Halicki obok wielkopolskiego barona PO Rafała Grupińskiego, jest określany jako najbliższy współpracownik Grzegorza Schetyny. Wczoraj w kancelarii premiera ważyły się losy byłego marszałka Sejmu, który przegrał wybory na przewodniczącego dolnośląskiej PO.
"Newsweek" ujawnił nagrania świadczące o tym, że stronnicy rywala Schetyny Jacka Protasiewicza nakłaniali działaczy do poparcia europosła, obiecując im pracę. Poseł PO Jakub Szulc wnioskował o powtórzenie wyborów, na co nie zgodzili się członkowie zarządu. Wielogodzinna dyskusja w tej sprawie zakończyła się przed północą.
- Chociaż mój głos był radykalny w swojej treści, to podpisałem się pod finalnym rozwiązaniem na zarządzie w imię dalszej współpracy. Uważałem, że nadal jesteśmy zespołem - powiedział w TVN24 Andrzej Halicki.
Zapewnił, że to koniec sporów w partii. - Musimy dbać o standardy jeżeli chodzi o propozycje dla Polaków. Wyborcy na to czekają i myślę, że ta dyskusja wewnętrzna zakończyła się wczoraj - ocenił.
Jednak pozwolił sobie na krytykę partyjnego rywal, kojarzonego z tzw. spółdzielnią Andrzeja Biernata. Łódzki poseł mówił wczoraj, że zwolennicy Schetyny próbują podpalać PO.