Ja zostałam przez Jarosława wybrana do prowadzenia jego kampanii wyborczej, a przecież on doskonale wiedział i akceptował to, że lepiej czuję się w miękkim sposobie uprawiania polityki. Nadaję się raczej do merytorycznego sporu niż do ostrej partyjnej konfrontacji. Dziś mam przeświadczenie, że ta kampania była udana, zbierałam za nią liczne gratulacje, a efekt był pomyślny.
[b]Zgadza się. Operacja się udała, tylko pacjent zmarł.[/b]
Pamiętajmy, jaki był punkt wyjścia, jak niskie były sondaże.
[b]Pomysł na kampanię wzięliście z głowy czy z badań?[/b]
Moje przeświadczenie brało się z głowy i z doświadczenia.
[b]To może wasze głowy się myliły? Może trzeba było – jak twierdzi prof. Krasnodębski – mówić o tym spokojnie przez cały czas. Nawet jeśli byście nie wygrali, to przynajmniej nie byłoby takiego ataku na was teraz.[/b]
Pełna zgoda, ale musiałby być spełniony podstawowy warunek – musielibyśmy mówić o tym spokojnie. Słowo „spokojnie” jest tutaj kluczowe. To było założenie nie do spełnienia. Przy takich emocjach nie dałoby się nad tym zapanować, zwłaszcza w kampanii.
[b]A pani zależy na wyjaśnieniu tej sprawy?[/b]
To oczywiste.
[b]To czemu nie ma pani w zespole Macierewicza?[/b]
Bo Antoni Macierewicz nie jest najlepszą osobą na szefa takiego zespołu. On jest tak kontrowersyjną postacią, że upolitycznia każdą sprawę, którą się zajmuje, i nawet jeśli do czegoś dojdzie, coś odkryje, to znaczna część opinii publicznej mu nie uwierzy, bo to Macierewicz. Można się na to zżymać, ale takie są fakty. Gdyby na czele zespołu stanął ktoś spokojny i wyważony, to nie ogniskowałby takich emocji jak Macierewicz.
[b]Jeśli wasza intuicja, że upolitycznianie sprawy Smoleńska przynosi szkody, jest słuszna, to Kaczyński dziś szkodzi PiS.[/b]
Zobaczymy, co przyniosą nie sondaże, lecz wybory samorządowe. Może się okazać, że ta zmiana retoryki w ogóle nie zaszkodziła partii, że moje wyobrażenia sobie, a rzeczywistość sobie. Dlatego poczekajmy na wynik wyborów.
[b]Pani w nich wystartuje?[/b]
Na pewno nie. Kilka razy dostałam propozycję od Jarosława Kaczyńskiego kandydowania na prezydenta Warszawy, ale się nie zdecydowałam.
[b]A Paweł Poncyljusz?[/b]
Naprawdę nie wiem, kto ma być naszym kandydatem.
[b]Wybory w sejmikach i wielkich miastach, czyli tam, gdzie wszyscy je będą obserwować, i tak przegracie.[/b]
Ja tych wyborów nie przygotowuję i szczerze powiedziawszy, trochę mało się na nich znam.
[b]Jak wszyscy w PiS.[/b]
No nie, są tacy, którzy się nimi zajmują.
[b]I niejedne już położyli.[/b]
Wszystko się jeszcze może wydarzyć, naprawdę.
[b]Zmieńmy nieco temat. Już teraz pojawiają się w PiS głosy na temat przywództwa w partii.[/b]
Szefem PiS jest Jarosław Kaczyński, czy to się komuś podoba, czy nie.
[b]A pani się podoba?[/b]
Tak, on jest niewymienialny. Tylko przy Jarosławie Kaczyńskim możliwa jest w Prawie i Sprawiedliwości wielonurtowość.
[b]Pani pies wyje, jak słyszy „Kaczyński”?[/b]
Nie, ten pies szczeka, bo domaga się spaceru. A wracając do Jarosława Kaczyńskiego, to ma on z tytułu przewodzenia Prawu i Sprawiedliwości wiele praw i przywilejów, ale ponosi też odpowiedzialność za swe decyzje. I decydując, że przyjmujemy linię ostrych podziałów i walki z rządem, bierze na siebie ogromną odpowiedzialność.
[b]Jaką?[/b]
Ryzykuje klęskę partii.
[b]Ale sama pani powiedziała, że jest niewymienialny. Jego osobista odpowiedzialność jest fikcją, skoro i tak go nie zwolnicie.[/b]
Jestem przekonana, że Jarosław Kaczyński chce rządzić. I jeśli się okaże, że jego kalkulacja zawiodła, to po prostu przegra, zmarnuje swoją szansę. Na tym będzie polegała jego odpowiedzialność.
[b]Cieszy się pani, że sprzed Pałacu Prezydenckiego zniknął krzyż?[/b]
„Zniknął” to rzeczywiście dobre określenie. Myślę, że naiwna jest wiara, iż wraz z krzyżem zniknie problem. Tu trzeba wiele taktu, cierpliwości i gotowości do rozmowy, a wszystkiego tego zabrakło. Gest powinien wyjść od prezydenta Komorowskiego.
[b]Komorowski, Tusk, Klich, Arabski powinni zniknąć z polskiego życia politycznego?[/b]
Dużo ma pan jeszcze takich pytań?
[b]Ze znikaniem? Nie. I nie będę też pani katował każdym cytatem z Kaczyńskiego.[/b]
O tym, czy ktoś znika czy nie, decydują wyborcy. Natomiast, jak rozumiem, otwarta pozostaje kwestia odpowiedzialności za katastrofę. I ja nie jestem w stanie powiedzieć, kto i jaką odpowiedzialność za nią ponosi.
[b]A pani szef uważa, że ponoszą ją liderzy PO i dlatego powinni zniknąć.[/b]
Jeśli dobrze rozumiem Kaczyńskiego, to twierdzi, że do katastrofy mogłoby nie dojść, gdyby nie było tak wielkich napięć na linii prezydent – premier i gdyby nie prowadzono polityki sondażowej, która nie pozwalała kupić nowych samolotów. Gdyby była to jedna wspólna wizyta, Rosjanie musieliby wziąć za nią dużo większą odpowiedzialność niż za prywatną podróż niezbyt lubianego przez siebie prezydenta.
[b]Dokonała pani pięknej egzegezy, ale czy sama podpisałaby się pani pod zdaniem prezesa?[/b]
Mimo że straciłam w katastrofie przyjaciół, łatwiej mi powściągnąć emocje i wykrzesać więcej cierpliwości, by czekać na wynik śledztwa. Ale uważam, że Jarosław Kaczyński, jak i inne rodziny ofiar, ma prawo i do emocji, i do braku cierpliwości.
[b]I co dalej z waszą skleconą naprędce grupą: pani i liberałowie, muzealnicy, spin doktorzy …[/b]
Mówienie o jakiejś zwartej grupie to mit. Nikt nie spotyka się w katakumbach i nie spiskuje.
[b]Rozumiem, że panią od Girzyńskiego dzielą lata świetlne, ale ostatnio gracie razem.[/b]
Osią podziału w Prawie i Sprawiedliwości nie są dziś poglądy członków. Nie są nią nawet osobiste sympatie i antypatie. Dzielimy się na tych, którzy jak Ziobro, Kurski, Macierewicz i najbliższe otoczenie prezesa…
[b]Czyli zakon PC.[/b]
Oni mówią, że najskuteczniejszym sposobem prowadzenia polityki jest pójście na ostrą walkę, konfrontację z rządem.
[b]No i są gołębie.[/b]
Jeśli tak nazywa pan ludzi skupionych wokół sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego, to rozumiem. My twierdzimy, że ta łagodniejsza retoryka ostatniej kampanii ma sens.
[b]I teraz nie wiadomo kto kogo?[/b]
Nie, teraz chodzi o to, czy PiS będzie mógł być partią o wielu barwach. Ja prywatnie Zbyszka Ziobrę naprawdę lubię.
[b]Jeśli to prawda, to jakaś rzadkość. Większość pani znajomych z PiS szczerze go nie znosi, a wielu się go boi.[/b]
A ja go znoszę i wcale się nie boję, ale to naprawdę nie ma w polityce większego znaczenia. Ważne jest, czy potrafimy być partią tolerującą wewnątrz różne postawy.
[b]Blogerzy zakładają się, że wystartuje pani z Platformy.[/b]
(śmiech) A ile można wygrać?
[b]Wyobraża sobie pani kandydowanie z Platformy Obywatelskiej w 2011 roku?[/b]
Nie wyobrażam sobie. To zresztą czysto teoretyczne rozważanie, bo nie mam żadnych propozycji z PO i nie prowadzę na temat przejścia gdziekolwiek żadnych rozmów.
[b]
Średnio co drugi dzień jakiś polityk PO mówi, że żal im patrzeć, jak się pani męczy w PiS, i przygarnęliby panią do siebie.[/b]
To bardzo miłe, ale nie wybieram się tam.
[b]Ale rozumie pani, skąd są te opinie? Poglądy ma pani jak z lewego skrzydła PO, popadła w niełaskę u Kaczyńskiego...[/b]
Ja kieruję się także emocjami. I tak, jak nie głosowałam przeciwko Grzegorzowi Schetynie, bo to mój kolega z podziemnego NZS, a to dla mnie ma znaczenie, tak również nie potrafiłabym teraz opuścić swoich znajomych, współpracowników, sympatyków z PiS.
[b]W PO też są sympatyczni ludzie.[/b]
Ale moją partią jest PiS. Mogę się z nimi czasem nie zgadzać, o coś spierać, ale łączą nas wspólne emocje i gdybym miała ich zostawić, to dopuściłabym się jakiejś ludzkiej, nie politycznej nawet, zdrady.
[b]To z jakiej partii wystartuje pani za rok?[/b]
Jestem optymistką i myślę, że z Prawa i Sprawiedliwości. Wierzę, że to, co się stało z Elą Jakubiak, było przesileniem, że mamy to za sobą i będziemy się zajmować kontrolowaniem i rozliczaniem rządu z obietnic cudów.
[b]Chyba że zamiast zajmować się podatkami, będziecie jak dotąd zajmować się sobą, krzyżem i Smoleńskiem.[/b]
Ostatnio sporo mówimy o podatkach i rosnących cenach.
[b]W wojnie z Tuskiem Grzegorz Schetyna często znajduje ciepłe słowo dla pani, dla muzealników, pisowskich liberałów. Co to może znaczyć? [/b]
Dawno, dawno temu udzieliłam wywiadu pod tytułem „Na Schetynę patrzę przez różowe okulary”, ale to z powodów sentymentalno-enzetesowskich, niewiele w tym polityki.
I myślę, że Grzegorz mówi o mnie ciepło z tych samych przyczyn.
[b]Z Ołdakowskim nie był w NZS.[/b]
To dobrze, że mówi ciepło o Janku. Ja też o nim mówię dobrze.
[b]I nie ma nic na rzeczy?[/b]
Nic, bo Grzegorz Schetyna przecież nie wyjdzie z PO przed wyborami. A co będzie potem, nikt nie wie. W polskiej polityce tyle się zmienia, że nikt nie może przewidzieć, jak będzie wyglądała za dwa, trzy lata.
[b]A między PO a PiS nic nie powstanie?[/b]
Dziś nie widzę na to szans. Kto miałby to tworzyć? Prędzej jakąś partię założy Janusz Palikot, ale wcale nie jestem pewna, że tak się stanie.
[b]Myśli pani o swojej przyszłości poza polityką?[/b]
Tak, i to bez zdenerwowania. Może to nieuzasadniony optymizm, ale ponieważ robiłam w życiu różne rzeczy, byłam dziennikarką na różnych stanowiskach, to myślę, że dałabym sobie radę. Jakby co, to sobie założę firmę, korzystając ze środków unijnych (śmiech).
[b]Nie musi pani być w polityce, bo nie ma pani kredytu?[/b]
Kredytu rzeczywiście nie mam i rzeczywiście nie muszę być w polityce, ale na razie jeszcze chcę, bo mnie to ciekawi.
[b]Im dłużej pani siedzi, tym trudniej odejść.[/b]
Dziennikarstwo dało mi szkołę niezależności. W tym zawodzie człowiek musi się liczyć, że pracę można stracić błyskawicznie, z dnia na dzień. Po prostu ktoś panu dopisze coś do tekstu albo zechce zmusić do czegoś, pan się z tym nie zgadza, więc trzeba być gotowym, by to rzucić, odejść w każdej chwili. I ta niezależność pomaga w polityce, bo nie muszę nikomu się podlizywać, a jakby co, to mogę odejść.
[b]A tak po ludzku, lubi pani jeszcze Jarosława Kaczyńskiego?[/b]
Bardzo go lubię. Znamy się od ponad 20 lat, wielokrotnie w tym czasie się z nim nie zgadzałam, ale sympatia mi została.
[b]A prezesowi?[/b]
Ostatnio ma mi pewne zachowania za złe.
[b]Poobrażał się też na pani przyjaciół. Trudno będzie to przełamać.[/b]
Chyba nie, jednak polityka i życie prywatne to dwie różne sfery. Nie potrafiłby pan pracować dla szefa, którego pan nie lubi?
[b]Zdarzało mi się dla takich pisywać, ale nie wybrałbym sobie na współpracownika kogoś, komu nie ufam.[/b]
To się świetnie składa, bo przypominam, że Jarosław Kaczyński na szefową sztabu w swojej kampanii prezydenckiej wybrał właśnie mnie, a pewnie nie zrobiłby tego, gdyby mnie nie znosił.
—rozmawiał Robert Mazurek