W swojej książce opisuje pani genezę powstania pisma „Konkret”, największego pisma studenckiego, organu Opozycji Pozaparlamentarnej (APO) oraz tuby propagandowej ruchu ’68 w Republice Federalnej Niemiec. Jednocześnie dużo miejsca poświęca pani historii niemieckiej lewicy od 1949 roku. Pani matka Ulrike Meinhof była długoletnią felietonistką i przez pewien czas redaktorką naczelną „Konkretu”, natomiast pani ojciec Klaus Rainer Röhl był jego wydawcą. Co złożyło się na sukces tego duetu oraz ich pisma?
Mieszanka poważnej, dążącej do celu i zdecydowanie działającej Ulrike Meinhof, która doskonale władała piórem, oraz naturalnego talentu medialnego, jakim niewątpliwie był obdarzony niepoprawny nonkonformista Klaus Rainer Röhl. Ci dwoje tworzyli cudowną parę, która poruszała się między cudem gospodarczym, lewacką polityką oraz infiltracją Zachodu przez wschodnioniemieckie służby. To wszystko złożyło się na sukces pisma, które w 1968 roku jako dwutygodnik osiągnęło nakład 250 tys. egzemplarzy.
„Konkret” wykreował nowy styl dziennikarstwa w Niemczech. Oferował zarówno kolorowe tematy, jak i wysokiej jakości felietony. W sprawach seksu i popkultury nie miał sobie równych, podobnie jeśli chodzi o lewicowo radykalną publicystykę, która atakowała Zachód i propagowała socjalizm. Powstało dobrze prosperujące pismo, które pod koniec lat 60. nabrało charakteru kultowego. „Konkret” był platformą dla wiodących postaci APO, jak Rudi Dutschke czy później Daniel Cohn-Bendit. Wielu lewicowych pisarzy, np. Günter Grass, Hans Magnus Enzensberger, Günter Wallraff czy Jean-Paul Sartre, publikowało tu swoje teksty. I prawie żaden z nich nie wiedział, że pismo wymyślono i założono w latach 50. w Berlinie Wschodnim. Od tego czasu było wspierane finansowo comiesięczną sumą w wysokości 40 tys. DM.
Cytuje pani nigdzie dotąd niepublikowane akta z berlińskiego Archiwum Federalnego, do których dotarła pani w 1998 roku. Odnalezione materiały są szczegółową dokumentacją współpracy pani rodziców z Berlinem Wschodnim. Z akt wynika, że Erich Honecker był w latach 50. osobiście odpowiedzialny za finansowanie i wyznaczanie linii programowej tygodnika przez KPD/SED. Jakie nowe informacje przynoszą te akta?
W konspiracyjnych mieszkaniach Berlina Wschodniego, a także w pięknej willi położonej nad jeziorem Schwielowsee pod Berlinem prowadzono strategiczne rozmowy o tym, jak regularnie dyskredytować system Republiki Federalnej oraz jej wybranych konserwatywnych polityków. Poza tym koncentrowano się na grze w badmintona oraz celebracji polityczno-taktycznych sukcesów grupy „Konkret” obficie zakrapianych wódką. Młodzi wschodnioniemieccy komuniści oraz zachodni redaktorzy kręcili się głównie wokół kilku dziewcząt z ruchu antyatomowego.
Wszystko to zostało skrupulatnie udokumentowane w raportach sporządzanych przez funkcjonariuszy wschodnioniemieckich służb. Dzięki nim dowiadujemy się z pierwszej ręki, jakie były relacje między wschodnim a zachodnim komunizmem. Nie chodzi mi jedynie o demaskację współpracy poszczególnych osób z tajnymi służbami Berlina Wschodniego, lecz także o przedstawienie oraz podjęcie próby zrozumienia protagonistów ówczesnej epoki. Zarazem jest to historia pisma sterowanego przez Wschód, a wydawanego na Zachodzie. Z niektórymi wschodnimi funkcjonariuszami, których nazwiska znalazły się w aktach, przeprowadziłam wywiady. Czytelnik może prześledzić historie tych ludzi, ich drogę do komunizmu i lata spędzone w konspiracji, gdy byli członkami nielegalnej w Niemczech Zachodnich KPD. Szczególnym walorem odnalezionych przeze mnie akt jest ich integralność. Po upadku muru SED zdołała jeszcze zniszczyć wiele dokumentów, w wyniku czego nie można dziś dokładnie opisać licznych kontaktów między SED a zachodnią lewicą. Najwyraźniej przeoczono wówczas akta „Konkretu”.