Za słabi na eksport gazu

Aby zostać graczem na europejskim rynku gazu, Polska musiałaby zmienić politykę wewnętrzną i zagraniczną. Dziś nie jest do tego zdolna

Publikacja: 11.08.2012 00:28

Kopuła zbiornika na gaz na terminalu LNG?została podniesiona z czteromiesięcznym opóźnieniem

Kopuła zbiornika na gaz na terminalu LNG?została podniesiona z czteromiesięcznym opóźnieniem

Foto: Materiały Inwestora

Dywersyfikacja dostaw gazu powinna być dla polskiej polityki tym, czym było wejście do UE i NATO. Od bezpieczeństwa energetycznego zależy nie tylko, czy rachunki za ogrzewanie będą pożerały znaczną część domowych budżetów Polaków. Wpływa ono na kondycję całej gospodarki, a przez to na naszą pozycję w Europie.

Polska płaci dziś za rosyjski gaz najdrożej w Europie – około 500 dolarów za 1000 m sześc. To oznacza, że rocznie zasilamy rosyjski Gazprom kwotą około 5 mld dol. Gdyby te same pieniądze, a przynajmniej ich część, zainwestowano w poszukiwanie złóż gazu w Polsce, szybko stalibyśmy się jego eksporterem.

Dążenie do takiego stanu oznaczałoby jednak zmiany polskiej polityki wewnętrznej i zagranicznej. Rozpoczynając na poważnie eksploatację swoich złóż – zarówno konwencjonalnych, jak i niekonwencjonalnych – Warszawa rzuciłaby rękawicę potężnym sąsiadom.

Dla Rosji kwestia dominacji na rynku gazu w Europie jest sprawą strategiczną. Widać to choćby po determinacji, z jaką Kreml realizował budowę gazociągu północnego, oraz twardych negocjacjach z Brukselą w sprawie wyłączenia rury spod unijnej jurysdykcji. Jeśli zostałaby objęta III?pakietem energetycznym, zarządzaniem musiałby zająć się niezależny operator, który musiałby informować o wolnych mocach przesyłowych. Dzięki temu np. Polska pośrednio wiedziałaby, ile gazu Gazprom wysyła do Niemiec przez Nord Stream. A zatem, czy Moskwa nie szykuje się na przykład do ograniczenia tranzytu biegnącym przez Polskę gazociągiem jamalskim. Z wyprzedzeniem wiedzielibyśmy o nadciągającym kryzysie energetycznym.

Po zgłoszeniu ambicji bycia eksporterem gazu takich punktów zapalnych byłoby więcej. Choćby dostęp do gazociągu jamalskiego. Jeśli Polska chciałaby pompować nim swoje paliwo, odebrałaby część niemieckiego rynku Gazpromowi. To wymagałoby nie tylko twardej polityki wobec Moskwy, ale także próby podjęcia partnerskich relacji z Berlinem. Dziś obie te sprawy wydają się zupełną mrzonką.

Aby jednak być gotowym do podjęcia gry na arenie międzynarodowej, potrzebna jest zupełna zmiana polityki wewnętrznej. Tu zaś rząd nie jest w stanie przygotować nawet ustawy o opłatach za wydobywanie węglowodorów, choć w przypadku ustawy dotyczącej kopalin, obciążającej KGHM, takich problemów nie było.

Ustawa powinna regulować nie tylko wysokość podatków i opłat nakładanych na eksploatowane złoża, ale również sposób nadzoru państwa nad wydobywaniem gazu i ropy. W tej ostatniej sprawie kilka ministerstw nie może dojść do porozumienia od miesięcy. Biorąc pod uwagę, że prace nad ustawą powinny zacząć się w połowie ubiegłej kadencji – gdy pojawiły się informacje o możliwych wielkich zasobach gazu łupkowego w Polsce – mamy obraz inercji w kluczowej dla państwa sprawie.

– Paradoksalnie najważniejszy wcale nie musi być gaz z łupków – mówi Grzegorz Pytel, ekspert ds. energetyki Instytutu Sobieskiego. Jego zdaniem uwagę należy dziś skupić na gazie ze złóż konwencjonalnych. Udokumentowanych mamy ok. 140 mld m sześc. (przy rocznym zużyciu gazu w Polsce na poziomie ok. 14 mld). Ale według Państwowego Instytutu Geologicznego potencjalnie mamy 1,73 bln m sześc., choć te złoża trzeba dokładnie zbadać.

– Jeśli Polska zwiększyłaby wydobycie własne, nie tylko przestalibyśmy transferować do Moskwy około 5 mld dolarów rocznie, ale jeszcze obniżylibyśmy ceny energii, a zaoszczędzone pieniądze firmy mogłyby inwestować w dalsze poszukiwania gazu – dodaje Pytel.

Polska może zyskać niezależność energetyczną dzięki złożom konwencjonalnym

Gdyby złoża potencjalne zamieniły się w wydobywalne, Polska na ok. 100 lat uniezależniłaby się od dostaw z Rosji. Bez udziału gazu łupkowego.

Niezbędnym warunkiem jest jednak nie tylko gruntowna restrukturyzacja monopolisty PGNiG, ale przede wszystkim perspektywa uwolnienia rynku gazu. Rząd zapowiedział przygotowanie takiego planu podczas wizyty prezydenta USA?Baracka Obamy w Polsce w 2011 r. Zapowiedziano wspólne polsko-amerykańskie forum gospodarcze na jesień ubiegłego roku. Potem przełożono je na wiosnę obecnego. Do dziś forum się nie odbyło.

Dla koncernów wydobywczych to sygnał pogarszania się klimatu inwestycyjnego. Wiele już dziś rozgląda się za inwestycjami w innych krajach.

– Na plus temu rządowi należy zapisać decyzję o budowie gazoportu i podpisanie kontraktu z Katarczykami. Jednak to osiągnięcie w dużej mierze zaprzepaszczono podczas negocjacji nowej umowy gazowej z Rosją. Rząd okazał słabość, podpisując kontrakt długoterminowy, a do tego zwiększający znacznie wolumen gazu importowanego z Gazpromu – mówi Janusz Kowalski, ekspert rynku gazowego.

Dodaje, że od podpisania tej umowy polityka gazowa jest coraz mniej skoordynowana. W Ministerstwie Środowiska od kilku miesięcy leży np. gotowy projekt ustawy „łupkowej", ale kilka resortów blokuje zawarte w nim rozwiązania, dbając wyłącznie o swoje interesy. – Spotkania odbywają się regularnie, ale nic z nich nie wynika – mówi osoba z resortu skarbu.

Dywersyfikacja dostaw gazu powinna być dla polskiej polityki tym, czym było wejście do UE i NATO. Od bezpieczeństwa energetycznego zależy nie tylko, czy rachunki za ogrzewanie będą pożerały znaczną część domowych budżetów Polaków. Wpływa ono na kondycję całej gospodarki, a przez to na naszą pozycję w Europie.

Polska płaci dziś za rosyjski gaz najdrożej w Europie – około 500 dolarów za 1000 m sześc. To oznacza, że rocznie zasilamy rosyjski Gazprom kwotą około 5 mld dol. Gdyby te same pieniądze, a przynajmniej ich część, zainwestowano w poszukiwanie złóż gazu w Polsce, szybko stalibyśmy się jego eksporterem.

Pozostało 87% artykułu
Polityka
Hołownia w Helsinkach, czyli cała naprzód na północ
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Piotr Serafin dla „Rzeczpospolitej”: Unijny budżet to polityka zapisana w cyfrach
Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO
Polityka
Wybory prezydenckie. Sondaż: Kandydat Konfederacji goni czołówkę, Hołownia poza podium
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Prof. Rafał Chwedoruk: Na konflikcie o TVN i Polsat najbardziej zyska prawica