W środę Rada Federacji skierowała do Prokuratury Generalnej tak zwaną listę organizacji niepożądanych, na której znalazło się 12 międzynarodowych instytucji pozarządowych działających na terenie Rosji. Na czele listy figuruje założony przez amerykańskiego finansistę George'a Sorosa Instytut Otwarte Społeczeństwo. Są tam również inne amerykańskie organizacje, takie jak National Democratic Institute (NDI), International Republican Institute (IRI) oraz znana na całym świecie ze swojej działalności na rzecz obrony praw człowieka Freedom House.
Na listę zostały wpisane dwie polskie organizacje pozarządowe: Stowarzyszenie Wschodnioeuropejskie Centrum Demokratyczne oraz Fundacja Edukacja dla Demokracji. Obie działają na rzecz rozwoju demokracji w krajach autorytarnych i otrzymują dofinansowanie z polskiego MSZ. Rosyjscy senatorowie uważają jednak, że organizacje prowadzą „ukrytą działalność szkodzącą interesom Rosji".
– Nie zajmujemy się polityką, ponieważ jesteśmy organizacją apolityczną. Prowadzimy działalność edukacyjną na rzecz rozwoju społeczeństwa obywatelskiego – powiedziała „Rz" Justyna Janiszewska, prezes zarządu Fundacji Edukacja dla Demokracji. Z kolei polskie MSZ, które nie wystosowało oficjalnego oświadczenia w tej sprawie, twierdzi, że lista jest częścią rosyjskiej propagandy. – Traktujemy ją jako element wojny informacyjnej towarzyszącej konfliktowi na Ukrainie – powiedział „Rzeczpospolitej" rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski.
Na wniosek senatorów prokurator generalny Jurij Czajka ma zbadać, czy wymienione instytucje obejmuje ustawa o organizacjach niepożądanych, którą w maju podpisał prezydent Putin. Jeżeli stwierdzi, że ich działalność „zagraża ustrojowi, możliwościom obronnym oraz bezpieczeństwu Rosji", będą one musiały zlikwidować swoje rosyjskie biura.
– Organizacje te uczestniczą w przeprowadzaniu „kolorowych" rewolucji za amerykańskie pieniądze. Nie udało się jednak w Chinach, nie uda się również w Rosji – mówi „Rzeczpospolitej" Siergiej Markow, rosyjski politolog blisko związany z Kremlem. – Rosyjskie władze zakazują jedynie działalności tym, którzy za obce pieniądze ingerują w sprawy naszego państwa – uważa.
Gdy w 2012 r. w Rosji została przyjęta ustawa o zagranicznych agentach, wszystkie organizacje pozarządowe, które otrzymywały zagraniczne granty, musiały się zarejestrować jako „agent" – co w Rosji kojarzy się ze słowem „szpieg". Od samego początku ustawa budziła duże kontrowersje i wiele organizacji musiało zakończyć działalność. W środę swą likwidację ogłosiła rosyjska Fundacja Dynastia, która wcześniej realizowała projekty naukowe i edukacyjne. Mimo że w jej obronie stanęło 250 rosyjskich naukowców, tamtejszy resort sprawiedliwości nie zmienił zdania.