Szeroko znany jest bon mot Jerzego Giedroycia o tym, że Polską rządzą dwie trumny: Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego. Jest on prawdziwy, ale tylko częściowo. Trumny Piłsudskiego i Dmowskiego to trumny ważne dla XX wieku, ale z perspektywy całych dziejów Rzeczypospolitej odzwierciedlają większe, bardziej fundamentalne tendencje.
Te tendencje można przedstawić również w postaci dwóch trumien. Ich lokatorami są Jan Zamoyski i Stanisław Kostka Potocki. W każdym z nich jak w soczewce skupia się pewien sposób myślenia o Polsce, do dziś ważny i aktualny.
[srodtytul]Swojskość i pludractwo[/srodtytul]
Myślenie Zamoyskiego można by określić jako swojskie, własne lub niezależne. To oparcie się w polityce i myśli ustrojowej na rozwiązaniach stworzonych przez Polaków dla Polaków, z ewentualnymi zapożyczeniami ze wspólnej skarbnicy europejskiej, czyli Grecji i Rzymu – choć kto rozstrzygnie, czy mamy do czynienia z naśladownictwem czy zbieżnością wynikającą z czerpania ze wspólnych źródeł. O myśleniu Zamoyskiego możemy powiedzieć, że polega przede wszystkim na samosterowności.
Sposób myślenia Potockiego XVIII-wieczni Sarmaci nazwaliby pludractwem, czyli ślepym naśladownictwem wzorów i mód z Zachodu. Słowo to wzięło się z odrzucenia stroju narodowego – kontusza – i zastąpienia go spodniami, czyli właśnie pludrami. Potocki też jest patriotą polskim, jego patriotyzm jest jednak inny, taki, który mówi: „zmieńmy się, żeby przetrwać”, „wzorujmy się na innych”. Pludrak usiłuje dopasować się do otoczenia zewnętrznego tak, by nie powodować konfliktu; nie ma potrzeby domagania się, by to otoczenie zaakceptowało go takim, jaki jest. Nie oznacza to, że nie kocha ojczyzny – co najwyżej, że kocha ją nieco inaczej. Myśląc o naszym archetypicznym pludraku, nie zapominajmy, że w swym wilanowskim pałacu urządził wystawę właśnie ku czci Jana III.