Wszystkie grzechy partii władzy

Rok temu Platforma dała się wyprzedzić w sondażach PiS–owi. Dziś nie tylko wciąż jest druga, ale już i SLD depcze jej po piętach.

Publikacja: 23.11.2013 04:00

Sondażowy zjazd PO zaczął się od afery Amber Gold, a Platformie zaszkodziło m.in. to zdjęcie z grudn

Sondażowy zjazd PO zaczął się od afery Amber Gold, a Platformie zaszkodziło m.in. to zdjęcie z grudnia 2012 r., na którym Paweł Adamowicz – z lewej – ciągnie po płycie lotniska samolot linii OLT Express należących do firmy Marcina P.

Foto: KFP, Krzysztof Mystkowski Krzysztof Mystkowski

Platforma Obywatelska ma w sobotę swoje święto – krajowy zjazd partii. Ale ani ogłoszona w środę rekonstrukcja rządu, ani szykowane trzecie już exposé premiera nie zmienią tego, że notowania PO są najgorsze od lat.

Jak to się stało, że połowa wyborców od nas odpłynęła? – zachodzi zapewne w głowę niejeden działacz PO. Tymczasem odpowiedź jest dosyć prosta – w ciągu ostatniego roku partia Tuska kroczyła od wpadki do wpadki.

Opinia publiczna ciągle żyje taśmami z Dolnego Śląska, na których nagrano obietnicę pracy w spółce Skarbu Państwa w zamian za poparcie Jacka Protasiewicza w wyborach na szefa regionu. Rozkręca się historia z zegarkami Sławomira Nowaka.

W Platformie od dawna pokutuje przeświadczenie, że partia wie lepiej, co dla ludzi jest lepsze

Na deser mamy właśnie kolejną odsłonę gigantycznej afery korupcyjnej, w której główną rolę odegrali urzędnicy z kilku resortów rządu Donalda Tuska. Skalą znacznie przerasta ona aferę Rywina. Wiadomo zaś, że tamta historia jest symbolem zgnilizny moralnej, która dopadła przed laty SLD, a teraz toczy partię władzy.

Niebezpieczne związki – z biznesem

Po raz pierwszy PiS przegoniło PO w sondażach jesienią ubiegłego roku. Było to kilka miesięcy po turnieju Euro 2012, ale nie z jego powodu Platforma zaczęła tracić poparcie obywateli. To pierwsze sondażowe tąpnięcie było efektem afery Amber Gold, firmy, która okazała się piramidą finansową.

Wyszło wtedy na jaw, że wielu prominentnych polityków Platformy z Pomorza, w tym prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, dobrze znało prezesa firmy Marcina P., który oszukał tysiące Polaków na rzekomych lokatach w złoto, i było z nim w znakomitej komitywie. Media obiegło zdjęcie, na którym pomorska czołówka Platformy ciągnie po płycie gdańskiego lotniska samolot linii OLT Express, których głównym udziałowcem był właśnie Amber Gold.

Wyszło też na jaw, że w OLT pracował syn premiera Michał Tusk, a na koniec okazało się, że prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku gotów był na jeden telefon z Kancelarii Premiera wysłać do Warszawy sędziów, by przedstawili premierowi szczegóły sprawy.

Choć na przykład w sprawie samolotu Adamowicz wyjaśniał, że nie chodziło o akcję promocyjną OLT, wszystko to razem sprawiało wrażenie, że na Pomorzu, w mateczniku PO i samego premiera, istnieją niebezpieczne związki polityków z biznesem i wymiarem sprawiedliwości. Sprawa Amber Gold jeszcze nie znalazła swojego finału w sądzie, za to wspominany Adamowicz ma na głowie kolejny problem – prokuratura prześwietla jego majątek po odkryciu przez CBA nieścisłości w jego oświadczeniach majątkowych.

Niebezpieczne związki – partnerskie

Afera Amber Gold nie pogrążyła jednak na trwałe PO. Partia Tuska szybko odzyskała prowadzenie w sondażach, gdy Jarosław Kaczyński, po publikacji „Rz" o śladach trotylu na wraku prezydenckiego samolotu, publicznie przyznał, iż wierzy w zamach na polskiego prezydenta.

Ale szczęście PO nie trwało długo. W nowym roku PiS już na dobre wyszło na prowadzenie dzięki błędom popełnionym przez Platformę.

W styczniu wybuchła awantura o związki partnerskie. Sejm głosował trzy projekty ustaw w tej sprawie, w tym jeden autorstwa PO, i wszystkie odrzucił w pierwszym czytaniu. Przyczyniła się do tego grupa platformianych konserwatystów, którzy mimo apelu premiera, by wszystkie projekty przesłać do dalszych prac w komisjach, zagłosowała za ich odrzuceniem.

Ustawa o związkach partnerskich ma znaczenie przede wszystkich dla środowisk homoseksualnych, a więc nie dotyczy licznej grupy obywateli, ale po tym głosowaniu można się było przekonać, że w sprawach światopoglądowych PO jest nieprzewidywalna. I żadnych obietnic szefa partii w tej materii nie można brać poważnie. – W PO od dawna pokutuje takie przeświadczenie, że partia wie lepiej, co dla ludzi jest lepsze, i to jest jeden z powodów utraty poparcia – mówi Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Polowanie na Schetynę i Gowina

Zanim emocje związane z tymi głosowaniami na dobre opadły, rozpoczęła się w PO walka o władzę. Premier ogłosił, że wystartuje w wyborach na szefa partii, że będą one powszechne i odbędą się w lecie przed zjazdami regionalnymi.

Wszystkie te trzy decyzje rychło zemściły się na Platformie. Wywołany do tablicy grę o władzę rozpoczął pierwszy wiceprzewodniczący PO Grzegorz Schetyna, który publicznie zastanawiał się, czy premier powinien być jednocześnie szefem partii. Partyjni działacze komentowali wówczas, że jest to sygnał, iż mocny człowiek Platformy będzie walczył o szefostwo w partii.

Ireneusz Raś zaś wypowiedział prorocze słowa, że Schetyna powinien wystartować w tych wyborach, bo jeżeli tego nie zrobi, „przegra w partii jeszcze gorzej niż wtedy, gdyby przegrał z Tuskiem". I sprawdziło się to w 100 procentach. Mimo że Schetyna nie stanął w szranki z Tuskiem, i tak był coraz bardziej marginalizowany, aż na koniec stracił funkcję szefa dolnośląskiej PO.

Zdaniem Jabłońskiego milczenie premiera w sprawie Schetyny jest kolejnym błędem.

– Tusk publicznie nawet się nie zająknął o przegranej Schetyny, mimo że krążyła plotka, iż to on ustawił Jacka Protasiewicza do walki na Dolnym Śląsku – przypomina politolog. – To jest dla partii zabójcze, bo pokazuje, jak naprawdę wyłania się elity PO.

Wiosną rozpoczęło się też w partii polowanie na Jarosława Gowina, wówczas jeszcze ministra sprawiedliwości. Coraz więcej polityków PO wypowiadało się o nim lekceważąco lub z jawną niechęcią, a premier dolewał oliwy do ognia, publicznie dając do zrozumienia, że ma rozmaite pretensje do niepokornego ministra. Całe to zjawisko, które media opisywały jako grillowanie Gowina, zakończyło się wyrzuceniem go z rządu.

Tyle że przyparty do muru Gowin zaczął kąsać – wystartował w wyborach na szefa partii i przez całe lato jeździł po Polsce, krytykując rząd, a w szczególności Tuska i jego ministra finansów Jacka Rostowskiego za – jak mówił – skok na OFE. Cała Polska zobaczyła, że PO wcale nie jest jedną drużyną, a premier wcale nie jest nieomylny, skoro jego własny minister zarzuca mu złe rządzenie.

– Tusk nie powinien był pozwalać na takie traktowanie Gowina, na oskarżanie go przez działaczy o nielojalność, bo to zwykle jest samospełniające się proroctwo – ocenia Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Arogancja się nie podoba

W kwietniu tego roku elblążanie odwołali w referendum prezydenta miasta z Platformy Obywatelskiej i to był kolejny kamyk obciążający tę partię.

Media rozpisywały się, że niespełna trzyletnie rządy prezydenta Grzegorza Nowaczyka były klinicznym przykładem arogancji władzy. Swoje urzędowanie rozpoczął od zmiany wystroju gabinetu i remontu wnętrz urzędu. Nie stronił też od zagranicznych podróży w egzotyczne zakątki świata. Za to mieszkańcom zafundował 100-procentową podwyżkę czynszów w lokalach komunalnych i miasto rozkopane wzdłuż i wszerz. Na dodatek był tak pewien swojej pozycji, że w ogóle nie odpowiadał na krytykę. W rezultacie PO straciła urząd na rzecz PiS.

Mało brakowało, aby taki scenariusz powtórzył się w Warszawie, gdzie prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz przeciwnicy również zarzucali, iż nie liczy się z nikim i z niczym i że nie odpowiada na krytykę. Krótko mówiąc – mieli jej za złe arogancję. Prezydent Warszawy miała jednak mądrzejszych doradców niż jej elbląski odpowiednik, diametralnie zmieniła sposób postępowania i wyszła z referendum obronną ręką. Ale PO zapłaciła za to wysoką cenę, bo musiała namawiać warszawiaków do bojkotu referendum, co większość komentatorów uznała za działanie niedemokratyczne.

Cudu nie będzie?

Ale największym błędem okazało się przeprowadzenie wyborów regionalnych w Platformie po wyborach na szefa partii. Brutalna walka o władzę nie jest przecież tylko domeną liderów, ale też baronów wojewódzkich. I w tej walce wszystkie chwyty są dozwolone – pompowanie kół jak w Szczecinie, oskarżenia o korupcję jak w Lubuskiem, zrywanie umów dżentelmeńskich w sprawie podziału wpływów – jak na Lubelszczyźnie czy kaptowanie zwolenników w zamian za obietnicę posady w państwowej spółce – jak na Dolnym Śląsku.

– I to brutalne wycinanie wewnętrznych przeciwników jest największym grzechem PO, na który premier Tusk dał przyzwolenie, a nawet sam podsycał emocje – ocenia Jarosław Flis. – W takiej atmosf- erze i przy spadających notowaniach PO nie będzie w stanie w najbliższych wyborach przyciągnąć na listy wartościowych ludzi, a to zwykle kończy się przegraną.

Czy po sobotnim zjeździe Platformie udało się wyrwać z tej klinczowej sytuacji? – Byłoby to prawdziwym cudem – uważa Flis.

Platforma Obywatelska ma w sobotę swoje święto – krajowy zjazd partii. Ale ani ogłoszona w środę rekonstrukcja rządu, ani szykowane trzecie już exposé premiera nie zmienią tego, że notowania PO są najgorsze od lat.

Jak to się stało, że połowa wyborców od nas odpłynęła? – zachodzi zapewne w głowę niejeden działacz PO. Tymczasem odpowiedź jest dosyć prosta – w ciągu ostatniego roku partia Tuska kroczyła od wpadki do wpadki.

Pozostało 95% artykułu
Polityka
Polityczne Michałki: Rok rządu Tuska na trzy plus, a młodzi popierają Konfederację. Żółta flaga dla koalicji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
MSZ na wojnie hybrydowej z Rosją. Kto prowadzi walkę z dezinformacją
Polityka
Sikorski pytany o polskich żołnierzy na Ukrainie mówi o „naszym obowiązku w NATO”
Polityka
Partia Razem zakończyła postępowanie dyscyplinarne ws. Pauliny Matysiak. Jest decyzja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Sondaż: Wyborcy PiS murem za Mateuszem Morawieckim. Rządy Donalda Tuska przekonały 3 proc. z nich