Może król Hiszpanii wcale nie miał aż takiego wielkiego autorytetu, żeby przeciwstawiać się rządzącym? Potulnie czekał do śmierci generała Franco, żeby objąć tron.
Hiszpania w znacznie większym stopniu mogła pozostać wierna wartościom duchowym, które obroniła w czasie wojny domowej. Oczywiście, na ogół się przyjmuje, że zwrot Hiszpanii w lewo był reakcją na dyktaturę generała Franco, ale Jan Karol nie zrobił nic, żeby tę reakcję powstrzymać.
Myśli pan, że ludzie w dzisiejszych czasach tęsknią do silnej władzy?
Nie wiem czy do silnej, ale do suwerennej i stabilnej na pewno. Przecież autorytet Unii Europejskiej nie opiera się na partycypacji polskiej opinii publicznej w jej decyzjach i procedurach, ale na tym, że Unia jest w szerokim odczuciu upostaciawianiem jedności, pomyślności i stałości.
Przecież wpływamy na Unię, chociażby wybierając Parlament Europejski.
Wybieramy. Tylko kogo interesują wyniki tych wyborów? Owszem, ciekawe są w skali narodowej, jako element demokracji. Przeciętny polski wyborca wie, która polska partia wygrała wybory do Parlamentu Europejskiego, ale czy przejmuje się tym, który obóz europejski je wygrał? Czy ma swego kandydata na przewodniczącego Rady Europejskiej, czyli prezydenta Europy? Tzw. euroentuzjazm jest najczęściej wyrazem tęsknoty za imperialnym pokojem. Parafrazując Aksakowa, można powiedzieć, że państwa narodowe dały narodom Europy wolność polityczną, Unia Europejska – wolność od polityki. Monarchie współczesne są zaś czymś więcej niż wyrazem takich tęsknot, są raczej czynnikiem wzmacniającym „republikański" (w głębszym, rzymskim i tomistycznym sensie tego słowa) charakter państw. Wyrażają ich suwerenność, odrębność, tradycję, utrwalają wspólnotę.
Żałuje pan, że w Polsce nie przywrócono monarchii?
Monarchie istnieją siłą tradycji, są owocem historii. Tego nie można „wprowadzić" – choć należy o dziedzictwie monarchii pamiętać, i uczyć się od narodów, które ją zachowały. Gdyby Polska powstała w XIX wieku, na przykład na kongresie berlińskim (tak jak Bułgaria) – byłaby w sposób oczywisty monarchią. Podobnie – w wypadku innego końca pierwszej wojny światowej. Cat-Mackiewicz słusznie pisał, że jeszcze w 1916 roku monarchiczny kształt przyszłego państwa był oczywistością dla wszystkich najważniejszych ludzi polskiej polityki. Po roku 1918 Polska stała się – w sposób równie oczywisty – republiką, tak jak Czechosłowacja czy państwa bałtyckie. Co nie zmienia oczywistego charakteru wartości, które urzeczywistniała monarchia i które trzeba zachowywać, również jako warunek tego właśnie „republikańskiego" w głębszym sensie charakteru państwa, o którym mówiłem; wartości takich jak suwerenność, polityczna koncepcja narodu, tradycja, szacunek dla majestatu Rzeczypospolitej. Z tej perspektywy ciekawym zjawiskiem są „monarchie republikańskie", a więc elementy porządku monarchicznego wprowadzone do republiki demokratycznej. We Francji III Republika żyła dwiema antybonapartystycznymi obsesjami: lękiem przed wzmocnieniem kompetencji prezydenta i przed demokracją bezpośrednią (właściwie do tego dochodziła trzecia – przed głosowaniem kobiet, którym do końca III Republiki w 1940 roku nigdy nie przyznano praw wyborczych). V Republikę określa się często jako „monarchię republikańską" – gdyż de Gaulle dokonał radykalnej przebudowy państwa w oparciu o te dwie bonapartystowskie zasady. Dlatego właśnie René Rémond, najwybitniejszy historyk francuskiej prawicy, uważa gaullizm za swego rodzaju neobonapartyzm. Również w Polsce myśl monarchistyczna miała wybitny wpływ na kształt konstytucji kwietniowej, nadającej prezydentowi władzę prawie suwerenną. Bardzo sprawdziło się to w momencie wojny i na emigracji. Pozycja Polski bez władzy mającej tak mocną pozycję prawną byłaby słabsza wobec aliantów. Nawiasem mówiąc, jedną z rzeczy, których w swej działalności publicznej najbardziej żałuję, jest to, że w 1990 roku nie odwołaliśmy się mocniej do faktu istnienia władz Rzeczypospolitej na wygnaniu.
Sądzi pan, że w Europie może dojść do załamania się demokracji? Unia Europejska od wybuchu kryzysu gospodarczego jest w poważnych kłopotach.
Na tle realnego kryzysu ekonomicznego (bezrobocie) i społecznego (bankructwo państwa socjalnego, imigracja) mogą wzmocnić się radykalne ruchy populistyczne, ale bynajmniej nie z tęsknoty za odpowiedzialną moralnie władzą czy za tradycją. Przeciwnie – z pragnienia władzy idącej na skróty, odrzucającej reguły etyczne i społeczne. A historia uczy, że demokracja pozbawiona zasad ją przekraczających słabo opiera się takim naciskom.
Monarchie na naszych oczach podlegają ewolucji, tracą swoją niezwykłość, niedostępność. Czy z tego powodu stają się mniej atrakcyjne dla obywateli?
Zdolność ewolucyjna należy do natury monarchii, podobnie jak ich ludowy charakter. Siła tej instytucji polega na jej związku z życiem: ewoluuje jak rodzina. W XIX wieku dwie wielkie rewolucje społeczne – zniesienie niewoli chłopów w Rosji i niewolnictwa w Brazylii – przeprowadziły monarchie w sposób całkowicie pokojowy. W Stanach Zjednoczonych niewolnictwo zniesiono w czasie najbardziej krwawej wojny w historii tego kraju.