Reklama
Rozwiń

Inni piraci z Karaibów

Z wielu dobrych rzeczy, które można powiedzieć o tej powieści Tima Powersa, dwie trzeba wymienić koniecznie.

Publikacja: 19.08.2011 18:30

Inni piraci z Karaibów

Foto: Archiwum

Po pierwsze, nie ma ona nic wspólnego z filmem „Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach", choć Hollywood pożyczył sobie z niej tytuł (na szczęście zapłacił). Po drugie – w ogóle jest to powieść uroczo nietypowa, bo w czasach nadmiernie szybkich i pokręconych fabuł zwraca uwagę kompletnie innym podejściem do materii opowieści.

Rzecz dzieje się na Karaibach w roku pańskim 1718, a uwagę czytelnika przykuwa grono nadzwyczaj malowniczych i bez wyjątku kryjących jakieś tajemnice postaci. Głównymi są John Chandagnac (gdy przystanie do piratów, przechrzczą go na Jacka Shandy) szukający sądowo-finansowej pomsty na złym krewnym, urocza panna Beth Hurwood oraz jej ojciec, zdziwaczały profesor szukający legendarnej Fontanny Młodości. Szlak ich przygód prowadzi ku pokładom pirackich okrętów oraz bagnistym wybrzeżom Florydy, które okazują się królestwem czarnej magii, kanibali i duchów. Niewiele więc w tej historii klimatów z „Kapitana Blooda", bo powieść Tima Powersa to nie poema naiwne, ale przypowieść o niszczącej sile miłości i opętaniu obsesją przekroczenia granicy między życiem a śmiercią.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie