdańska. Ktoś chciał wyrównać swoje rachunki. Nie wiem, z kim chciał je wyrównywać. Napastnik krzyczał coś o Platformie Obywatelskiej. To skutek nagonki na pana prezydenta. Przez cały czas w ostatnimi czasie był atakowany. Poza tym ten atak był świadomy, wcześniej przygotowany. Weźmy pod uwagę, że zaatakował w czasie największej oglądalności. Tuż przed "Światełkiem do nieba" - zauważył wicemarszałek Senatu w rozmowie z Onetem.
Borusewicz stwierdził, że "ci, którzy nakręcali tę falę nienawiści przeciwko prezydentowi Adamowiczowi powinni wiedzieć, że to ich wina". - Można mieć tylko nadzieję, że to zdarzenie będzie dla nich momentem refleksji. Szkoda, że w takiej sytuacji. To było do przewidzenia, że coś tak tragicznego może się wydarzyć - dodał.