– Bezkarność tych ludzi to jest podstawowy powód, dla którego stadionowy bandytyzm rozwija się w Polsce w najlepsze – stwierdza były policjant, kiedyś odpowiedzialny za analizę informacji zbieranych w celu walki z chuliganami piłkarskimi. Dziś uczy na wyższych uczelniach w jednym z dużych miast w Polsce.
– Chuligaństwa czy jakiejkolwiek innej przestępczości nie da się kompletnie wyeliminować – mówi mój rozmówca. – Ale można je ograniczyć, jeśli każdy potencjalny przestępca wie, że ma niewielkie szanse uniknięcia kary. U nas kibol jest bezkarny. Dlatego robi, co chce. I nie chodzi o to, że nie istnieje policyjny system wykrywania przestępstw czy identyfikowania sprawców. System jest wymyślony i może doskonale funkcjonować. Przed mistrzostwami świata w Niemczech w 2006 roku byliśmy w stanie skompletować listę około 3500 nazwisk osób, które nie powinny znaleźć się na mundialu. Jeśli którakolwiek z tych osób zamierzała przekroczyć granicę, informacja o tym trafiała do specjalnej komórki policji powołanej na okres mundialu. 200 osób z listy chciało wjechać do Niemiec i żadna z nich nie wjechała. To było jeszcze przed Schengen, niemieckie służby graniczne zatrzymywały ich na podstawie najprzeróżniejszych mniej lub bardziej wymyślonych powodów, wystarczyło znaleźć w samochodzie ochraniacze na szczękę, kolana albo nóż. Niektórzy wracali, próbowali wjechać przez Czechy, ale tych też udawało się wyłapać. To był nasz ogromny sukces, kulminacja wielu lat pracy nad Systemem Meldunku Informacyjnego, czyli interaktywną bazą danych na temat środowisk przestępczych w Polsce, w tym kibiców łamiących prawo.
Dziś policja ma możliwości zarówno rozpoznania, jak i rozpracowania przestępców „okołopiłkarskich" znacznie większe niż jeszcze kilka lat temu. Jednak ostatnie wydarzenia nie tylko w Kownie czy w Bydgoszczy, ale niemal podczas każdej kolejki ligowej pokazują, że właściwie nic się nie zmienia. Kibole, którzy chcą robić zadymy, demolować stadiony, niszczyć pociągi, siać wszelkiego rodzaju nienawiść – mogą to robić w sposób mniej lub bardziej bezkarny. Dlaczego?
– U nas patrzy się z przerażeniem na rozróby i wykonuje jakieś gesty polityczne, np. zamyka się stadiony – mówi mój rozmówca, były policjant. – Tymczasem to, co widać na stadionie, jest końcem, a nie początkiem problemu chuligaństwa.
W środowisku organizatorów imprez masowych znana jest historia jednego ze sponsorów, który proponował policji pomoc przy identyfikacji przestępców. Jej przedstawiciele mieli odrzucić ofertę, bowiem nie mieściła się w ich planach.
Pytam mojego rozmówcę, byłego policjanta, skąd się biorą takie reakcje, dlaczego np. dochodzi do tak kuriozalnych zachowań policji, jak brak interwencji podczas demolowania stadionu w Bydgoszczy albo prośba naczelnika wydziału o sprzedaż biletu na finał Pucharu Polski dla człowieka objętego zakazem stadionowym na Legii.
– Nie umiem tego wytłumaczyć. Nie przychodzi mi do głowy nic innego jak tylko przerażająca głupota niektórych ludzi.
Uderzyć po kieszeni
Czyli mamy już dwa powody wspaniałej kariery kibolstwa w Polsce: bezkarność przestępców i głupotę niektórych policjantów, zwłaszcza tych na wysokich stanowiskach.
A co z klubami?
Pytam Jarosława Ostrowskiego, członka zarządu Legii Warszawa, jak ocenia decyzję premiera o zamknięciu stadionów w Warszawie i Poznaniu.