Kwaśniewska napisała list do działaczek stowarzyszenia, w którym powiadomiła o rezygnacji z dalszej działalności. Swoje odejście tłumaczyła nawałem zajęć w fundacji, którą założyła jako pierwsza dama.
– To bardzo poruszający list, a zarazem przykład, jak można rozstać się elegancko, nie zatrzaskując za sobą drzwi – mówi w rozmowie z „Rz" Danuta Waniek, działaczka kongresu i ministra obrony w gabinecie cieni.
Kwaśniewska napisała, że natłok obowiązków w jej fundacji uniemożliwia jej dalsze angażowanie się w ruch feministyczny. Jednak według nieoficjalnych informacji była pierwsza dama już od dłuższego czasu nie mogła się dogadać z czołowymi działaczkami kongresu, m.in. Magdaleną Środą czy Kazimierą Szczuką.
– Nie wiem, czy tak było, ale Jolanta rzeczywiście od pewnego czasu dawała wyraz jakiemuś rozczarowaniu Kongresem – mówi Waniek. – Obserwowałem z podziwem jej zaangażowanie w budowę kongresu, ale później było widać, że się coraz bardziej od nas oddalała. Może nie odpowiadało jej zbiorowe przywództwo, jakie mamy w kongresie, i chce sama czymś kierować. Ale nie tracę nadziei, że kiedyś znowu spotkamy się w ruchu feministycznym.
Danuta Waniek odrzuca sugestię, jakoby rozwód Jolanty Kwaśniewskiej z Kongresem Kobiet był związany z Europą Plus, nową inicjatywą polityczną, którą buduje Aleksander Kwaśniewski z Januszem Palikotem na centrolewicy.