Przywileje polityków ostatnio wywołują coraz większe kontrowersje. Przykładem może być kolacja szefa MSZ Radosława Sikorskiego i jego partyjnego kolegi z PO Jacka Rostowskiego. Kosztowała podatników 1400 zł. Po ujawnieniu tego faktu minister zobowiązał się, że zapłaci z własnej kieszeni część rachunku. Jak określił jego rzecznik Marcin Wojciechowski, zwróci pieniądze za „zbyt drogie wino".

Prócz możliwości finansowania z publicznych pieniędzy kolacji, ministrowie oraz parlamentarzyści mają też sporo innych przywilejów. Mogą np. za darmo latać po Polsce samolotami. Płaci za nich Kancelaria Sejmu.

Jak wynika z informacji przekazanych „Rz" przez Kancelarię Sejmu, od początku tej kadencji posłowie korzystali z takich przelotów 25 tys. razy. Rekordzista – niezrzeszony poseł Tomasz Górski (dawniej Solidarna Polska) – latał niemal 300 razy. Jego podniebne wojaże kosztowały podatników aż 158 tys. zł.

Politycy tłumaczą, że darmowe bilety są im potrzebne do sprawowania mandatu.

Cały tekst w jutrzejszej "Rzeczpospolitej"