Reklama
Rozwiń

Irena Lasota: Kłopoty z historią

Nikt nie lubi być podglądany. Nie wiem nawet, czy w psychologii lub psychiatrii istnieje określenie na (nienormalny) stan, w którym pacjent chciałby być oglądany, samemu o tym nie wiedząc. Nie chodzi tu o ekshibicjonizm, gdzie przyjemność polega właśnie na tym, żeby pokazujący czy pokazująca (zazwyczaj części ciała) widział reakcje kogoś, kto go – niezamierzenie – zobaczył. Nie zajmuję się tu też teologią. Jeśli ktoś wierzy czy zakłada, że widzi go cały czas, ogląda czy może go widzieć Pan Bóg, to jest to kwestia wiary, ale też i wyboru (i samej wiary oraz jej elementów – nie wiadomo na przykład, czy Bóg muzułmański widzi, czy nawet mógłby widzieć, gdyby chciał – protestantów. I na odwrót, i tak dalej...).

Aktualizacja: 24.01.2020 17:42 Publikacja: 23.01.2020 23:01

Irena Lasota: Kłopoty z historią

Foto: AFP

Od jakiegoś czasu słyszę jednak – z rosnącym niepokojem – że czujnie przygląda mi się historia. Nie tylko zresztą mnie, ale wszystkim, indywidualnie i grupowo. Wydawało mi się kiedyś, że podglądanie nas przez historię skończyło się wraz z odejściem w niebyt (zwany również historią) marksizmu i materializmu historycznego, które na studiach – w PRL-u – nie bardzo mogłam zrozumieć. Historia zresztą nie tylko nas podglądała, ale też oceniała (zazwyczaj surowo).

Pozostało jeszcze 87% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie