Plusy i minusy tygodnia

Publikacja: 10.12.2010 19:00

Trzy kolejne spotkania prezydenta Komorowskiego z prezydentami Rosji, Niemiec i USA były okazją do wylania kilogramów dyplomatycznego lukru. Spotkanie z Dmitrijem Miedwiediewem było jedną wielką akcją „Drużba”, ale żadnych konkretów, co ma zmienić się w relacjach między Warszawą a Moskwą, nie usłyszeliśmy. Ponoć, gdy dziennikarze zachwycali się tym, jak Maryla Rodowicz śpiewała pieśni Wysockiego dla prezydenta Rosji, w zacisznych gabinetach negocjowano jakieś nowe naftowe deale. Szczegółów nie ujawniono w myśl starej zasady PO: „wiemy, co robimy – wy się nie interesujcie”. Zupełnie jak z rozmowami na temat kontraktu gazowego.

W trakcie wizyty prezydenta Christiana Wulffa w Warszawie z kolei wspominano jedynie historyczną wizytę Willy’ego Brandta z 1970 roku. Z racji podniosłej, rocznicowej atmosfery nikt nie zająknął się nawet na temat poniedziałkowego fiaska starań Donalda Tuska w Berlinie, aby bałtycką rurę zakopać na tyle głęboko, by nie tamowała dostępu do portu w Świnoujściu. Notabene rzekome rozwiązanie tego konfliktu Radosław Sikorkski ogłosił już dobre parę miesięcy temu. Teraz wypada Niemcom przebujać się już tylko do czerwca 2011 r. Wtedy fetować będziemy 20-lecie traktatu polsko-niemieckiego, a Anda Rottenberg otworzy w Berlinie swoją wielką wystawę o wiekach dialogu kulturowego Niemców i Polaków. Znów popłyną kilogramy dyplomatycznego lukru. A premierowi Tuskowi znów będzie głupio upominać się o zbyt wysoko umocowaną rurę.

Obama jak to Obama – przyjął ciepło naszego prezydenta, nie wykluczył zniesienia wiz i coś podobno obiecał w sprawie pobytu w Polsce samolotów amerykańskiego lotnictwa. Szczegółów tradycyjnie nie znamy, bo i w tym wypadku platformerscy fachowcy ani myślą zdradzać szczegółów dziczy kudłatej w kraju. Cała nadzieja w kolejnym wysypie tajemnic z WikiLeaks. Może wtedy się czegoś dowiemy.

Tak samo jak dopiero za jakiś czas dowiemy się, czy Donald Tusk wybierze wariant przyśpieszonych wyborów wiosną 2011 roku. „Tusk rozważa czy tylko blefuje” – głowi się „Polska The Times”. Jak podejrzewam – pan premier sam nie wie.

Cokolwiek ustali, to i tak usłużni podwładni uznają za szczyt politycznej strategii.

Wszyscy czekają biernie na decyzję premiera, ale nie Katarzyna Kolenda-Zaleska, która na lamach „Gazety Wyborczej” snuje przerażające wizje. Co stanie się, gdy Platforma nie wygra tak zdecydowanie jak w 2007 roku i trzeba będzie pleść jakieś koalicje z PSL i SLD? „Możemy sobie i Europie zafundować całkowity chaos!” – bije na alarm. A może wprowadźmy monarchię dla Tuska i zakaz wyborów. Europa pewnie odetchnie. A dla niezadowolonej dziczy kudłatej wykroi się rezerwat w okolicach Radomia.

Na przyśpieszone wybory mają ponoć chętkę także i „kluzikowcy” z PJN, którzy ogłosili właśnie swój manifest. Pełen słusznych haseł, ale hitów tam nie ma. Ciekawe, czym błysną PJN-owcy na swoim kongresie w niedzielę? Póki co dumnie odepchnęli od siebie Ludwika Dorna, a Kazimierz Marcinkiewicz chwali ich w TVN. Tego ostatniego pocałunku śmierci mogą nie przeżyć. Co będzie, jak w ramach parytetu Isabel zażąda miejsca na listach?

Podobno porażki uszlachetniają. Ale chyba nie w wypadku Janusza Palikota. Ten biedny człowiek przeżywa gorzko umiarkowany – delikatnie rzecz biorąc – sukces swojej formacji. Ostatnio zaczął nawet narzekać na dziennikarzy, sugerując, że w ramach jakiejś politycznej zmowy przestali go zapraszać tak często jak kiedyś do swoich programów.

Januszowi twardnieje serce i nie ma zamiaru wypełnić obietnicy, że 6 grudnia odda mandat poselski. Ma już zresztą alibi. Oto na Facebooku powstała strona z wezwaniem: Janusz! Nie oddawaj mandatu – jesteś Polsce w Sejmie potrzebny! Ciekawe, czy Janusz ulegnie i zostanie do końca kadencji. Jak tak dalej pójdzie, ten sfrustrowany człowiek zacznie porywać samoloty. Pewnie zacznie od rejsów z pielgrzymkami.

Trzy kolejne spotkania prezydenta Komorowskiego z prezydentami Rosji, Niemiec i USA były okazją do wylania kilogramów dyplomatycznego lukru. Spotkanie z Dmitrijem Miedwiediewem było jedną wielką akcją „Drużba”, ale żadnych konkretów, co ma zmienić się w relacjach między Warszawą a Moskwą, nie usłyszeliśmy. Ponoć, gdy dziennikarze zachwycali się tym, jak Maryla Rodowicz śpiewała pieśni Wysockiego dla prezydenta Rosji, w zacisznych gabinetach negocjowano jakieś nowe naftowe deale. Szczegółów nie ujawniono w myśl starej zasady PO: „wiemy, co robimy – wy się nie interesujcie”. Zupełnie jak z rozmowami na temat kontraktu gazowego.

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą