Kancelaria Premiera o zagrożeniu informuje Biuro Ochrony Rządu. To dyskretnie ochrania premierównę. Zawiadomienia nie składa, bo wcześniej w podobnych sprawach były one odrzucane. – Pokrzywdzony sam musi je złożyć – tłumaczy Przemysław Nowak, rzecznik stołecznej prokuratury.
W świetle kamer Donald Tusk odczytał publicznie pogróżki, jakie dostaje jego córka. „Twoje bękarty zdechną, a ty zostaniesz zabita [brzydki wyraz] rozszarpana na strzępy z całą rodziną. Jesteście parszywym pomiotem smoleńskiego mordercy", „Przekaż ryżemu kundlowi, że zostanie zabity za mord smoleński. Ty, bezrobotna dziwko, też zostaniesz zabita i cała wasza rodzina, bo ścierwo ryżego kundla musi być wytępione do pięciu pokoleń" – przytoczył Tusk treść innego esemesa. Albo inny: „Chciałem spytać, czy już wiesz, gdzie będziesz próbowała się ukryć i uciec, bo chyba świadoma jesteś, że jak kundlowi zdejmiemy ochronę, to i z was nikt nie przeżyje".
– Żona wybrała trzy najbardziej cenzuralne – zastrzegł premier.
Donald Tusk ujawnił też, że jego córka jest dyskretnie obserwowana przez BOR.
A czy o groźbach powiadomiono organy ścigania? Sprawdziliśmy to w Warszawie i w Sopocie, gdzie mieszka premierówna. Jednak takich zawiadomień tam nie ma. – Ostatnią sprawę dotyczącą nękania córki premiera prowadziliśmy kilkanaście miesięcy temu – mówi „Rz" Karina Kamińska z komendy policji w Sopocie.