Reklama
Rozwiń

Dobra muzyka do starzenia się

W maju minie półtora roku od zawieszenia działalności przez zespół Lao Che, które poprzedzić miała trasa koncertowa „No To Che". Płocczanie zdążyli pożegnać się z fanami w siedmiu miastach, po czym nastała era lockdownu, która skutecznie wstrzymała wszelkie wydarzenia masowe, w tym koncerty. Zawieszenie zostało więc siłą rzeczy zawieszone, ale oto dostaliśmy muzyczny rezultat owego przestoju w postaci płyty Huberta Dobaczewskiego, wokalisty Lao Che, skrywającego się pod pseudonimem Spięty. „Black Mental" to jego drugie solowe wydawnictwo po wydanych w 2008 roku „Antyszantach". O ile debiut stanowił wariację na temat piosenki żeglarskiej, o tyle nowa propozycja osadzona jest w klimacie elektroniki najwyższych lotów. Świetna zarówno w warstwie muzycznej, jak lirycznej.

Publikacja: 23.04.2021 18:00

„Black Mental", Spięty, dystr. Mystic Productions

„Black Mental", Spięty, dystr. Mystic Productions

Foto: materiały prasowe

Spięty, jak żaden inny polski artysta, potrafi bawić się wieloznacznością słów; przekształcać i dobierać je tak, że nadaje im zupełnie nowe, nieoczywiste znaczenie. Już same tytuły utworów dają przedsmak tego, co znajdziemy w środku: „Karate Kit", „Lejce, które leczą", „Kopciuszko" czy singlowa „Trybuna Małpoludu".

Cechą charakterystyczną Lao Che były albumy koncepcyjne, skupione wokół jednego motywu przewodniego. Nie inaczej jest w przypadku „Black Mental". Tym razem Hubert Dobaczewski prześwietlił ciemniejszą stronę ludzkiej osobowości. „Chciałby człek, czy nie chciałby, pochodzi od wrednej małpy" – tak zaczyna się promujący wydawnictwo utwór. Dowodów na ową wredność znajdziemy na tej płycie aż nadmiar.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
Trzeci sezon „Squid Game”. Był szok i rewolucja, została miła zabawka
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Plus Minus
Jeszcze jedna adaptacja „Lalki”. Padnie pytanie o patriotyzm, nie o feminizm
Plus Minus
„Strefa gangsterów” – recenzja. Guy Ritchie narzuca serialowi wybuchowy rytm
Plus Minus
„Mesos”: Szare komórki ludzi pierwotnych
Plus Minus
Nie powstrzymasz zalewu turystów, to przynajmniej na nich zarób
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama