– Czuję się słabo wykorzystany w pracach sejmowych – żali się Jarosław Stolarczyk z łódzkiej PO. Do Sejmu trafił rok temu, na miejsce posłanki z regionu, która została eurodeputowaną.
W partii Donalda Tuska jest kilkudziesięciu posłów trzydziestolatków. Nowemu parlamentarzyście z młodszego pokolenia nie jest łatwo zaistnieć.
– Koledzy z regionu stają się naturalną konkurencją dla mnie – przyznaje Stolarczyk. – Wiem, że jeśli sam sobie nie poradzę, to będzie moja pierwsza i ostatnia kadencja.
Stolarczyk zaangażował się więc w pracę nad zmianą ustawy o broni i amunicji oraz w zmiany prawa na rzecz przedsiębiorców. Ale ma też inny plan.
– Celowo zabieram głos podczas największego audytorium w sprawach nośnych, np. o in vitro czy parytetach – opowiada. – Potem kierownictwo klubu ma do mnie pretensje, że nie uzgadniam tych wystąpień, ale to jedyny sposób, by media zainteresowały się kimś innym niż politycy ze ścisłej czołówki.