W tym roku Forum przyjmuje ponad 4 tysiące gości. Znów setki debat i dyskusji. Jak zwykle za tej ekipy rządzącej zdyscyplinowana reprezentacja gabinetu. Szefowie resortów rozmowni i powszechnie dostępni, otoczeni zawsze wianuszkiem usłużnych interesantów. W tym sensie Krynica zawsze była, jest i będzie teatrem oportunizmu. Władza się zmienia, ale postawy nie.
Zamknięta formuła Forum ułatwia kontakty i dyskusje z władzą. Można złożyć wniosek, petycję albo demonstracyjnie wykazać się lojalnością, co bywa zapamiętywane. Nie każda jednak władza umie z tych mechanizmów korzystać. Za Tuska nigdy nie było pewne, czy i kiedy pan premier przyjedzie. Towarzystwo oczekiwało więc w napięciu, na ile przychylny będzie gest władzy. Kuriozalna była w 2015 r. wizyta premier Ewy Kopacz, której ktoś wyjaśnił, że w Krynicy warto jednak być, więc wpadła na kilka godzin, a nie wiedząc z czym i do kogo się wybiera, musiała improwizować.
O ekipie rządzącej prawicy trzeba na poważnie powiedzieć, że działa w sposób przemyślany i zaplanowany. Ale też Krynica oddaje prawdziwe oblicze Polski czasów Prawa i Sprawiedliwości. Na Forum królują państwowe firmy, a na deptaku roi się od ich funkcjonariuszy i kręgów klienckich. W sferze medialnej rządzi zaś TVP, której efektowne studio ustawiono naprzeciw pijalni.
To dość powierzchowne obserwacje, ale w jakimś stopniu oddają prawdę o Forum. O czym się mówi? Dla rządu debaty Forum to doskonała szansa do uprawiania propagandy, z czego oczywiście nie czynię zarzutu. Opatrzność jak dotąd sprzyja Morawieckiemu i jego ekipie. Polskę omijają burze i turbulencje, państwo korzysta z nadzwyczajnej koniunktury i spija śmietankę ze spokojnych fal światowego prosperity. Bezrobocie maleje, wpływy z podatków rosną, stać więc rządzących na odważne programy socjalne. Ale my – zarówno w roli medialnych recenzentów, jak i przedstawicieli podatników – pytamy, jak długo jeszcze może być tak dobrze. Cykle ekonomiczne charakteryzują się zmiennością. Po wzroście przychodzi stadium zapaści. Po okresie sukcesu kryzys. Zostaje więc pytanie nie czy, tylko kiedy to się wydarzy? Kiedy przyjdzie załamanie i jak będziemy do niego przygotowani? Właśnie ta kwestia wisi nad tegorocznym Forum jak ciemna, choć nie bardzo rzucająca się w oczy chmura.
Pytania o kryzys i stan przygotowania państwa na taką ewentualność padają podczas wielu sesji. Rządzący odpowiadają dość oklepanymi formułkami, że Polska jest na kryzys gotowa, że wytrzymamy, przetrwamy. W tej ostatniej kwestii nie mam wątpliwości. Z pewnością przetrwamy. Większe burze nie starły nas z powierzchni ziemi. Ważniejsze jest, jakie będą straty. Jak bardzo kryzys zdewastuje nieruchawe państwowe przedsiębiorstwa? Jak bardzo wydrenuje najważniejszą część polskiej gospodarki, jaką są małe i średnie firmy? Czy rządzący uważnie śledzą światowe trendy i wykażą się odpowiednim refleksem oraz odwagą, by na czas podjąć kroki zaradcze?