Prezydent Brazylii zdjęta z urzędu

Senat Brazylii w środę popołudniu przegłosował impeachment prezydent Dilmy Rousseff.

Aktualizacja: 31.08.2016 18:50 Publikacja: 30.08.2016 19:59

We wtorek tylko 1/4 senatorów popierała Dilmę Rousseff

We wtorek tylko 1/4 senatorów popierała Dilmę Rousseff

Foto: AFP

Los prezydent już dzień wcześniej wydawał się przesądzony. Rousseff straciła stanowisko i nie będzie miała prawa przez kolejne osiem lat sprawować funkcji publicznych. Za impeachmentem zagłosowało 61 senatorów, przeciw było 20 (do odwołania wystarczyłyby głosy 54 z 81 senatorów). Już przed głosowaniem czołowy dziennik kraju „Globo" szacował, że tylko 19 senatorów jest gotowych bronić prezydent, podczas gdy 52 chce głosować przeciwko niej. Dziesięciu do ostatniej chwili wahało się, co zrobić.

Po przegłosowaniu impeachmentu Dilmy Rousseff Senat Brazylii poinformował, że jeszcze tego samego dnia zaprzysiężony zostanie jej następca, pełniący dotąd obowiązki prezydenta Michel Temer. Temer, konserwatysta, były wiceprezydent, zostanie zaprzysiężony w środę w Kongresie o godz. 16 czasu lokalnego (21 czasu polskiego).

 

 

  • 0

  • 2016-08-31

    19:31
    Nowy prezydent Brazylii zostanie zaprzysiężony jeszcze w środę (krótka2)
    |
      BRA

  • 31.08.2016, 19:31 Brasilia

    Nowy prezydent Brazylii zostanie zaprzysiężony jeszcze w środę (krótka2)

    Po przegłosowaniu w środę impeachmentu Dilmy Rousseff Senat Brazylii poinformował, że jeszcze tego samego dnia zaprzysiężony zostanie jej następca, pełniący dotąd obowiązki prezydenta Michel Temer.

    Temer, konserwatysta, były wiceprezydent, zostanie zaprzysiężony w środę w Kongresie o godz. 16 czasu lokalnego (21 czasu polskiego).

    Dzień wcześniej Rousseff przez 14 godzin była przesłuchiwana przez senatorów.

    – Nie spodziewajcie się, że będę jak tchórz siedziała cicho. Stańcie w obronie demokracji, po stronie legalnie wybranego prezydenta – apelowała 68-letnia kobieta, która w latach 70. była torturowane przez władze wojskowe kraju. Jej zdaniem dotychczasowy wiceprezydent Michel Temer, który w razie impeachmentu Rousseff stałby się głową państwa do następnych, regularnych wyborów w 2018 r., jest „uzurpatorem".

    Okoliczności odsunięcia od władzy Dilmy Rousseff są rzeczywiście niejednoznaczne. Około 60 proc. członków Kongresu także ma zarzuty prokuratorskie o korupcję, ale w tym sensie poważniejsze, że związane z osobistymi korzyściami majątkowymi. Prezydent tego się nie zarzuca, jedynie manipulowanie dochodami budżetowymi w taki sposób, aby ukryć prawdziwą wielkość deficytu. Zresztą o rozpoczęciu procesu impeachmentu zdecydował były już przewodniczący izby niższej parlamentu Eduardo Cunha kilka godzin po tym, jak prezydent zezwoliła na kontynuowanie śledztwa w sprawie gigantycznej afery korupcyjnej w koncernie paliwowym Petrobras („Lava Jato", czyli „Myjnia"), w którą wmieszany był także sam Cunha. Dlatego od poniedziałku w największych miastach Brazylii wybuchły manifestacje w obronie prezydent.

    Ale mimo to Ulrike Mühlschlegel z Instytutu Iberoamerykańskiego w Berlinie nie ma wątpliwości: proces Rousseff i jej odsunięcie od władzy będzie zwycięstwem brazylijskiej demokracji. – W Brazylii wszystko jest skorumpowane, a w parlamencie nie da się niczego przeforsować bez koalicji z bardzo wieloma partiami. Dlatego także rozliczenie korupcji paradoksalnie jest możliwe jedynie z udziałem ludzi skorumpowanych. Ale po raz pierwszy to rozliczenie następuje – tłumaczy.

    Dilma Rousseff została po raz pierwszy prezydentem w 2011 r. dzięki poparciu swojego poprzednika, a wcześniej byłego charyzmatycznego działacza związków zawodowych Luli da Silvy. W szczytowym momencie darzyło ją zaufaniem aż 76 proc. Brazylijczyków.

    Ale gdy z powodu załamania cen surowców, które eksportuje Brazylia, w tym soi i ropy, kraj wszedł w recesję, prezydent kontynuowała politykę Luli hojnych zabezpieczeń socjalnych, dzięki której w poprzednich latach około 30 mln Brazylijczyków wyszło z nędzy i dołączyło do klasy średniej. To tylko pogłębiło kryzys, bo przerażeni inwestorzy zaczęli uciekać z kraju. Nie tylko bezrobocie poszybowało w górę, ale i średnia płaca spadła o około 20 proc. Ponieważ dług państwa zbliża się do 100 proc., rząd nie mógł już dłużej kontynuować polityki podtrzymywania wzrostu gospodarczego poprzez stymulowanie popytu wewnętrznego kolejnymi dotacjami socjalnymi. W tym roku kraj będzie więc drugi rok z rzędu w głębokiej recesji.

    Gwoździem do trumny dla kariery Dilmy i Luli okazały się jednak skandale korupcyjne. Sama afera „Lava Jato" pokazała, że z Petrobrasu politycy wyciągnęli około 2,5 mld dol. łapówek, z czego wiele trafiło do rządzącej Partii Pracujących (PT). A przecież dochodząc do władzy Lula, który wywodzi się z najniższych warstw społecznych, obiecywał, że „rozprawi się z łapówkarstwem".

    – Korupcja była w Brazylii zawsze, ale za sprawą grupy młodych prokuratorów na czele z Sergio Moro po raz pierwszy ujrzała światło dzienne. Dilma i Lula płacą za to cenę – mówi „Rz" Drauzio Varella, brazylijski lekarz oraz autor książek o systemie sądowym i więzieniach w kraju. Jego tezę potwierdzają sondaże, które dają Rousseff ledwie 10-proc. poparcie w społeczeństwie.

    Ewentualne przejęcie władzy przez Michela Temera nie oznacza jednak końca kryzysu. Pełniący obowiązki prezydenta został wygwizdany przez Brazylijczyków w trakcie ceremonii inauguracji igrzysk olimpijskich: na ich zakończeniu się już nie pojawił.

    Utworzony przez niego rząd tymczasowy składa się wyłącznie z białych mężczyzn, co może z nową siłą rozbudzić napięcia rasowe w społeczeństwie, które składa się w 51 proc. z czarnych i mulatów. Co gorsza, trzech ministrów Temera już musiało podać się do dymisji z powodu zarzutów o korupcję.

    Ale największym problemem jest przyszła polityka gospodarcza Michele Temera, zwolennika liberalnych rozwiązań i restrykcyjnej polityki fiskalnej. – Mam nadzieję, że nie zacznie likwidować zabezpieczeń socjalnych, jakie wprowadzili Lula i Dilma. W kraju, gdzie nędza jest tak ogromna, to mogłoby doprowadzić do rewolucji – ostrzega Ulrike Mühlschlegel.

    Polityka
    USA rozpoczną rozmowy o redukcji swoich wojsk w Europie. "Jeszcze w tym roku"
    Polityka
    Trump mówi o wojnie na Ukrainie i spotkaniu z Putinem. „Mam już tego dość”
    Polityka
    Były szef FBI James Comey ma poważne kłopoty. Powód: zdjęcie cyfr „86 47” z muszli na piasku
    Polityka
    Rumunia: NATO wstrzymuje oddech przed wyborami prezydenckimi
    Polityka
    Szczyt NATO w Hadze. „Zełenski może nie być mile widziany"