Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 09.01.2020 13:05 Publikacja: 10.01.2020 18:00
Michael Jordan porwał tłumy, David Stern dał mu odpowiednią scenę. Wręczenie nagrody dla najlepszego gracza sezonu, hala United Center w Chicago, 21 maja 1996 r.
Foto: Sporting News/Getty Images
W ciągu 30 lat rządów (1984–2014) przeprowadził NBA z małych, starych hal do sportowych pałaców. Zmienił ligę, której aktorzy znani byli z tego, że mają problemy narkotykowe, w produkt, o który walczą sponsorzy, by pokazać swoje atrakcje przy okazji meczów i na koszulkach graczy, co przez wiele lat było niemożliwe.
Oczywiście nie byłoby tego wszystkiego, gdyby na początku lat 90. nie pojawił się Michael Jordan, pierwsza gwiazda NBA znana w każdym zakątku świata. Pomogły też igrzyska olimpijskie w Barcelonie (1992) i słynny Dream Team (niektórzy mówią, że jedyny prawdziwy, a kolejne amerykańskie reprezentacje to tylko nieudane podróbki), który miażdżył rywali w drodze po złoty medal. Te wszystkie szanse od losu trzeba było jednak umieć wykorzystać.
Możemy mieć już tylko jedną, ostatnią przewagę nad sztuczną inteligencją.
Chyba mało kto spodziewał się tego, że to, co przykuwało nas do telewizorów wiele lat temu, znów będzie świecić...
Powiedzmy sobie szczerze: to chyba Krzysztof Stanowski w największym stopniu odczarował Karola Nawrockiego. Pomó...
Tylko ktoś nieznający realiów może twierdzić, że internet zabija telewizję. Jest dokładnie na odwrót. Telewizja...
Wielkie marzenia budują świat w stopniu o wiele większym niż realizm gospodarczy. Najlepiej, gdy jedno połączy s...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas