Czy 10 maja to dobry termin pierwszej tury wyborów prezydenckich?
Jan Rulewski, senator Platformy Obywatelskiej: Te wybory powinny się odbyć 17 maja lub w innym terminie, a nie w miesięcznicę katastrofy smoleńskiej. Szkoda, że marszałek Sejmu Radosław Sikorski nie pamiętał o części wyborców, którzy tego dnia będą myślami i sercem gdzie indziej.
Jak pan postrzega kandydatów na prezydenta?
Kontrkandydaci Bronisława Komorowskiego nie zaliczają się do najwyższej klasy politycznej, a przecież Polska reprezentuje wyższą klasę europejską. Partie nie zgłosiły do wyborów swoich najsilniejszych przedstawicieli, co dziwi, bo prezydent w Polsce jest istotną siłą, a nie strażnikiem żyrandola. Bronisław Komorowski jest politykiem wagi ciężkiej, a konkurencję ma wagi koguciej. Ci, którzy mogli zagrozić drugiej kadencji obecnej głowy państwa, jak Jarosław Kaczyński, Leszek Miller czy Janusz Piechociński, uchylili się nie od konfrontacji z Komorowskim, ale od konfrontacji z opinią publiczną i swoimi wyborcami. Liderzy partyjni stracili szansę na zwiększenie poparcia dla swoich ugrupowań w późniejszych wyborach parlamentarnych.
Może liderzy partyjni bali się rozliczenia w swoich ugrupowaniach po przegranej z Komorowskim?
To znaczy, że są słabymi liderami partyjnymi, skoro boją się konfrontacji z konkurencją polityczną, a przede wszystkim z opinią społeczną. Porażka polityczna w polityce nie jest końcem świata. Porażki wzmacniają i hartują, czego dobrym przykładem jest Donald Tusk.
Głównym kontrkandydatem Komorowskiego jest Andrzej Duda.
Nie jest złym kandydatem, ale nie dorósł do poziomu śp. Lecha Kaczyńskiego, którego chce być kontynuatorem. Lech Kaczyński miał wizję swojej prezydentury, polityki i prawa, którą zawarł wcześniej w wielu swoich publikacjach i wystąpieniach, a później realizował w trakcie sprawowania urzędu. Andrzej Duda ma tytuł doktora prawa, ale jego publikacje są nieznane. Ludzi pretendujących do najwyższych urzędów powinno się poznawać nie po tym, co mówią w telewizji, bo tam mówią zawsze to, co inni chcą usłyszeć, ale po ich wcześniejszym dorobku, po ich publikacjach, które są wiarygodnym dowodem posiadania określonych przekonań i rozwoju mentalnego i politycznego. Andrzej Duda jest nierozpoznawalnym i niewyrazistym kandydatem na prezydenta.
PiS powinno było wystawić kogoś innego?
Najlepszym kandydatem PiS byłby oczywiście Jarosław Kaczyński. Ale jego partia ma długą ławkę kadrową i nie powinna mieć problemów ze znalezieniem kandydata posiadającego osobowość i własną tożsamość polityczną. Przepraszam za wtrącanie się, ale lepszym od pana Dudy kandydatem na prezydenta byłby też Krzysztof Szczerski. Ułożony, konsekwentny, młody, energiczny, wykształcony, ma swój dorobek naukowy i publicystyczny. Szczerski byłby dobrą inwestycją w przyszłość. Ale również byłby zagrożeniem dla Kaczyńskiego w przyszłości. Andrzejowi Dudzie nie wróżę dobrego wyniku. Czekam na konfrontację kandydatów na prezydenta i ujawnienie ich programów.