Przebieg pierwszego dnia rozprawy przed Trybunałem był jednostronny – występowali jedynie zdeklarowani krytycy ustawy autorstwa PiS. Ustawa wprowadzona w życie pod koniec grudnia w praktyce blokuje prace TK, uniemożliwiając sędziom bieżącą ocenę ustaw autorstwa PiS.
Według jej zapisów Trybunał powinien rozpatrywać skargi w kolejności ich wpływania i orzekać w pełnym składzie, czyli co najmniej 13 sędziów. Gdyby zastosować te zasady, to nawet sama ustawa o TK nie powinna być badana. W tej chwili w TK jest bowiem tylko 12 pełnoprawnych sędziów. W dodatku skarga opozycji oraz środowisk prawniczych na ustawę o Trybunale przeforsowaną przez PiS powinna trafić na koniec wieloletniej kolejki.
Na mocy konstytucji
Trybunał jednak zdecydował się odrzucić te ograniczenia i zbadać ustawę PiS, odwołując się bezpośrednio do konstytucji. Z tego też względu politycy PiS zbojkotowali posiedzenie Trybunału. Dwaj najbardziej zaangażowani w tworzenie ustawy posłowie PiS Stanisław Piotrowicz i Marek Ast tłumaczyli we wtorek w Sejmie, że orzeczenie będzie nieważne, jako że Trybunał bada ustawę w składzie 12-osobowym zamiast co najmniej 13-osobowym.
– Stawiam zasadnicze pytanie: w oparciu o jakie podstawy prawne Trybunał dziś zgromadził się w sali, w której odbywają się zwykle rozprawy? – pytał Piotrowicz. I odpowiadał sobie: – Trybunał został instrumentalnie wykorzystany przez opozycję.
Z kolei Ast przekonywał, że działania sędziów są nielegalne.