Rozmowa Mazurka z Joanną Kluzik-Rostkowską

Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanka PiS, w rozmowie z Robertem Mazurkiem mówi o tym, za co lubi Jarosława Kaczyńskiego i co myśli o zniknięciu krzyża

Publikacja: 18.09.2010 01:01

Joanna Kluzik-Rostkowska i cień Pawła Poncyliusza podczas konferencji prasowej w okresie kampanii pr

Joanna Kluzik-Rostkowska i cień Pawła Poncyliusza podczas konferencji prasowej w okresie kampanii prezydenckiej

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

[b]Rz: Najlepiej niech pani nic nie mówi.[/b]

A dlaczego?

[b]Zawieszą pani członkostwo. To bolesne.[/b]

(śmiech) Nie wiem, jak bolesne jest zawieszanie członkostwa lub jego całkowita utrata.

[b]Krotochwilna pani, ale ja mówię serio: skoro PiS jest pani skarbem, to zawieszenie jest bolesne.[/b]

Ale ja się akurat tego bólu nie boję. Skądinąd to ciekawe, że w polityce ciągle mnie pytają, czy się czegoś boję. Najpierw pytano, czy się obawiam Romana Giertycha. Rozumiem, że jak duży, to mam się bać.

[b]Porozmawiajmy serio.[/b]

Chciałabym być dalej w Prawie i Sprawiedliwości, chciałabym, by była ona wielonurtową partią, w której jest dla mnie miejsce.

[b]Dziś jest?[/b]

Czas pokaże, ja mam nadzieję, że jest.

[b]To ludowa mądrość: albo będzie deszcz, albo słońce.[/b]

Odkąd jestem w PiS, czyli od 2004 roku, ciągle mnie pytają, czy ze swoimi poglądami mieszczę się w tej partii. Od tego czasu zdążyłam być wiceministrem pracy, ministrem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, szefową jego kampanii, wiceszefową komisji sejmowej, a te pytania cały czas padają.

[b]Elżbieta Jakubiak była szefową gabinetu Lecha Kaczyńskiego, ministrem sportu w rządzie Jarosława, jedną z twarzy jego kampanii, jest bardziej konserwatywna od pani, a się nie zmieściła. Wypadła na wirażu.[/b]

Nie dramatyzujmy, Elżbieta Jakubiak ciągle jest w PiS.

[b]Dynda zawieszona, ale może Marek Suski ją łaskawie odwiesi.[/b]

Nikt jej nie wyrzucał z partii, nie wypadła na zakręcie historii i mam nadzieję, że sprawa jej zawieszenia zmierza do rychłego pozytywnego końca. Jeśli zaś w formule partii Kaczyńskiego ja się nie zmieszczę, to po prostu odejdę i tylko czasem – mam nadzieję – będę się z nim spotykała towarzysko, by wypić herbatę miętową.

[b]Powinna pani pamiętać z czasów, gdy pracowaliśmy w „Nowym Państwie”, że Jarosław Kaczyński nie pije mięty. [/b]

Ja piję, a on kpi, że jestem babcią.

[b]Rozmawia pani prywatnie z posłami PiS?[/b]

No jasne.

[b]To musi pani wiedzieć, jak wielu z nich nie rozumie tego, co się dzieje, jest przerażonych i szepcze, że prezes oszalał. I mówią to ludzie z różnych nurtów partii.[/b]

Ja tłumaczyłam decyzje prezesa traumą w lipcu, sierpniu, ale dziś myślę, że to już nie jest trauma.

[b]Tylko co? Zracjonalizował swoje zachowanie i dobudował do niego teorię?[/b]

Naprawdę nie wiem. Nie sądzę, żeby to były czyste emocje, ale co to jest – nie mam pojęcia. Mam nadzieję na rychłe spotkanie, wtedy będę wiedziała więcej.

[b]Szefowa kampanii prezydenckiej partii nie zna jej strategii politycznej. To niesamowite![/b]

To całkiem naturalne, bo strategię wypracowują ścisłe władze partii, a ja w nich nie zasiadam, ale nie dlatego, że Jarosław Kaczyński jest niewdzięcznikiem i okrutnikiem. Otrzymałam od niego propozycję zostania wiceprezesem PiS, ale jej nie przyjęłam.

[b]Więc pani też nie wie, czemu Kaczyński mówi teraz innym językiem niż podczas kampanii?[/b]

Nie wiem, ale mogę się domyślać. Po bardzo ciężkim czasie zupełnie oczywistego szoku przyszła trudna fizycznie i obciążająca psychicznie kampania wyborcza i dopiero po niej Jarosław Kaczyński mógł sobie pozwolić na przeżywanie tej traumy. Dopiero teraz może też zadawać te pytania, które trzeba postawić.

[b]Czemu nie zadawał ich wcześniej?[/b]

Zdecydowaliśmy, by sprawy katastrofy smoleńskiej w ogóle nie poruszać w kampanii wyborczej, wychodząc z założenia, że ona wymaga dogłębnego wyjaśnienia, ale nie wolno dawać argumentu, że gramy nią politycznie.

[b]Kto mówi o graniu? Nie można było pytać rządu o postępy śledztwa?[/b]

Tuż przed wyborami nawet informacja o pogodzie jest wypowiedzią polityczną i elementem kampanii.

I wszyscy – podkreślam, wszyscy, także Zbyszek Ziobro i Jacek Kurski – byli wtedy zgodni, że nawet zadawanie pytań skrajnie to wszystko upolityczni i przyniesie efekt odwrotny do zamierzonego. Powtarzam, że wtedy nikt z naszą wizją kampanii nie polemizował.

[b]Bo Kurskiego i Ziobry nie pytaliście o zdanie.[/b]

Jacek powinien się zdecydować, czy był decydującym strategiem, jak mówił wtedy, gdy kampania szła dobrze, czy też całkowicie lekceważyliśmy jego opinię, jak mówi teraz. Nie pamiętam też jakichś szczególnych pomysłów Zbyszka z tamtego czasu. Jeśli dziś podważa wszystko, co robiliśmy my, co robił Kaczyński, to jest to nielojalne.

Ja zostałam przez Jarosława wybrana do prowadzenia jego kampanii wyborczej, a przecież on doskonale wiedział i akceptował to, że lepiej czuję się w miękkim sposobie uprawiania polityki. Nadaję się raczej do merytorycznego sporu niż do ostrej partyjnej konfrontacji. Dziś mam przeświadczenie, że ta kampania była udana, zbierałam za nią liczne gratulacje, a efekt był pomyślny.

[b]Zgadza się. Operacja się udała, tylko pacjent zmarł.[/b]

Pamiętajmy, jaki był punkt wyjścia, jak niskie były sondaże.

[b]Pomysł na kampanię wzięliście z głowy czy z badań?[/b]

Moje przeświadczenie brało się z głowy i z doświadczenia.

[b]To może wasze głowy się myliły? Może trzeba było – jak twierdzi prof. Krasnodębski – mówić o tym spokojnie przez cały czas. Nawet jeśli byście nie wygrali, to przynajmniej nie byłoby takiego ataku na was teraz.[/b]

Pełna zgoda, ale musiałby być spełniony podstawowy warunek – musielibyśmy mówić o tym spokojnie. Słowo „spokojnie” jest tutaj kluczowe. To było założenie nie do spełnienia. Przy takich emocjach nie dałoby się nad tym zapanować, zwłaszcza w kampanii.

[b]A pani zależy na wyjaśnieniu tej sprawy?[/b]

To oczywiste.

[b]To czemu nie ma pani w zespole Macierewicza?[/b]

Bo Antoni Macierewicz nie jest najlepszą osobą na szefa takiego zespołu. On jest tak kontrowersyjną postacią, że upolitycznia każdą sprawę, którą się zajmuje, i nawet jeśli do czegoś dojdzie, coś odkryje, to znaczna część opinii publicznej mu nie uwierzy, bo to Macierewicz. Można się na to zżymać, ale takie są fakty. Gdyby na czele zespołu stanął ktoś spokojny i wyważony, to nie ogniskowałby takich emocji jak Macierewicz.

[b]Jeśli wasza intuicja, że upolitycznianie sprawy Smoleńska przynosi szkody, jest słuszna, to Kaczyński dziś szkodzi PiS.[/b]

Zobaczymy, co przyniosą nie sondaże, lecz wybory samorządowe. Może się okazać, że ta zmiana retoryki w ogóle nie zaszkodziła partii, że moje wyobrażenia sobie, a rzeczywistość sobie. Dlatego poczekajmy na wynik wyborów.

[b]Pani w nich wystartuje?[/b]

Na pewno nie. Kilka razy dostałam propozycję od Jarosława Kaczyńskiego kandydowania na prezydenta Warszawy, ale się nie zdecydowałam.

[b]A Paweł Poncyljusz?[/b]

Naprawdę nie wiem, kto ma być naszym kandydatem.

[b]Wybory w sejmikach i wielkich miastach, czyli tam, gdzie wszyscy je będą obserwować, i tak przegracie.[/b]

Ja tych wyborów nie przygotowuję i szczerze powiedziawszy, trochę mało się na nich znam.

[b]Jak wszyscy w PiS.[/b]

No nie, są tacy, którzy się nimi zajmują.

[b]I niejedne już położyli.[/b]

Wszystko się jeszcze może wydarzyć, naprawdę.

[b]Zmieńmy nieco temat. Już teraz pojawiają się w PiS głosy na temat przywództwa w partii.[/b]

Szefem PiS jest Jarosław Kaczyński, czy to się komuś podoba, czy nie.

[b]A pani się podoba?[/b]

Tak, on jest niewymienialny. Tylko przy Jarosławie Kaczyńskim możliwa jest w Prawie i Sprawiedliwości wielonurtowość.

[b]Pani pies wyje, jak słyszy „Kaczyński”?[/b]

Nie, ten pies szczeka, bo domaga się spaceru. A wracając do Jarosława Kaczyńskiego, to ma on z tytułu przewodzenia Prawu i Sprawiedliwości wiele praw i przywilejów, ale ponosi też odpowiedzialność za swe decyzje. I decydując, że przyjmujemy linię ostrych podziałów i walki z rządem, bierze na siebie ogromną odpowiedzialność.

[b]Jaką?[/b]

Ryzykuje klęskę partii.

[b]Ale sama pani powiedziała, że jest niewymienialny. Jego osobista odpowiedzialność jest fikcją, skoro i tak go nie zwolnicie.[/b]

Jestem przekonana, że Jarosław Kaczyński chce rządzić. I jeśli się okaże, że jego kalkulacja zawiodła, to po prostu przegra, zmarnuje swoją szansę. Na tym będzie polegała jego odpowiedzialność.

[b]Cieszy się pani, że sprzed Pałacu Prezydenckiego zniknął krzyż?[/b]

„Zniknął” to rzeczywiście dobre określenie. Myślę, że naiwna jest wiara, iż wraz z krzyżem zniknie problem. Tu trzeba wiele taktu, cierpliwości i gotowości do rozmowy, a wszystkiego tego zabrakło. Gest powinien wyjść od prezydenta Komorowskiego.

[b]Komorowski, Tusk, Klich, Arabski powinni zniknąć z polskiego życia politycznego?[/b]

Dużo ma pan jeszcze takich pytań?

[b]Ze znikaniem? Nie. I nie będę też pani katował każdym cytatem z Kaczyńskiego.[/b]

O tym, czy ktoś znika czy nie, decydują wyborcy. Natomiast, jak rozumiem, otwarta pozostaje kwestia odpowiedzialności za katastrofę. I ja nie jestem w stanie powiedzieć, kto i jaką odpowiedzialność za nią ponosi.

[b]A pani szef uważa, że ponoszą ją liderzy PO i dlatego powinni zniknąć.[/b]

Jeśli dobrze rozumiem Kaczyńskiego, to twierdzi, że do katastrofy mogłoby nie dojść, gdyby nie było tak wielkich napięć na linii prezydent – premier i gdyby nie prowadzono polityki sondażowej, która nie pozwalała kupić nowych samolotów. Gdyby była to jedna wspólna wizyta, Rosjanie musieliby wziąć za nią dużo większą odpowiedzialność niż za prywatną podróż niezbyt lubianego przez siebie prezydenta.

[b]Dokonała pani pięknej egzegezy, ale czy sama podpisałaby się pani pod zdaniem prezesa?[/b]

Mimo że straciłam w katastrofie przyjaciół, łatwiej mi powściągnąć emocje i wykrzesać więcej cierpliwości, by czekać na wynik śledztwa. Ale uważam, że Jarosław Kaczyński, jak i inne rodziny ofiar, ma prawo i do emocji, i do braku cierpliwości.

[b]I co dalej z waszą skleconą naprędce grupą: pani i liberałowie, muzealnicy, spin doktorzy …[/b]

Mówienie o jakiejś zwartej grupie to mit. Nikt nie spotyka się w katakumbach i nie spiskuje.

[b]Rozumiem, że panią od Girzyńskiego dzielą lata świetlne, ale ostatnio gracie razem.[/b]

Osią podziału w Prawie i Sprawiedliwości nie są dziś poglądy członków. Nie są nią nawet osobiste sympatie i antypatie. Dzielimy się na tych, którzy jak Ziobro, Kurski, Macierewicz i najbliższe otoczenie prezesa…

[b]Czyli zakon PC.[/b]

Oni mówią, że najskuteczniejszym sposobem prowadzenia polityki jest pójście na ostrą walkę, konfrontację z rządem.

[b]No i są gołębie.[/b]

Jeśli tak nazywa pan ludzi skupionych wokół sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego, to rozumiem. My twierdzimy, że ta łagodniejsza retoryka ostatniej kampanii ma sens.

[b]I teraz nie wiadomo kto kogo?[/b]

Nie, teraz chodzi o to, czy PiS będzie mógł być partią o wielu barwach. Ja prywatnie Zbyszka Ziobrę naprawdę lubię.

[b]Jeśli to prawda, to jakaś rzadkość. Większość pani znajomych z PiS szczerze go nie znosi, a wielu się go boi.[/b]

A ja go znoszę i wcale się nie boję, ale to naprawdę nie ma w polityce większego znaczenia. Ważne jest, czy potrafimy być partią tolerującą wewnątrz różne postawy.

[b]Blogerzy zakładają się, że wystartuje pani z Platformy.[/b]

(śmiech) A ile można wygrać?

[b]Wyobraża sobie pani kandydowanie z Platformy Obywatelskiej w 2011 roku?[/b]

Nie wyobrażam sobie. To zresztą czysto teoretyczne rozważanie, bo nie mam żadnych propozycji z PO i nie prowadzę na temat przejścia gdziekolwiek żadnych rozmów.

[b]

Średnio co drugi dzień jakiś polityk PO mówi, że żal im patrzeć, jak się pani męczy w PiS, i przygarnęliby panią do siebie.[/b]

To bardzo miłe, ale nie wybieram się tam.

[b]Ale rozumie pani, skąd są te opinie? Poglądy ma pani jak z lewego skrzydła PO, popadła w niełaskę u Kaczyńskiego...[/b]

Ja kieruję się także emocjami. I tak, jak nie głosowałam przeciwko Grzegorzowi Schetynie, bo to mój kolega z podziemnego NZS, a to dla mnie ma znaczenie, tak również nie potrafiłabym teraz opuścić swoich znajomych, współpracowników, sympatyków z PiS.

[b]W PO też są sympatyczni ludzie.[/b]

Ale moją partią jest PiS. Mogę się z nimi czasem nie zgadzać, o coś spierać, ale łączą nas wspólne emocje i gdybym miała ich zostawić, to dopuściłabym się jakiejś ludzkiej, nie politycznej nawet, zdrady.

[b]To z jakiej partii wystartuje pani za rok?[/b]

Jestem optymistką i myślę, że z Prawa i Sprawiedliwości. Wierzę, że to, co się stało z Elą Jakubiak, było przesileniem, że mamy to za sobą i będziemy się zajmować kontrolowaniem i rozliczaniem rządu z obietnic cudów.

[b]Chyba że zamiast zajmować się podatkami, będziecie jak dotąd zajmować się sobą, krzyżem i Smoleńskiem.[/b]

Ostatnio sporo mówimy o podatkach i rosnących cenach.

[b]W wojnie z Tuskiem Grzegorz Schetyna często znajduje ciepłe słowo dla pani, dla muzealników, pisowskich liberałów. Co to może znaczyć? [/b]

Dawno, dawno temu udzieliłam wywiadu pod tytułem „Na Schetynę patrzę przez różowe okulary”, ale to z powodów sentymentalno-enzetesowskich, niewiele w tym polityki.

I myślę, że Grzegorz mówi o mnie ciepło z tych samych przyczyn.

[b]Z Ołdakowskim nie był w NZS.[/b]

To dobrze, że mówi ciepło o Janku. Ja też o nim mówię dobrze.

[b]I nie ma nic na rzeczy?[/b]

Nic, bo Grzegorz Schetyna przecież nie wyjdzie z PO przed wyborami. A co będzie potem, nikt nie wie. W polskiej polityce tyle się zmienia, że nikt nie może przewidzieć, jak będzie wyglądała za dwa, trzy lata.

[b]A między PO a PiS nic nie powstanie?[/b]

Dziś nie widzę na to szans. Kto miałby to tworzyć? Prędzej jakąś partię założy Janusz Palikot, ale wcale nie jestem pewna, że tak się stanie.

[b]Myśli pani o swojej przyszłości poza polityką?[/b]

Tak, i to bez zdenerwowania. Może to nieuzasadniony optymizm, ale ponieważ robiłam w życiu różne rzeczy, byłam dziennikarką na różnych stanowiskach, to myślę, że dałabym sobie radę. Jakby co, to sobie założę firmę, korzystając ze środków unijnych (śmiech).

[b]Nie musi pani być w polityce, bo nie ma pani kredytu?[/b]

Kredytu rzeczywiście nie mam i rzeczywiście nie muszę być w polityce, ale na razie jeszcze chcę, bo mnie to ciekawi.

[b]Im dłużej pani siedzi, tym trudniej odejść.[/b]

Dziennikarstwo dało mi szkołę niezależności. W tym zawodzie człowiek musi się liczyć, że pracę można stracić błyskawicznie, z dnia na dzień. Po prostu ktoś panu dopisze coś do tekstu albo zechce zmusić do czegoś, pan się z tym nie zgadza, więc trzeba być gotowym, by to rzucić, odejść w każdej chwili. I ta niezależność pomaga w polityce, bo nie muszę nikomu się podlizywać, a jakby co, to mogę odejść.

[b]A tak po ludzku, lubi pani jeszcze Jarosława Kaczyńskiego?[/b]

Bardzo go lubię. Znamy się od ponad 20 lat, wielokrotnie w tym czasie się z nim nie zgadzałam, ale sympatia mi została.

[b]A prezesowi?[/b]

Ostatnio ma mi pewne zachowania za złe.

[b]Poobrażał się też na pani przyjaciół. Trudno będzie to przełamać.[/b]

Chyba nie, jednak polityka i życie prywatne to dwie różne sfery. Nie potrafiłby pan pracować dla szefa, którego pan nie lubi?

[b]Zdarzało mi się dla takich pisywać, ale nie wybrałbym sobie na współpracownika kogoś, komu nie ufam.[/b]

To się świetnie składa, bo przypominam, że Jarosław Kaczyński na szefową sztabu w swojej kampanii prezydenckiej wybrał właśnie mnie, a pewnie nie zrobiłby tego, gdyby mnie nie znosił.

—rozmawiał Robert Mazurek

[b]Rz: Najlepiej niech pani nic nie mówi.[/b]

A dlaczego?

[b]Zawieszą pani członkostwo. To bolesne.[/b]

(śmiech) Nie wiem, jak bolesne jest zawieszanie członkostwa lub jego całkowita utrata.

[b]Krotochwilna pani, ale ja mówię serio: skoro PiS jest pani skarbem, to zawieszenie jest bolesne.[/b]

Pozostało 98% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy