Nie, ale warto wiedzieć, na co się człowiek porywa. Bo są też i dalsze procedury. Nasze Stowarzyszenie Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły, założone w 2008 r., jest jedynym posiadającym tzw. kartę winnic. To rodzaj winiarskiej konstytucji stanowiącej, jak ma wyglądać wino, jakie powinny być procedury przy jego wytwarzaniu – w uprawie, zagęszczeniu i winifikacji. Są różne metody, ale nie wszystkie dozwolone. W większości krajów istnieją rygorystycznie przestrzegane technologiczne przepisy.
Chodzi o to, by nie chodzić na skróty?
W pewnym sensie. Jest wiele nieoczywistości, na przykład, czy wino powinno dojrzewać w beczkach, czy może w stalowych kadziach, do których zanurza się dębowe deski dające w rezultacie podobny efekt. I tu zaczynają się problemy, bo są rozbieżności zdań. Regulacje mówią też o wydajności wina z hektara – mniejsza daje lepszą jakość i większą intensywność wina. Kiedy zakłada się apelację, czyli ściśle wyznacza granice regionu, winiarze, którzy mają tam plantacje nie mogą produkować wina poza tym obszarem. Nie można też skupować do produkcji wina winogron z innych regionów. Problem tożsamości w przypadku wina jest bardzo ważny.
To dość restrykcyjne zasady.
Owszem, ale bardzo istotne. Święto Wina, które odbywa się u nas w Janowcu w maju, to nie tylko rodzaj festynu, ale przede wszystkim czas weryfikacji i oceny wina poprzedniego rocznika w myśl zasad karty naszego Stowarzyszenia. Przyświeca nam chęć założenia apelacji – nakreśliliśmy granicę regionu, próbujemy określić wiodące szczepy, ustalamy zasady, według których chcielibyśmy uprawiać i winifikować. Chodzi o to, by za zgodą władz europejskich uzyskać certyfikaty pozwalające posługiwać się nazwą Małopolski Przełom Wisły, która byłaby wtedy chroniona, tak jak to praktykuje się na świecie. Żeby nasze wino było rozpoznawalne nie tylko z nazwy.
Wygląda na to, że winiarz skutecznie rywalizuje w panu z historykiem sztuki.
Współpracuje. W Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie założyłem Wydział Zarządzania Kulturą Wizualną, gdzie uczymy i nadajemy stopnie historyka sztuki, ale ze specjalizacją kultura miejsca. To bardzo ważne. W winiarstwie mówi się o terroir, czyli właściwościach określonego punktu geograficznego, ale z uwzględnieniem kontekstów kulturowych i klimatycznych. Idea powołania tego wydziału wynikała również z doświadczeń praktykującego winiarza.
Ale co wino ma do historii sztuki?
Historia sztuki skupia się na obiektach historycznych, ale w dobie dzisiejszych przemian humanistyki obiektów nie traktuje się tylko jako przedmioty. One są uwarunkowane różnymi okolicznościami, kontekstami. Wino też jest rodzajem takiego węzła relacji. W książce „Wino narodowe. O winnicy w Ogrodzie Botanicznym" starałem się zwrócić uwagę na skomplikowany splot okoliczności geograficznych, klimatycznych, kulturowych, politycznych i gospodarczych, które definiują fenomen winnicy. Powołaliśmy też w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki pierwszą serię naukową – „Studia z historii wina w Polsce", będą kolejne tomy. Długo brakowało miejsca, w którym moglibyśmy zacząć myśleć o naszym winie w sposób ściśle badawczy. A że Stowarzyszenie Historyków Sztuki ma swoją siedzibę w Warszawie w kamienicy Fukiera, więc oczywiste było powołanie właśnie tam do istnienia Klubu Historii i Kultury Wina oraz serii wydawniczej.
Czyli wino jest częścią historii sztuki?
Na pewno. Motyw winorośli jest obecny od początku sztuki. Ale nie chciałbym też, żeby zostało to sprowadzone jedynie do wątku ikonograficznego i kojarzenia winorośli tylko z chrześcijaństwem albo z tradycją antyczną – Dionizosem czy Bachusem. Wino jest medium kultury ściśle związanym z określonym miejscem produkcji. Można oczywiście pić wino z Chile, Australii, ale tak naprawdę to inna historia. Ważne jest nasze, dotyczące nas bezpośrednio, bo – jak już mówiłem – wino w sposób głębszy jest związane z określonym miejscem.
Czy dzięki winu możemy lepiej zrozumieć swoją tożsamość?
Niech każdy sam sobie odpowie na to pytanie, ale ja mam właśnie takie poczucie. Wino jest wspólnotowe na poziomie lokalnym, krajowym i na poziomie zachodniej cywilizacji. Jest wielowymiarowe i zaskakujące. Kiedy byłem po raz pierwszy w Paryżu – a było to prawie pół wieku temu – i chodziłem, chłonąc miasto, poszedłem bardzo wcześnie rano do robotniczej dzielnicy, gdzie w bistro zobaczyłem robotników pijących czerwone wino do jajek na twardo. Choć to zaprzeczenie kultury kulinarnej – bardzo mi się podobało.
Włodzimierz Włodarczyk (ur. 1949 r. w Warszawie) – prof. dr hab. historii sztuki związany z Akademią Sztuk Pięknych w Warszawie, autor książek o historii sztuki oraz o winie, współtwórca Polskiego Instytutu Winorośli i Wina, pomysłodawca Święta Wina w Janowcu oraz prezes Stowarzyszenia Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły. W 2001 r. założył winnicę Pańska Góra w Podgórzu w pobliżu Kazimierza Dolnego (woj. lubelskie). W PRL działał w opozycji antykomunistycznej, a po 1989 r. był posłem na Sejm I i III kadencji
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95