Reklama

Zamiast teatru wolę cyrk

Pisarz Andrzej Pilipiuk: Nie chodzę do teatru. Nie byłem na żadnej sztuce już całe lata – choć zachęcano mnie wielokrotnie. Nie odczuwam potrzeby. Wieści o kolejnych eksperymentach, „nowych odczytaniach" i „przesuwaniu granic sztuki" – po prostu mnie irytują. Może gdyby ktoś wystawił „Teorię Einsteina" Antoniego Cwojdzińskiego, dałbym się namówić – ale sztuka ta jest od dekad kompletnie zapomniana.

Publikacja: 31.08.2018 18:00

Zamiast teatru wolę cyrk

Foto: EAST NEWS, Artur Barbarowski

Za to bardzo lubię cyrk i staram się go odwiedzać, gdy zahacza o Kraków. Akrobaci cyrkowi pokazują nam, jak dalece ludzkie ciało może rzucić wyzwanie masie i grawitacji. Sztuka cyrkowa odchodzi niestety w niebyt – nad czym głęboko ubolewam.

Nie interesuję się sportem – dla mnie sport zawodowy, nieustanna kosztowna pogoń za poprawieniem rekordu o centymetry lub ułamki sekund to patologia.

Ostatni raz świadomie włączyłem telewizor, by obejrzeć transmisję z konklawe, gdy wybrano Benedykta XVI. Wtedy miałem jeszcze telewizor. Na co dzień stał na pawlaczu. Oglądam programy popularnonaukowe w internecie, staram się pogłębiać wiedzę.

Filmy fabularne, które ostatnio oglądałem, tylko mnie zirytowały. Wydaje mi się, że polscy filmowcy nie mają nam wiele do powiedzenia. Polskie kino to w większości kompletna strata czasu – sztuczne problemy plastikowych ludzi, nużące historie z życia marginesu społecznego, komedie, które kompletnie mnie nie śmieszą.

Zagraniczne filmy dla odmiany rażą mnie przewidywalnością fabuł. Choć niedawno obejrzałem western „Nazywam się Nobody" z 1973 r. – byłem pod wrażeniem pomysłu i niebanalnego humoru wielu scen. Może po prostu częściej powinienem oglądać starsze produkcje?

Reklama
Reklama

Muzyki mam w domu pod dostatkiem – żona jest oboistką barokową, gra na kilku różnych instrumentach. Jeśli chcę sobie czegoś posłuchać z własnej inicjatywy – wybieram z reguły coś z bogatego dorobku Ennio Morricone. Ale zazwyczaj nie lubię, gdy mi coś brzdąka w uchu, zagłuszając moje własne myśli.

Mam w mieszkaniu około 5 tysięcy książek – przez lata gromadziłem dzieła moich ulubionych autorów, mam też sporo publikacji naukowych. Dziś chętnie sięgam po „Opowiadania niesamowite" Aleksandra Grina, antyutopie Janusza A. Zajdla, a z współczesnych autorów po książki Jarosława Grzędowicza i Marka S. Huberatha. Gdy zaczynałem przygodę z fantastyką, wielkie wrażenie zrobiły na mnie „Opowiadania guslarskie" Kiryła Bułyczowa.

Andrzej Pilipiuk (ur. 1974), autor powieści fantastycznych, historycznych, przygodowych oraz dla młodzieży. Stworzył m.in. książkowy cykl przygód Jakuba Wędrowycza, a także kontynuował pod pseudonimem Tomasz Olszakowski powieściową serię o Panu Samochodziku

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
„Urodziny”: Ktoś tu oszukuje
Plus Minus
„Call of Duty: Black Ops 7”: Strzelanina z ładną grafiką
Plus Minus
„Przestawianie zwrotnicy. Jak politycy bawią się koleją”: Polityczny rozkład jazdy
Plus Minus
„To: Witajcie w Derry”: Przez 27 lat śniłem o was
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Piotr Łuczuk: Scenariusze, które warto znać
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama