Tresowanie ludowców

Interesy PSL i PO coraz bardziej się rozjeżdżają. Dlatego w koalicji iskrzy. – A będzie jeszcze gorzej – mówią eksperci.

Publikacja: 13.04.2013 01:16

Partia Janusza Piechocińskiego ma ostatnio złą passę. Ludowcy przegrali sprawę w Trybunale Konstytucyjnym dotyczącą małych sądów, ich lider Janusz Piechociński mętnie się tłumaczył z memorandum w sprawie drugiej nitki gazociągu jamalskiego, a na dodatek trójka ludowców naraziła kierownictwo partii na reprymendę premiera Donalda Tuska, bo zagłosowała przeciw ministrowi transportu.

Taniec na rurze

– Janusz Piechociński jest liderem, który dopiero okrzepnie – dyplomatycznie mówi w rozmowie z „Rz" Józef Oleksy, wiceprzewodniczący SLD, pytany co sądzi o zamieszaniu z memorandum w sprawie drugiej nitki gazociągu jamalskiego.

Piechociński z racji kierowania ministerstwem gospodarki powinien wiedzieć, że rosyjski Gazprom i polski EuRoPol Gaz podpisały memorandum na badania opłacalności budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego. Tymczasem stwierdził, że nie miał o tym pojęcia. Później przyznał, że owszem wiedział o jakiejś umowie, ale słowo memorandum nie padło. Kręcił też w sprawie rzekomych wytycznych, jakie otrzymał na wyjazd do Sankt Petersburga, po czym się okazało, że żadnych instrukcji wyjazdowych nie miał, bo nie pojechał do Rosji, żeby cokolwiek negocjować.

Poirytowany szef rządu wezwał go na dywanik, a potem na konferencji prasowej stwierdził dosyć protekcjonalnie, że wicepremier Piechociński postępował całkowicie właściwie, tylko jest nieprecyzyjny w kontaktach z mediami. – Nie każdy rodzi się z talentem do wszystkiego – stwierdził pobłażliwie Tusk.

Ludowcom ta wypowiedź się nie spodobała. – Widać, że Tusk traktuje naszego lidera jak uczniaka – irytuje się polityk Stronnictwa.

Ale to nie koniec sprawy. Premier zlecił bowiem szefowi MSW Bartłomiejowi Sienkiewiczowi, by sporządził dokładny raport w sprawie okoliczności podpisania memorandum. Raport ma być gotowy do wtorku. – Tusk po prostu postanowił grillować naszego lidera i to rękami Sienkiewicza – narzeka polityk PSL.

Politolog Kazimierz Kik z Uniwersytetu w Kielcach uważa, że Piechociński obrywa nie za swoje winy. – To minister skarbu prowadzi politykę nieinformowania premiera o swoich zamysłach, a szef PSL świeci oczami, bo jest od gospodarki, tyle że obrywa za działania nominata Tuska – podkreśla politolog.

Spirala sądowa

Nie najlepiej poszło też ludowcom w sprawie małych sądów. W walce o nie PSL rzuciło na szalę cały swój autorytet. Tymczasem Jarosław Gowin, minister sprawiedliwości ogrywa ich na każdym kroku. Nie dość, że zlikwidował w drodze rozporządzenia 79 najmniejszych sądów rejonowych, zmieniając w oddziały większych placówek, zamiast przeprowadzić tę reorganizację przez Sejm, to na dodatek obronił swoją decyzję przed Trybunałem Konstytucyjnym. A kilka dni później oznajmił, że w ogóle zlikwiduje powiatowy szczebel sądownictwa. Ludowcy plotkują, że natchnął go do tego pomysłu film Ryszarda Bugajskiego „Układ zamknięty", bo minister po jego obejrzeniu uznał, że likwidacja sądów powiatowych przyczyni się do rozbicia lokalnych układów urzędniczych.

Według naszych informacji Tuskowi pomysł Gowina się spodobał. Premier liczy, że sądownictwo zostanie usprawnione, co skróci okres orzekania. A to oznacza realizację jednej z obietnic PO. Nic dziwnego, że premier dał ostatnio publicznie wyraz niezadowoleniu z konfliktu w koalicji na tym tle.

Ludowcy są wściekli. – W sprawie małych sądów nie było w ogóle rozmów koalicji, a Piechociński był do nich gotowy – mówi parlamentarzysta Stronnictwa.

– Gowin likwidując małe sądy działa jawnie na niekorzyść PSL, dla którego utrzymanie małych sądów, a tym samym znaczenia powiatów jest żywotną sprawą. Przecież wiadomo, że siła PSL leży w samorządach – komentuje prof. Kik.

Ale ludowcy mają też inne pretensje. Na przykład kwestię uboju rytualnego. – Zakaz tego uboju uderzył w wielu rolników, dlatego chcemy to zmienić. Od stycznia jest gotowy rządowy projekt ustawy o uboju rytualnym i ciągle spada z porządku obrad Rady Ministrów – słyszymy od członka kierownictwa partii.

I kto tu kłamie

Polityków Stronnictwa spotykają też drobniejsze przykrości w rządzie. Do tej pory nie doczekali się wiceministra finansów. Wakat co prawda dla nich jest, ale – jak wynika z naszych informacji – gdy przedstawili Jackowi Rostowskiemu kandydatkę na to stanowisko, to wyraził zgodę, ale nie zaproponował jej niemal żadnych kompetencji.

– I sprawa upadła – mówi jeden z polityków Stronnictwa. I dodaje z goryczą: nie da się ukryć, że mamy poczucie, iż jesteśmy przez PO rozgrywani.

Terenowi działacze coraz częściej żałują, że zamienili Pawlaka na Piechocińskiego w fotelu szefa PSL

Warto dodać, że obsadzenie wakatu w Ministerstwie Finansów było jedną z obietnic Janusza Piechocińskiego, gdy zostawał szefem Stronnictwa. A despekt jest tym większy, iż Rostowski został wicepremierem, przez co pozycja Piechocińskiego osłabła.

Fatalną prasę ma też ostatnio Janusz Cisek, wiceszef MSZ odpowiedzialny m.in. za współpracę z Polonią. MSZ przyznało prawie 1,5 mln złotych dotacji Fundacji Rozwoju Myśli Obywatelskiej na współpracę z Polonią i Polakami za granicą. Tymczasem, jak ustalił Super Express, Fundacja została założona tuż przed ogłoszeniem konkursu, a związani z nią byli współpracownicy Ciska, jego doradca i asystent.

Szef MSZ Radosław Sikorski zmusił swojego zastępcę, by na konferencji prasowej ogłosił, że zdymisjonował swoich ludzi oraz poinformował, że wspomniana fundacja nie dostanie dotacji. Jednak dzień później na posiedzeniu sejmowej komisji łączności z Polakami za granicą Cisek niespodziewanie zmienił zdanie i zarzekał się, że gazeta kłamała. – Cóż, pan Cisek trafił do MSZ z rekomendacji PSL i zachowuje się w sposób typowy dla tej partii – skomentował Witold Waszczykowski z PiS.

Za prezesury Waldemara Pawlaka takie załatwienie sprawy byłoby nie do pomyślenia. – W terenie ludzie już żałują, że zamienili go na Piechocińskiego, bo nie spodziewali się, że tak się to przełoży na naszą pozycję w rządzie – mówi polityk z kierownictwa PSL.

Partia samopas

Trudno też oprzeć się wrażeniu, że Piechociński ubrany w buty Pawlaka, czyli sprawowanie funkcji wicepremiera i ministra gospodarki nie ma czasu dla partii. A ta, pozostawiona sama sobie zaczyna mu się rozłazić. Dowodem jest chociażby słynne głosowanie nad odwołaniem Sławomira Nowaka z funkcji ministra transportu. Trzech posłów na 29 członków klubu postanowiło się wyłamać i zagłosować przeciw. Fakt, że kierownictwo klubu nic na ten temat nie wiedziało i było zaskoczone obrotem sprawy, świadczy o tym, że praca w klubie szwankuje.

– To był wyraz nastrojów panujących w tych regionalnych strukturach PSL, gdzie minister transportu wygasił inwestycje – komentuje politolog.

Ale jest też inny sygnał, jeszcze bardziej bolesny dla Piechocińskiego. Oto niedawny bohater słynnej afery taśmowej w PSL Władysław Serafin został zatrzymany przez policję, gdy pędził przez miasto z prędkością 110 km na godzinę. Na dodatek okazało się, że jest on czasowo pozbawiony prawa jazdy. Oburzony Piechociński dał do zrozumienia, że karą będzie wykluczenie z partii.

– Przy takiej postawie i przy takich zachowaniach nie jest to postać, która powinna być aktywna w polityce – mówił w lutym, zapewniając, że wniosek o wykluczenie Serafina z PSL jest już gotowy. Tymczasem wojewódzki sąd partyjny umorzył sprawę i nie wymierzył Serafinowi żadnej kary.  Dlaczego? Bo regionalni działacze uznali, iż Serafin został już ukarany przez macierzyste koło w Kłobucku. Upomnieniem. Dlatego „nie można go dwa razy karać za to samo przewinienie".

– To jest specyfika PSL, ta partia nigdy nie daje zginąć swoim działaczom, w tym jest jej siła – przypomina Kik. – Piechociński pewnie mówił szczerze o wyrzuceniu Serafina, ale zderzył się z partią i machnął na to ręką. Jako wicepremier i minister gospodarki i tak nie ma czasu, żeby interweniować w tej sprawie.

W kuluarowych rozmowach z politykami PSL można usłyszeć, że właśnie o to chodziło w wymianie Pawlaka na Piechocińskiego. Że silny lider za bardzo się panoszył i chciał mieć wszystko pod kontrolą, a Piechocińskim można kręcić i łatwiej obronić lokalne interesy.

Zdaniem Kika napięcia w koalicji jeszcze będą się pogłębiały, bo obie partie rządzące mają sprzeczne interesy.

– PO chce udowodnić, że realizuje obietnice wyborcze i niestety często robi to kosztem PSL. Z kolei ludowcy muszą utrzymać się na scenie politycznej, a więc muszą walczyć o swoje – komentuje politolog. – Im bliżej wyborów, tym konfliktów będzie więcej.

Senator Andżelika Możdżanowska z PSL uważa jednak, że wszystko się ułoży, pod warunkiem, że koalicja zacznie ze sobą rozmawiać o problemach do rozwiązania. – Bo jak się rozmawia, to zawsze można dojść do porozumienia, tyle, że tych rozmów dotychczas nie było – konkluduje senator.

Partia Janusza Piechocińskiego ma ostatnio złą passę. Ludowcy przegrali sprawę w Trybunale Konstytucyjnym dotyczącą małych sądów, ich lider Janusz Piechociński mętnie się tłumaczył z memorandum w sprawie drugiej nitki gazociągu jamalskiego, a na dodatek trójka ludowców naraziła kierownictwo partii na reprymendę premiera Donalda Tuska, bo zagłosowała przeciw ministrowi transportu.

Taniec na rurze

Pozostało 96% artykułu
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"