Aż 800 tys. zł od początku roku wydał parlamentarny Klub Ruchu Palikota za napisanie przez topowych prawników projektów ustaw, m.in. prof. Witolda Modzelewskiego, jednego z najlepszych doradców podatkowych w kraju.
– Tak, prawnicy to główna część naszych wydatków z budżetu klubu, wolimy je wydać na prawników niż na siebie. Uważamy, że lepiej wynająć dobrego prawnika, niż potem wstydzić się za ustawę – mówi „Rz" poseł Andrzej Rozenek (RP). Ruch Palikota, który liczy 43 posłów, złożył w Sejmie już 53 projekty, m.in. o przeszczepianiu komórek i narządów, ustawy o stowarzyszeniach czy też o finansowaniu partii politycznych. – Kolejnych 20 projektów jest w przygotowaniu – dodaje poseł Rozenek.
Karol Jene, asystent Janusza Palikota i dyrektor klubu RP, przyznaje, że partia korzystała także z usług m.in. znanych karnistów prof. Piotra Kruszyńskiego czy prof. Janusza Widackiego, który, jak podkreśla Rozenek „pracuje właściwie pro publico bono". – Najdroższy był dla nas pakiet tzw. ustaw antytransformowych, które wskazują 50 mld oszczędności dla państwa. Prace nad pakietem trwały osiem miesięcy – mówi Jene, choć nie chce zdradzić, ile zapłacono prawnikowi.
Artur Dębski, poseł RP, chce poprosić o napisanie ustawy o likwidacji powiatów prof. Michała Kuleszę, twórcę reformy samorządowej, a prof. Kruszyńskiego – ustawy o zawodzie polityka. – Po to jestem w Sejmie, by tworzyć dobre prawo – stwierdza Dębski.
Posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) jest zaskoczona. – Nie wiedziałam, że Ruch Palikota pisze tak kosztowne projekty ustaw – przyznaje. – Pochwalam, by w legislacji uczestniczyli prawnicy, bo to poprawia jakość stanowionego prawa. W pracach nad projektem o in vitro wiele osób pomagało mi społecznie. Na opinie prawne do tego projektu wydaliśmy w ubiegłej kadencji kilka tysięcy złotych, w tej podobnie – przypomina poseł Kidawa-Błońska. Zaznacza, że klub – na wniosek posła – finansuje prawnika, by pomógł napisać projekt lub go ekspercko sprawdził. – To są stawki ok. 2 – 3 tys. zł – twierdzi.