Tylko że ludzie w owych czysto liberalnych konstrukcjach są bytami abstrakcyjnymi. W ludzkim świecie kształtowani są oni (co nie znaczy determinowani bez reszty) przez określoną kulturę wpisaną w określoną tradycję w określonych narodach i państwach, które umożliwiają im akulturację i socjalizują ich.
Konkretny człowiek tak jak konkretna ludzka zbiorowość – naród ukształtowany w państwo – przeszkadza w projektowaniu utopii, która jest dziedziną abstrakcyjnych bytów. Utopijni ideologowie zawsze walczyli z rzeczywistością i usiłowali uformować nowego człowieka. Miał on być wolny od przesądów, czyli tradycyjnej (innej nie ma) kultury. Znamy upiorne konsekwencje tych eksperymentów, których widownią był głównie XX wiek.
Dziś, we współczesnej Europie podobna utopia narzucana jest poprzez miękką przemoc, czyli prawny system, który raz na zawsze uformować ma ideologiczny porządek Europy. Jego podstawą jest system nowych praw człowieka daleko odbiegający od swoich klasycznych pierwowzorów. Nadzorować mają go kasty prawników i urzędników europejskich.
Prawa człowieka dziś mają zapewnić komfort bytowania jednostce, ale jednostce abstrakcyjnej, wyrwanej z jakiejkolwiek wspólnoty. Lewicowi liberałowie poszukują wszelkiego typu mniejszości, których chronić pragną przed większością. Tyle tylko, że ta ochrona dziś to nie oczywisty zakaz prześladowania inaczej myślących lub inaczej urządzających swoje prywatne życie, dziś to narzucenie większości obowiązku uznania owych odmienności za równoprawny model funkcjonowania.
Założenie takie niszczy wspólnotę, przekształcając ją w zbiorowość odmiennych grup i jednostek funkcjonujących jedynie obok siebie, a nawet konkurujących ze sobą, w agregat jednostek i grup prezentujących odmienne modele egzystencji. Wspólnota musi zakładać istnienie dobra wspólnego, a więc ładu moralnego przekraczającego indywidualną egzystencję. Nie oznacza to narzucania jednostkom przekonań, ale wychowywanie ich tak, aby zbliżały się do ideałów, które wspólnocie muszą przyświecać.
Dzieje się to zarówno w szkole, jak i poprzez określony sposób kształtowania kultury. Nie koliduje to z istnieniem autonomii, a więc sfery prywatnej osób ludzkich.
[srodtytul]W imię ideologii[/srodtytul]
Model liberalny próbuje narzucić kulturę odmienną. Za głównego przeciwnika uznaje religię chrześcijańską, która dominuje ciągle w Europie i tworzy jej realną tożsamość. Nieprzypadkowo ETPC zajął się właśnie sprawą krzyży we Włoszech. Emblematyczna dla tej kwestii była wcześniejsza o kilka lat debata na temat preambuły do konstytucji europejskiej. Spośród tradycji, które zostały w niej wymienione jako składające się na kulturowe dziedzictwo Europy, twórcy konstytucji (zwanej później traktatem konstytucyjnym) pominęli chrześcijaństwo.
Był to jednoznaczny wybór ideologiczny, tym bardziej oczywisty, że wyliczenie to nie miało się odnosić do wzorów dla Europy współczesnej, ale miało stanowić opis stanu faktycznego. Okazało się, że z powodów ideologicznych miał on zostać zafałszowany. Gdyż to chrześcijaństwo najbardziej ukształtowało Europę. Uzasadnienie, że wskazanie stanu faktycznego może być konfliktogenne, jest wyobrażeniem kuriozalnym, zwłaszcza że rzecznicy tego rozwiązania sami byli stroną owego konfliktu, którym straszyli. Fakt, że dla twórców projektu konstytucji odwołanie do tradycji chrześcijańskiej było w żadnym wypadku nie do przyjęcia, mówi nam wiele o ich postawie, która jest jak najdalsza od neutralności.
Przejawem tej postawy jest wyrok ETPC, który ingeruje w jeden z najistotniejszych przekazów kulturowych państwa, jakim jest symboliczny wymiar edukacji oferowanej przez szkołę publiczną. ETS usiłuje więc odebrać większości prawo do budowania swojej tożsamości kulturowej, uzasadniając to, w tłumaczeniu na warunki realne, komfortem psychicznym skrajnie ideologicznie zorientowanych jednostek, gdyż krzyż wiszący na ścianie przeszkadzać może tylko radykalnym wrogom chrześcijaństwa.
ETPC nie broni autonomii jednostek, co byłoby zgodne z samą zasadą praw człowieka, ale chce kształtować niezwykle istotny wymiar przestrzeni publicznej i funkcjonujących w niej instytucji. Jego wyrok nie jest obroną praw człowieka, ale próbą ideologicznego formowania Europy. Uderza w suwerenność państwową w imię postulatów ideologii, która zasadniczo zmienić chce europejską kulturę, a więc i jej tożsamość.