Bugaj ustosunkował się w ten sposób do wypowiedzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który 7 marca w Łomży mówił m.in. o zwolennikach KOD jako o tych, którzy skarżyli się na Polaków i PiS w ambasadzie rosyjskiej i dla których śmierć polskich oficerów w Katyniu nie jest ludobójstwem. Słowa Ryszarda Bugaja odnosiły się też do przemówienia Andrzeja Dudy, który dzień później protestujących z KOD nazwał tymi, którzy modlą się "ojczyznę dojną racz nam wrócić panie".
Po tych wystąpieniach były już członek Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie Dudzie (zrezygnował w lutym tego roku), członek Rady Programowej PiS i doradca Lecha Kaczyńskiego stwierdził, że "w demokracji nie ma wrogów, są konkurenci".
- Oni chcą powiedzieć, że w demokracji są też wrogowie, których trzeba zwalczać, odmówić im racji moralnych, oczernić ich - uważa Bugaj. - To jest nadzwyczaj niepokojące.
Ryszard Bugaj w 2013 roku był gorącym zwolennikiem rządów PiS, o czym mówił w wywiadzie dla "Plusa Minusa" . Obecnie twierdzi, że PiS "maszeruje w kierunku porządku półautorytarnego" oraz że strony konfliktu w Polsce są "na granicy frontalnego zdarzenia".
Bugaj zastanawia się też, czy prezes PiS ma jakieś swoje granice, bo obecne jego wypowiedzi "są poza tymi granicami". - Ale może to był tylko epizod - mówi ekonomista.