Nie chcę widzieć, więc zabijam

Katarzyna Bratkowska wywołała wielką wrzawę. Podczas dyskusji z Jackiem Żalkiem w Polsat News ogłosiła, że jest w ciąży i w związku z tym zamierza dokonać aborcji w wigilię Bożego Narodzenia.

Publikacja: 28.12.2013 10:00

Filip ?Memches

Filip ?Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Poruszony deklaracją znanej działaczki feministycznej jezuita ojciec Grzegorz Kramer wystosował do współorganizatorki corocznych Manif list otwarty, w którym poprosił ją, żeby nie uśmiercała swojego dziecka, i wyraził gotowość odejścia z zakonu, by je zaadoptować. Znamienna jest nie tyle odmowna odpowiedź adresatki tego listu, ile komentarz do niego na Twitterze autorstwa socjologa i działacza ruchów LGBT Jacka Kochanowskiego: „Bratkowska powinna wyskrobaną zygotę wsadzić w słój, zapeklować i wysłać panu księdzu. Niech kanonizują św. Zygotę. Patronkę oszołomów".

Mamy tu zatem do czynienia z jakimś makabrycznym happeningiem, w który dał się wkręcić prostoduszny jezuita (chociaż być może ojciec Kramer, jadąc po bandzie, chciał sprawdzić intencje kryjące się za szokującą deklaracją kobiety). Mniejsza o to, że – jak możemy przeczytać na portalu Fundacji PRO – Prawo do Życia – wystąpienie Bratkowskiej w Polsat News skompromitowało koronny argument w obronie legalności aborcji, to znaczy pogląd mówiący, że zjawisku temu najlepiej zapobiega nie prawny zakaz, lecz edukacja seksualna, czyli upowszechnianie wiedzy na temat antykoncepcji – wiedzy chyba bezużytecznej, skoro czołowa polska feministka zaszła w „niechcianą" ciążę. Warto natomiast zwrócić uwagę na elementy bluźnierstwa zawarte w deklaracji zamiaru dokonania aborcji 24 grudnia. Tak też należy traktować tweet – skądinąd wyczulonego na przejawy „mowy nienawiści" – Kochanowskiego.

Tu już nie chodzi o spór dotyczący tego, czy aborcja ma być legalna. Cała jatka nosi cechy wojny kulturowej. Dla jednej strony tego konfliktu istnieje Bóg jako dawca życia, a co za tym idzie, życie jest święte, dla drugiej zaś – mamy tu do czynienia z religianckimi fantasmagoriami. To pozwala zrozumieć, dlaczego pozytywnymi postaciami feministycznej narracji czy wręcz jej bohaterkami są czarownice jako ofiary obecności religii w przestrzeni publicznej. W tej wizji oskarżane o satanizm i skazywane z tego powodu na śmierć w chrześcijańskiej Europie kobiety są męczennicami wielkiej sprawy.

Czy z tego miałoby wynikać, że tacy ludzie jak Bratkowska czy Kochanowski to sataniści? Z pewnością nie wydają się oni jakimiś szalonymi czcicielami czarnej figurki z rogami i ogonem, na ołtarzu której składaliby ofiary z żywych istot. Jawią się oni natomiast jako wyznawcy kultu Materii. Jak Nergal, który niegdyś oznajmił, że zależy mu na udowadnianiu tego, że religia operuje fikcyjnymi pojęciami i że on bluźni po to, aby wykazać, iż takie jego zachowania nie niosą żadnych konsekwencji, bo nie odnoszą się do bytów realnych.

W tym się przejawia znak czasu. Uważamy za rzeczywistość to, co jest widzialne. Taki skutek przyniosła sekularyzacja, która przeorała mentalność człowieka nowożytnego. Tymczasem Credo Kościoła katolickiego zakłada istnienie także „rzeczy niewidzialnych". Ale w nie się wierzy, a nie o nich się wie – zaoponowałby ktoś, kto widzi wyłącznie jednokierunkowy rozwój ludzkości od tyranii ciemnoty do władzy światła, od panowania przesądów do przywództwa krytycznego rozumu.

Z człowiekiem nienarodzonym poniekąd jest jak z Bogiem – gołym okiem go nie widać. Oczywiście, analogia ta bierze w łeb, kiedy uświadomimy sobie, że dziś również za pomocą narzędzi, którymi dysponują nauki przyrodnicze (jak USG) – a więc nauki badające jak najbardziej „rzeczy widzialne" – można bronić tezy o tym, że życie ludzkie zaczyna się w chwili poczęcia. Dziś jednak batalia o uznanie człowieczeństwa płodu ludzkiego przybiera w Polsce charakter konfrontacji między Kościołem a świecką, lewicowo-liberalną opinią publiczną.

Przy tak zakreślonej linii podziału Cezary Michalski, publicysta „Krytyki Politycznej" może warczeć na zwolenników prawnej ochrony poczętego życia ludzkiego jako na „politycznych katolików", którzy zamiast modlić się w getcie prywatności, praktykują „zemstę Boga", zajmując się indoktrynacją społeczeństwa polegającą na narzucaniu mu nieweryfikowalnych poglądów.

Przywołajmy jednak gwałtowne, negatywne reakcje, jakie z reguły wśród orędowników legalności aborcji wywoływało wyświetlanie w różnych miejscach filmu dokumentalnego „Niemy krzyk". Nie mogli oni w nim znieść widoku „rzeczy widzialnych" – pozbawionej podniosłej retoryki i sentymentalnej otoczki brutalnej prawdy o tym, jak przebiega zabójstwo prenatalne. Tylko zderzenie z konkretnymi sytuacjami może przemienić myślenie człowieka. Dlatego wielu ludzi nie chce do tego dopuścić, bo przemiana boli.

Bóg zaś objawia się w konkretnych ludzkich wydarzeniach. Także w „niechcianych" ciążach. Przyjmowanie wtedy dziecka jest jak spotkanie z nowo narodzonym Jezusem Chrystusem. Zgoda, brzmi to pretensjonalnie i nieznośnie patetycznie. Codzienność jest bowiem banalnie trudna. Ale przecież nikt wiarygodny nie obiecywał, że w życiu będzie łatwo.

Poruszony deklaracją znanej działaczki feministycznej jezuita ojciec Grzegorz Kramer wystosował do współorganizatorki corocznych Manif list otwarty, w którym poprosił ją, żeby nie uśmiercała swojego dziecka, i wyraził gotowość odejścia z zakonu, by je zaadoptować. Znamienna jest nie tyle odmowna odpowiedź adresatki tego listu, ile komentarz do niego na Twitterze autorstwa socjologa i działacza ruchów LGBT Jacka Kochanowskiego: „Bratkowska powinna wyskrobaną zygotę wsadzić w słój, zapeklować i wysłać panu księdzu. Niech kanonizują św. Zygotę. Patronkę oszołomów".

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Kataryna: Jak demokracji zaczęli przeszkadzać aktywiści
Plus Minus
Antoni Dudek o polityce lat 90.: Kościół pociągał za sznurki, nawet przy wyborze premiera
Plus Minus
Pokolenie Z ciągle zmienia pracę. Czy przedsiębiorcy za nimi nadążą?
Plus Minus
Czas przemyśleć, kim ma być polski prezydent
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Plus Minus
Zaharowani Polacy mają dość. Chcemy wolnego w Wigilię
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska