List do redakcji

Publikacja: 27.11.2010 00:01

[b]Artykuł Piotra Zaremby [link=http://www.rp.pl/artykul/553015.html]"KPP wiecznie żywa"[/link][/b] – („Plus Minus” 23 października) zawiera następujący fragment, mnie dotyczący, oparty na faktach pozbawionych podstaw.

„Całą Warszawę obiegła w 1993 roku smaczna historia. Znany dziennikarz »Polityki« chciał opublikować tekst oparty na relacjach dawnych »komandosów« opowiadających mu o wyborach ideowych i życiu osobistym.

Tekst został zdjęty w ostatniej chwili na żądanie Aleksandra Smolara, jednego z guru tego środowiska”. Opowieść ta służyła autorowi dla podbudowania tezy artykułu, iż ludzie należący do środowiska, różnie w tekście opisywanego – dzieci KPP, Żydzi, dziennikarze „Gazety Wyborczej”, wychowankowie Jacka Kuronia (i on sam), ludzie, którzy blokowali dekomunizację, którzy woleli mówić o Polakach: „społeczeństwo”, a nie „naród”, o PRL-owskiej zaś milicji policja etc. – czynią wszystko, aby do wiadomości publicznej nie dotarła wiedza na temat ich przeszłości i środowiska, z którego się wywodzą, a które miały wpływ na ich postawę po 1989 roku. Nie będę zajmował się tezami Zaremby, mogę natomiast kategorycznie stwierdzić, iż przypisywany mi fakt nigdy nie miał miejsca. Nigdy nie interweniowałem ani też nigdy z powodu mojej interwencji jakakolwiek polska gazeta nie odmówiła opublikowania, ani nie zdjęła przygotowanego już do druku tekstu ze swoich szpalt. Raz w życiu próbowałem interweniować; było to bardzo dawno temu i we Francji. Chodziło o konserwatywny dziennik „Figaro”, w którym publikowano artykuły ich ówczesnego korespondenta w Warszawie Bernarda Margueritte’a, współpracownika wielu instytucji, systematycznie szkalującego „Solidarność” i opozycję demokratyczną.

Mimo wpływowych sojuszników piszących na łamach tej gazety (Raymond Aron, Annie Kriegel, Francois Fejto) nie udało mi się odebrać Margueritte’owi prawa donosu. Dziś mam świadomość, że argumenty, którymi wówczas Margueritte się posługiwał, znaleźć można łatwo w artykułach i książkach, z których czerpał wiedzę i interpretacje Piotr Zaremba.

[i]—Aleksander Smolar[/i]

[b]Przedziwna pasja, z jaką Aleksander Smolar atakuje mój artykuł[/b], utwierdza mnie w przekonaniu, że zrobi wszystko, aby temat ludzi o kapepowskich czy, szerzej, komunistycznych rodowodach, temat jego środowiska po prostu, nigdy nie był roztrząsany. Nawet w najbardziej spokojnym tonie, w najbardziej informacyjnej, wyzbytej komentarza postaci. O tym fenomenie między innymi pisałem. Aby swój cel osiągnąć, pan Smolar nie waha się mnie porównać do kogoś, kto donosi w czasie stanu wojennego, cóż z tego, że w zagranicznej prasie, na „Solidarność”. Trudno sobie wyobrazić cięższą obelgę. I trudno sobie wyobrazić bardziej dosadny przykład środowiskowej megalomanii.

Plus Minus
Kataryna: Donald Trump może być groźny dla naszych interesów. Ślepota polskich polityków mnie zadziwia
Plus Minus
„Posłuchaj Plus Minus". Jędrzej Bielecki: Jak Donald Trump zmieni Europę.
Plus Minus
„Kubi”: Samuraje, których nie chcielibyście poznać
Plus Minus
„Szabla”: Psy i Pitbulle z Belgradu
Plus Minus
„Miasto skazane i inne utwory”: Skażeni złem