Plus Minus poleca. Najnowszy numer tygodnika Plus Minus

Semka o "kryształowym pałacu" Platformy; debata "Rz" o Zagładzie; Mazurek rozmawia z szefem sztabu PiS; Michalina Wisłocka, czyli "mądra pani od kochania"; Smok nad Filtrową, czyli co się dzieje w NIK. Polecamy nowy numer tygodnika Plus Minus

Aktualizacja: 09.07.2011 01:09 Publikacja: 08.07.2011 20:00

Plus Minus poleca. Najnowszy numer tygodnika Plus Minus

Foto: Plus Minus

"Niebawem miną cztery lata rządów Platformy. Formalnie była to koalicja PO – PSL, ale udział chłopskiej partii we władzy niknął na tle wyrazistego stylu rządzenia Donalda Tuska. Do czego porównać ten sposób sprawowania władzy?

Nasuwa używana wobec Unii Europejskiej metafora "kryształowego pałacu". Swoistej cieplarni w świecie bez wojen, gdzie wzrost konsumpcji zmienia oczekiwania wobec polityki. Ale te zachodnie  pałace, nawet jeśli wyśmiewane za ażurowość, są zbudowane na znacznie solidniejszych fundamentach, niż nasza nadwiślańska wersja stojąca na o wiele mniej stabilnym gruncie.

To skutek zamiatania wielu zjawisk pod dywan, ale też i naszego położenia geopolitycznego. W naszym polskim pałacu wiele okienek jest wybitych i wskutek tego wewnątrz konstrukcji hula wiele przeciągów. Choć chwalcy ekipy Tuska z uporem udowadniają, że żadnych przeciągów nie ma. Politycy PO zżymają się, gdy rządy Platformy porównywane są do epoki Edwarda Gierka. Ale przecież wtedy także wierzono, że rozwój ekonomiczny będzie trwał w nieskończoność, podobnie jak wzrost poziomu życia. Wtedy także przekonywano o szacunku, jakim Polska cieszy się w Europie. Problem w tym jednak, że uzyskanie przez rząd poparcia większości mediów i wieczna mobilizacja pod hasłem „albo Platforma, albo barbarzyńcy" w znacznym stopniu odpycha nas od realnej analizy kadencji rządu Tuska".

Tymczasem, jak twierdzi Piotr Semka w tekście Przeciągi w kryształowym pałacu, jest aż 9 czynników, jakie każą z niepokojem myśleć o silnych aspiracjach Platformy do zdobycia po wyborach pełni władzy.

? ? ?

Jaki status źródłowy mają spisane świadectwa Żydów, którzy byli ofiarami Zagłady i ją przeżyli - jak Richard Glazar - albo zginęli nie doczekawszy końca wojny jak Calek Perechodnik? Czy historyk może podchodzić do nich z pełnym zaufaniem? Jakiego rodzaju krytyce należy poddawać zawarte w nich informacje? Gdzie leży granica sensownego rozprawiania o polskiej współodpowiedzialności za Holokaust? Czy Polska w równym stopniu była ofiarą, jak i oprawcą? A jeśli nie, to kto może orzekać o proporcji win i zasług? O tym dyskutowano podczas debaty Świadectwa Zagłady - między Polakami a Żydami, jaką zorganizował Ośrodek Karta, wydawca serii "Żydzi Polscy" i klub ekspertów "Rz". Udział wzięli: prof. Andrzej Chwalba, dr Piotr Gontarczyk, Tomasz Wiścicki, prof. Andrzej Żbikowski, Zbigniew Gluza i Paweł Lisicki

? ? ?

Jest pan wściekły  - Robert Mazurek zagaduje Tomasza Porębę, szefa sztabu wyborczego PiS odnosząc się do wystąpienia Zbigniewa Ziobry w europarlamencie

- Jeszcze ze dwie, trzy takie wrzutki z boku i mamy pozamiatane. Panowie nie konsultowali tego z nikim: ani z prezesem, ani z szefem naszej frakcji w Parlamencie Europejskim, ani wreszcie ze sztabem.Musimy się zdyscyplinować, bo inaczej stajemy się banalnie łatwym celem ataku. Kampania wyborcza nie może polegać na gaszeniu pożarów, które sami wywołujemy!

Wszyscy pisowcy bronili Ziobry.

- O tym, co powiedział w Parlamencie Europejskim, nie powinniśmy milczeć, ale nie każda okazja nadaje się do takich wystąpień. Zabrakło im wyczucia miejsca i czasu. Teraz nikt się nie zastanawia, czy Ziobro miał rację, tylko czy powinien o tym mówić akurat przy wystąpieniu premiera w Brukseli. Na pewno wyciągniemy z tego wnioski.

Jakie?

- Takie, by takich sytuacji wreszcie w przyszłości unikać i móc prowadzić normalną kampanię.

W której to pan nieoczekiwanie został szefem sztabu.

- Prezesowi się nie odmawia, a to on złożył mi taką propozycję.

Musiał pan wygryźć wielu kolegów?

- Nie, poczułem się wyróżniony, ale byłem tym bardzo zaskoczony.

Zbigniew Ziobro też.

- A tego nie wiem.

Kurski i Ziobro mają doświadczenie. Rok temu brali udział w kampanii prezydenckiej, by tuż po niej zmieszać z błotem cały sztab i obwinić go za porażkę. Panu zrobią to samo.

- Nie zrobią, choćby dlatego, że my te wybory wygramy. Oczywiście, jeśli wszyscy się do tego przyłożymy. Zwyciężymy, bo jesteśmy to winni naszym wyborcom.

Kolejni szefowie sztabów PiS albo popadali w niełaskę, jak Ziobro, albo, jak Dorn i Kluzik-Rostkowska, lądowali poza partią. Wyjątkiem był Lipiński.

- Był jeszcze Marek Kuchciński, który do dziś jest jednym z liderów Prawa i Sprawiedliwości. Ja zaś znam swoją wartość i nie boję się, bo wiem, że damy z siebie wszystko w tej kampanii. A to, co się ze mną stanie po wyborach, mało mnie zajmuje.

Jak będziecie mieli mniej niż 36 procent, to będzie klęska.

- Gdybyśmy mieli 36 procent, to pewnie wygralibyśmy wybory.

? ? ?

"Była postacią równie malowniczą, co popularną. Jej życie to idealny scenariusz na film. W atmosferze nasyconej erotyką opowiadałby o naukowej pasji, dzięki której Michalina Wisłocka została matką polskiej seksuologii

W jednym z pierwszych ujęć musiałaby pojawić się warszawska Starówka. To ukochane miejsce bohaterki (gdyby żyła, obchodziłaby niedawno 90. urodziny). W charakterystycznie zawiniętej na głowie kolorowej chustce spacerowała po brukowanych uliczkach ze swoim jamnikiem. Na parterze kamienicy przy ulicy Piekarskiej spędziła większość życia. W malutkim mieszkaniu pisała „Sztukę kochania". Od momentu ukazania się w 1976 roku książka sprzedała się w rekordowej liczbie 7 mln egzemplarzy. Jej lektura nauczyła Polaków erotycznej fantazji, a autorce przyniosła sławę.

To też tu, na Piekarskiej, przyjmowała swoich absztyfikantów. Z bukietami w rękach grzecznie stawiali się pod jej drzwiami. – Miała wielu kochasiów – wspomina córka, Krystyna Bielewicz. – Każdy chciał się zaraz z nią żenić. Ale ona każdemu odpowiadała „nie". Faceci byli dla mamy tylko jak kwiatki, a sensem życia była praca.

Z wykształcenia była ginekologiem. Z czasem coraz bardziej zajmowała ją seksuologia. Wielką wagę przywiązywała do edukacji. Stąd stałym gościem w jej mieszkaniu była Małgorzata Kownacka, dziennikarka Polskiego Radia. Tylko na potrzeby programu „Rozmowy intymne" od 1978 roku nagrała z Wisłocką setki godzin pogadanek. – Kiedy Michasi przychodził do głowy pomysł na temat kolejnej audycji, to zaraz do mnie dzwoniła i mówiła na przykład: „Warto byłoby powiedzieć tym chłopom, żeby się myli, bo mi się żony skarżą". A ja biegłam do niej z mikrofonem – opowiada Kownacka. Nieraz padały do niego takie słowa jak orgazm, penis czy łechtaczka.

Wisłocka znana była z używania dosadnego słownictwa. Przekonał się o tym choćby prof. Zbigniew Izdebski, znany obecnie seksuolog i pedagog. Pierwszy raz pojawił się na Piekarskiej w 1984 roku. Do dzisiaj pamięta, co pani doktor powiedziała, kiedy spytał, pod jaki adres ma się stawić. – Mieszkam tam, gdzie Kiliński ma mnie w dupie – młody wówczas doktorant usłyszał przez telefon. Na szczęście domyślił się, że chodzi o kamienicę, której okna wychodzą na tyły pomnika Jana Kilińskiego.

– Ciotka nazywała pewne rzeczy po imieniu. Było tak również wtedy, gdy jako eksperta zapraszano ją do różnych wystąpień – opowiada bratanica Wisłockiej, scenografka Ewa Braun, która po pracy często wpadała na Piekarską na herbatę. Jak jednak podkreśla, ciotce nie chodziło o budowanie posmaku skandalu. Chciała, by o tak ważnym elemencie życia, jakim jest seksualność, zaczęło się mówić. Ona to robiła, a żeby być lepiej słyszana, nie przebierała w słowach". Mądra pani od kochania to tytuł niekiedy wzruszającej a niekiedy zabawnej opowieści o zawikłanych kolejach życiowych i zawodowej pasji Michaliny Wisłockiej pióra Izabeli Filc Redlińskiej.

? ? ?

Smok krąży nad Filtrową

, pisze Agnieszka Rybak. Filtrowa w tym reportażu to adres siedziby Najwyższej Izby Kontroli. "Jest postrzegana jako ostatni bastion PiS. Prezes Izby Jacek Jezierski objął to stanowisko w 2007 r. z poparciem Prawa i Sprawiedliwości, choć za kontrkandydata miał Zbigniewa Romaszewskiego. Do urzędu na Filtrowej trafił zresztą znacznie wcześniej – w roku 1992, jeszcze za prezesury Lecha Kaczyńskiego, z którym łączyły go dobre relacje osobiste.

Izba, której zadaniem jest kontrolowanie urzędów państwowych, to znakomite miejsce, żeby uzyskać wiedzę o stanie państwa. A taką wiedzę można wykorzystać. PO – świadoma mocy tkwiącej w cichym, działającym na uboczu urzędzie – już w 2007 r. rozpoczęła prace nad zmianą ustawy o NIK.  Zgodnie z dotychczasowymi przepisami prezes sam dobierał sobie zastępców. Zmiany zakładają, że zastępców musi uzgadniać z marszałkiem Sejmu.

Ustawę o NIK posłowie przyjęli w styczniu 2010 r. z długim vacatio legis. Pierwsze przepisy wchodzą właśnie w życie. Od 2 czerwca prezes NIK ma trzy miesiące na przedstawienie marszałkowi Sejmu kandydatów na swoich zastępców. Wyboru dokona Grzegorz Schetyna.

W kuluarach od dawna się mówi, że stanowiskami podzielą się koalicjanci z PO i PSL. Pewniakiem Platformy jest właśnie Mirosław Sekuła, dla którego zabrakło miejsca na listach PO do parlamentu, a partia ma wobec niego dług wdzięczności za prowadzenie komisji hazardowej.

W PSL mówiło się zaś między innymi o Danucie Bodzek. Pracownicy żartują, że wejściówki na kolegia z udziałem Mirosława Sekuły i Danuty Bodzek cieszyłyby się nie mniejszym zainteresowaniem niż bilety na Euro 2012.

Sekuła i Bodzek spotkali się już kiedyś w Najwyższej Izbie Kontroli. On był wtedy prezesem Izby, ona pracownikiem. Ona przeprowadziła kontrolę szpitala, po której poskarżyła się na próbę skorumpowania jej przywiezieniem z Bliskiego Wschodu żywego smoka – tak wynikało ze sporządzonej notatki.

Po zakończeniu kontroli wszczęto wobec niej trzy postępowania dyscyplinarne. I skierowano do pracy w archiwum. Oskarżyła zatem prezesa o mobbing. Sprawę nieprawomocnie przegrała, ale procesuje się jeszcze z kilkoma pracownikami Izby. Teraz Mirosław Sekuła i Danuta Bodzek mają szansę spotkać się w NIK ponownie. Istne wejście smoka."

Ponadto w Plusie Minusie

Plus Minus
Nowy „Wiedźmin” Sapkowskiego, czyli wunderkind na dorobku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
Michał Przeperski: Jaruzelski? Żaden tam z niego wielki generał
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Wybory w erze niepewności. Tak wygląda poligon do wykolejania demokracji
Plus Minus
Władysław Kosiniak-Kamysz: Czterodniowy tydzień pracy? To byłoby uderzenie w rozwój Polski
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Jak Kaczyński został Tysonem