Tygodnik "Newsweek" dotarł do nagrania ze spotkania działaczy PO. Grzegorz Schetyna mówił na nim o błędach w kampanii, sukcesie Ryszarda Petru i walce z rządem PiS. Padają na nich słowa m.in. o wyprowadzeniu miliona osób na ulice w geście protestu przeciwko działaniom PiS.
Czytaj więcej: Taśmy "Newsweeka"
W rozmowie z RMF FM Schetyna stwierdził, że jeśli PiS będzie nadal wprowadzać zmiany "tak intensywnie", jak obecnie, to "ludzie będą wychodzić na ulice" i tam protestować przeciwko rządowi PiS. Czy możliwe są milionowe demonstracje? Według kandydata na szefa PO wszystko zależy od tego "jakie będą następne kroki tego rządu". - Na razie tempo zmian i zaboru politycznej niezależności i normalności jest ogromne. Nikt nie spodziewał się też, że 50 tys. osób zgromadzi się kilka tygodni temu w Warszawie. To też było szokujące - podkreślił były marszałek Sejmu.
Mówiąc o ewentualnym zajęciu się przez Parlament Europejski i Komisję Europejską sytuacją w Polsce kandydat na szefa PO zapowiada, że jego partia "będzie mówić prawdę, tzn. to o czym mówią wszyscy, opinia publiczna, o czym mówią wolne jeszcze media". - Będziemy to opisywać i porównywać do tej sytuacji, która była w Polsce przez ostatnie 25 lat. Było inaczej. Inaczej traktowano opozycję i jej głos. Inaczej traktowano media, inaczej traktowano polityczną niezależność. Dzisiaj jest inna sytuacja i to rząd PiS musi na nią odpowiadać - przekonywał.
Schetyna był też pytany o to, dlaczego Tomasz Siemoniak zrezygnował na rzecz byłego szefa MSZ z kandydowania na szefa PO. - Bo jestem starszy 4 lata. Może dlatego - stwierdził. - Rozmawialiśmy o tym i ten program jest w naszym spojrzeniu bardzo podobny - wspólny, można powiedzieć. Więc chodzi o to, żeby podzielić się zarządzaniem tak wielką zbiorowością, jaką jest Platforma Obywatelska, i wielką odpowiedzialnością - dodał.