Największy przegrany II wojny

Publikacja: 24.12.2010 00:01

Zbigniew S. Siemaszko, „Polacy i Polska w drugiej wojnie światowej”, Norbertinum 2010

Zbigniew S. Siemaszko, „Polacy i Polska w drugiej wojnie światowej”, Norbertinum 2010

Foto: Rzeczpospolita

Po 1989 roku Rzeczpospolita nie sięgnęła po kapitał ludzki istniejący na emigracji. Choć w Londynie i innych miejscach na świecie żyło wielu znakomitych – wykształconych na zachodnich uczelniach – specjalistów, zdecydowana większość z nich nie została wykorzystana do tworzenia nowego państwa. Do dziś właściwie nieznana jest w kraju powstała na emigracji literatura ani prace emigracyjnych historyków.

Jak powiedział mi kiedyś jeden z najwybitniejszych z nich, Zbigniew S. Siemaszko, „Polacy uznali, że emigracja jest czymś nieważnym. Jest jakąś Polonią. Kardynał Stefan Wyszyński mówił do młodzieży, która przyjeżdżała z Londynu do PRL: »Pamiętajcie, że Polska jest tylko tutaj. Od Bugu do Odry«. To bardzo głęboko zakorzeniło się w polskiej mentalności”.

O tym, że jest inaczej, świadczy wydana właśnie przez wydawnictwo Norbertinum książka Siemaszki „Polacy i Polska w drugiej wojnie światowej”.

Siemaszko, w przeciwieństwie do większości krajowych historyków, wyłamuje się z patriotycznego konsensusu, który nakazuje wychwalać każdą decyzję i wszystkie działania podjęte podczas wojny przez Polaków. Emigracyjny historyk i były żołnierz armii Andersa wiele z nich ocenia krytycznie.

Za błąd uważa m.in. współpracę AK z wkraczającą na terytorium Polski w 1944 roku Armią Czerwoną. Według Siemaszki, gdyby nie doszło do aresztowania gen. Grota-Roweckiego, do akcji „Burza” i powstania warszawskiego by nie doszło. Przypomina, że decyzja o podjęciu walki w Warszawie została podjęta wbrew instrukcjom naczelnego wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego.

„W czasie II wojny światowej były dwie polskie niezmiernie ważne decyzje – pisze Siemaszko. – Pierwsza dotyczyła podjęcia walki z Niemcami we wrześniu 1939, a druga rozpoczęcia powstania w Warszawie w lipcu 1944. Można się z pierwszą, wrześniową decyzją zgadzać lub nie, ale należy przyznać, że została ona powzięta w sposób poprawny, gdyż uczestniczył w niej prezydent, rząd i GISZ. Natomiast druga, warszawska, została podjęta przez podrzędne dowództwo wojskowe – Komendę Główną AK. Najwyższe czynniki państwowe: prezydent, premier, rząd, naczelny wódz, nie brały w niej udziału”.

Historyk uważa, że oficerowie podziemia wzięli na siebie zbyt dużą odpowiedzialność. Akcja w Warszawie została zorganizowana źle, a jej skutki były fatalne: zniszczenie miasta i gigantyczne ofiary wśród cywilów. Siemaszko pisze, że Polacy naiwnie wierzyli, iż „wojnę wygrywa ten, kto najwięcej do niej włożył wysiłku i poniósł największe straty”. „W rzeczywistości – pisze – wojnę wygrywa ten, kto jest najsilniejszy w momencie jej zakończenia”.

Według Siemaszki to właśnie Polska była największym przegranym II wojny światowej. „Poniosła ogromne straty, na skutek prześladowań zarówno niemieckich, jak i sowieckich, straciła poważną część swojej elity, jak również swoją niezależność państwową i swoje tradycyjne tereny na Wschodzie” – pisze londyński badacz.

Dzieje Polski w ostatnich stuleciach postrzega on w kontekście rywalizacji z Rosją o dominację w „obszarze położonym pomiędzy etnicznymi terenami polskimi i etnicznymi terenami rosyjskimi, czyli na obszarze, który obecnie znany jest jako Litwa, Białoruś i Ukraina”. Była to według niego rywalizacja dwóch kultur. Dla jednej z nich najcenniejszą wartością jest człowiek, dla drugiej władza i siła.

„Do czasów rosyjskiego cara Piotra I, to znaczy do początków XVIII wieku, Polacy tę konkurencję wygrywali – uważa Siemaszko. – Później wpływy rosyjskie stawały się coraz silniejsze, jednak pomimo rozbiorów carska Rosja nie zdołała wyeliminować polskich wpływów całkowicie. Dopiero władza sowiecka najpierw zniszczyła wpływy polskie na ziemiach przyłączonych do Sowietów po 1920, a potem, po 1939, wyeliminowała je na wschód od rzeki Bug. Była to ostatnia fala współzawodnictwa polsko-rosyjskiego, które Polacy przegrali”.

Wielkie brawa dla Norbertinum za wydanie w Polsce szkicu Siemaszki. Setki innych znakomitych książek napisanych przez Polaków na emigracji czekają jednak nadal na swoich wydawców. Najwyższa pora, by trafiły do kraju.

[i]Zbigniew S. Siemaszko, „Polacy i Polska w drugiej wojnie światowej”, Norbertinum 2010[/i]

Po 1989 roku Rzeczpospolita nie sięgnęła po kapitał ludzki istniejący na emigracji. Choć w Londynie i innych miejscach na świecie żyło wielu znakomitych – wykształconych na zachodnich uczelniach – specjalistów, zdecydowana większość z nich nie została wykorzystana do tworzenia nowego państwa. Do dziś właściwie nieznana jest w kraju powstała na emigracji literatura ani prace emigracyjnych historyków.

Jak powiedział mi kiedyś jeden z najwybitniejszych z nich, Zbigniew S. Siemaszko, „Polacy uznali, że emigracja jest czymś nieważnym. Jest jakąś Polonią. Kardynał Stefan Wyszyński mówił do młodzieży, która przyjeżdżała z Londynu do PRL: »Pamiętajcie, że Polska jest tylko tutaj. Od Bugu do Odry«. To bardzo głęboko zakorzeniło się w polskiej mentalności”.

Pozostało 82% artykułu
Plus Minus
Dzieci nie ma i nie będzie. Kto zawinił: boomersi, millenialsi, kobiety, mężczyźni?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
Nowy „Wiedźmin” Sapkowskiego, czyli wunderkind na dorobku
Plus Minus
Michał Przeperski: Jaruzelski? Żaden tam z niego wielki generał
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Wybory w erze niepewności. Tak wygląda poligon do wykolejania demokracji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Władysław Kosiniak-Kamysz: Czterodniowy tydzień pracy? To byłoby uderzenie w rozwój Polski