Pytany o nadchodzące wybory premier stwierdził, że wszyscy, którzy się tym tematem zajmują prognozują, że frekwencja będzie najwyższa w ciągu ostatnich 30 lat. - Wyraźnie widać, że te wybory są bardzo zasadnicze - mówił Mateusz Morawiecki w Polskim Radiu. - Staramy się mobilizować i prosić wszystkich wyborców o głos - dodał.
Premier podkreślił, że wybory są odnowieniem mandatu społecznego i pewnym kontraktem społecznym. Morawiecki był też pytany o sondaże, które przewidują zwycięstwo PiS. - Podchodzimy do tych wyborów z ogromną pokorą - zadeklarował. - Setka głosów może zadecydować o tym, czy mamy większość, czy nie - dodał.
Według Morawieckiego, rząd PiS realizuje przedwyborcze obietnice. - Poprzez powszechność naszych programów pokazaliśmy, że demokracja ma sens - zaznaczył premier. Dodał, że w niedzielę 13 października obywatele staną przed wyborem, czy demokracja ma być "systemem realnym, czy do pewnego stopnia fasadowym".
Premier był pytany o sprawę szefa NIK Mariana Banasia. - Wskazuję na bardzo ważną okoliczność, że rok temu Marian Banaś poprosił o autolustrację swojego oświadczenia majątkowego - powiedział. Dodał, że w ciągu czterech lat rząd nie ustrzegł się błędów, ale "tylko ten, kto nic nie robi, nie popełnia błędów".
Morawiecki ocenił, że wybory dają "ogromną szansę na realizację zupełnie innego typu działań niż do roku 2015". Dodał, że transformację Polski można podzielić na trzy etapy: do końca lat 90., gdy obowiązywała "terapia szokowa", lata 1999-2015, gdy było "państwo-nocny stróż drzemiący" i "ogromna luka VAT" oraz etap od roku 2015, gdy jest "państwo przyjazne, które stara się kompensować krzywdy społeczne" i tworzony jest "polski model państwa dobrobytu".