Gość programu "Piaskiem po oczach" krytycznie ocenia szanse Jacka Saryusz-Wolskiego na szefowanie Komisji Europejskiej. - Wiadomo, że go nikt nie poprze. Nie ma szans. Tego typu zgłoszenie jest działaniem na szkodę Polski. To świadczy o chęci zemsty Jarosława Kaczyńskiego - mówi Ryszard Petru. Szef Nowoczesnej twierdzi, że w przypadku polskiej konkurencji, wygra ktoś trzeci, spoza Polski.
- Nie chcę mówić, kto wygra, bo tego nie wiem. Donald Tusk miał wokół siebie zbudowany konsensus. Zgłoszenie Saryusz-Wolskiego oznacza, że mamy dwie kandydatury z Polski i sytuacja jest bardzo niezręczna - mówi. Przywołuje przy tym przykład z Bułgarii, z której, według niego, o ważne stanowisko europejskie ubiegały się dwie kandydatki i ostatecznie żadna nie została wybrana.
Ryszard Petru uważa, że narodowość osoby szefującej Komisji Europejskiej ma znaczenie. - Pomimo tego, że nie jest reprezentantem Polski, to myśli jak Polak, myśli o tej części Europy - ocenia poseł. Jego zdaniem Włosi lub Portugalczycy mają zupełnie inne postrzeganie takich problemów, jak np. kwestia sankcji wobec Rosji. - Apeluję do rozsądku pani premier, żeby nie szkodziła Polsce z próbą zemsty na kimś kogo się nie lubi - mówi lider Nowoczesnej.
- W przypadku kandydowania, Jacek Saryusz-Wolski przejdzie do historii jako ten, który zmarnuje szanse Polaka na ważne unijne stanowisko - ocenia Petru, który uważa, że lepiej by się stało, gdyby potwierdziły się plotki o nominacji europosła na ministra spraw zagranicznych. Zdaniem lidera Nowoczesnej na tym stanowisku lepiej by się sprawdził niż Witold Waszczykowski "który przynosi nam wstyd".
W TVN24 Petru był także pytany o sprawę polskiego ambasadora w Niemczech Andrzeja Przyłębskiego. Jego zdaniem jeśli ambasador skłamał w oświadczeniu lustracyjnym, to powinien być odwołany. Inaczej "będzie kłamał we wszystkich innych sprawach". - Powinniśmy mieć szybką, przejrzystą informację, czy skłamał czy nie - skonstatował Petru.