Jeff Bridges Bardzo zwyczajny, przegrany Amerykanin

Pięć miesięcy temu skończył 60 lat. Ale nie naciąga zmarszczek u chirurga plastycznego jak Michael Douglas, nie rzuca się z pięściami na paparazzich, rzadko udziela wywiadów. A przy tym jest cholernie dobrym aktorem

Publikacja: 30.04.2010 00:55

Jeff Briges w „Szalonym Sercu” gra podstarzałego piosenkarza country

Jeff Briges w „Szalonym Sercu” gra podstarzałego piosenkarza country

Foto: Rzeczpospolita

Trudno dziś robić karierę w show-biznesie bez promocji w kolorowych pismach, chodzenia po czerwonych dywanach, pokazywania się w modnych klubach. Ta sama żona od 35 lat? Trzy dorosłe córki, które nie prowadzą po pijanemu samochodu i nie romansują z kolegami ojca? Nuda. Jeff Bridges musi się bronić swoimi rolami. A jakoś tak jest, że przez lata był wykonawcą cenionym, ale nie rozpieszczanym nagrodami.

– Spieprzacie mi wizerunek niedocenianego aktora – zażartował, odbierając Złoty Glob za rolę w „Szalonym sercu”. Miesiąc później dostał swojego pierwszego Oscara. Był przedtem do tej nagrody nominowany czterokrotnie i zawsze wychodził z ceremonii bez statuetki. Jak mówi, przyzwyczaił się do przegrywania. Skromny film debiutanta Scotta Coopera niespodziewanie wszystko zmienił.

Pozostało jeszcze 95% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
Polska jest na celowniku Rosji. Jaka polityka wobec Ukrainy byłaby najlepsza?
Plus Minus
„Kształt rzeczy przyszłych”: Następne 150 lat
Plus Minus
„RoadCraft”: Spełnić dziecięce marzenia o koparce
Plus Minus
„Jurassic World: Odrodzenie”: Siódma wersja dinozaurów
Plus Minus
„Elio”: Samotność wśród gwiazd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama