Zaskakujący wydaje się już sam wybór tematu przez Todda Haynesa, wyraźnie lewicującego reżysera, znanego do tej pory jako twórca skupiony na kwestiach tożsamości i seksualności, o czym świadczą takie choćby filmy jak luźna biografia Boba Dylana „I'm Not There. Gdzie indziej jestem" (2007), w której barda portretuje sześcioro różnych aktorów (w tym także kobieta), czy „Carol" (2015), lesbijski melodramat o zakazanych uczuciach w Nowym Jorku lat 50. XX wieku. „Mroczne wody" to bodaj najbardziej klasyczny i przystępny dla szerokiej widowni obraz amerykańskiego twórcy i pioniera tzw. New Queer Cinema.
Opierając się na reportażu z „New York Timesa", opowiadającym historię prawnika, który stał się najgorszym koszmarem DuPonta, Haynes portretuje bohatera rodem z dzieł Clinta Eastwooda, a więc samotnie mierzącego się z niesprawiedliwym systemem. Znakomicie zostaje tu skonstruowana postać Roberta Bilotta, człowieka, który przechodzi na drugą stronę barykady, by – może nieco idealistycznie i obsesyjnie – walczyć z wielkim biznesem i chemicznym lobby w obronie maluczkich i marginalizowanych obywateli. „Musimy chronić się sami, nikt inny za nas tego nie zrobi: ani prywatne firmy, ani rząd, ani naukowcy – tylko my". Co znamienne, mężczyzna w interpretacji wiecznie zmęczonego Marka Ruffalo, całym sobą wcielającego się w prawnika owładniętego pragnieniem dotarcia do prawdy, nigdy nie staje w świetle reflektorów. Robi zwyczajnie to, co uważa za słuszne. Niezależnie od kosztów na gruncie prywatnym czy zawodowym.
Całość prowadzona jest niczym w kinie lat 70. Inspiracji można upatrywać w paranoicznej trylogii Alana J. Pakuli, skupiającej się wokół teorii spiskowych, a zatem w „Klute" (1971), „Syndykacie zbrodni" (1974) i – chyba najbardziej znaczących w tym przypadku – „Wszystkich ludziach prezydenta" (1976) o aferze Watergate. Nawet formalnie Haynes, perfekcjonista w każdym calu, zawsze doskonale oddający ducha minionych epok, upodabnia swoje dzieło do przykładów z przeszłości, niejako zanieczyszczając zdjęcia przygaszoną szpitalną zielenią, która przywodzi na myśl zabójcze toksyny atakujące krwiobieg.
„Mroczne wody" to gęsty i pełen żalu film o przerażającym wpływie niekontrolowanych w żaden sposób działań korporacji przynoszącej każdego roku miliardowe zyski.