[link=http://www.rp.pl/artykul/394022_Drzewiecki_sklamal.html" "target=_blank]"Rz" ujawniła dziś[/link], że zamieszany w aferę hazardową Mirosław Drzewiecki zataił spotkanie z lobbystą Ryszardem Sobiesiakiem, do którego doszło we wrześniu w warszawskim hotelu Radisson. Tvp.info podaje, że ówczesny minister sportu miał obiecać Sobiesiakowi, że pomoże mu w pozytywnym rozstrzygnięciu przetargu, należącego do państwowego Zespołu Elektrowni w Niedzicy wyciągu narciarskiego na Polanie Sosny w Niedzicy.
Obiekt miał według tvp.info chcieć kupić kolega Sobiesiaka Andrzej Stoch. Miał w tym pomóc związany z PO Lech Jancza, który pełnił funkcję pełnomocnika Zarządu Zespołu Elektrowni w Niedzicy ds. dzierżawy i wynajmu. W wyniku konfliktów szefostwa elektrowni Jancza stracił stanowisko. Jego wypowiedzenie kończyło się ostatniego dnia września, a przetarg był planowany na 12 października.
Zadaniem Drzewieckiego, ówczesnego szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego i innych osób, których nazwiska pojawiają się również w kontekście afery hazardowej, była pomoc w utrzymaniu Janczy na stanowisku. We wrześniu, kiedy rozgrywały się wydarzenia byli jednak już bardziej ostrożni niż w rozmowach na temat zmian w ustawie hazardowej. CBA udało się jednak wyłuskać sformułowania, które zdradziły ich rzeczywisty cel.
[srodtytul]Pikuś kolega Rysia [/srodtytul]
Pierwszym mocnym śladem tej operacji jest telefon, jaki Ryszard Sobiesiak wykonuje do Zbigniewa Chlebowskiego wieczorem 14 września. Polityk PO mówi mu, że zrobił wszystko w tej sprawie, co mógł. Jednocześnie radzi, aby sam zainteresowany, czyli Lech Jancza, sam też walczył o siebie. Na koniec daje Sobiesiakowi nadzieję, mówiąc: "jeszcze nic straconego, Rysiu."