"Senat zabrał emerytom darmowe leki" - napisał wczoraj na pierwszej stronie tabloid "Fakt". Gazeta wskazuje, że "wystarczyło 200 mln" na lekarstwa dla ludzi, których na to nie stać. Decyzję skrytykował też europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk.
Przypomniał, że nowelizacja "polegała na tym aby rencistom i emerytom spełniającym dwa warunki: pobierającym świadczenia emerytalne lub rentowe na najniższym poziomie nie więcej niż 845 zł miesięcznie i mającym ukończone 75 lat, umożliwić nabywanie bezpłatnych leków, podobnie jak inwalidom wojennym i wojskowym czy osobom represjonowanym". Zauważył, że w ostatnich latach NFZ oszczędza na refundacji leków od 1,5 dla 2 mld zł.
Według Kuźmiuka decyzja, za którą głosowało 49 senatorów (głównie z PO) została podjęta ukradkiem. I to stwierdzenie ubodło Libickiego. "Zrobiliśmy to jawnie i z otwartą przyłbicą. I to właśnie dlatego, że był to projekt czystej wody demagogiczno – socjalistyczno – populistyczny. A żeby europosłowi Kuźmiukowi dowieść, że nic w tej sprawie nie dzieje się ukradkiem, to piszę wprost: To ja złożyłem wniosek o odrzucenie tego projektu. To ja zabrałem te darmowe leki emerytom" - napisał na blogu.
Ten sposób argumentacji nie trafił do wielu internautów. Znana blogerka Kataryna przypomniała, że Libicki jako niepełnosprawny senator korzysta z przywilejów, których nie mają inne osoby jeżdżące na wózkach (przysługuje mu kilka tysięcy złotych na zatrudnienie dodatkowego asystenta).
Życzę Libickiemu powrotu do rzeczywistości, w której niepełnosprawni nie są uprzywilejowani, jak w Senacie. Może trochę zrozumie świat.