Moda umiera młodo

Młodym jest się dzisiaj dożywotnio, bez względu na to, jak długo się żyje. Można zrobić sobie lifting, botoks, podciągnąć powieki, sprawić nowy biust. I ubierać się tak, żeby wszyscy to komentowali.

Publikacja: 24.01.2014 20:01

„Moda musi umrzeć młodo, żeby handel mógł działać" – mawiała pragmatyczna Chanel. W tej branży słowo „starość" jest ustawowo zakazane. Nie przechodzi przez usta ani projektantom, ani handlowcom, ani dziennikarzom. I nie ma znaczenia fakt, że granice młodości przesunęły się mocno w górę. Według socjologów jesteśmy dzisiaj młodsi o dziesięć lat od naszych rówieśników sprzed dwudziestu lat. Czterdziestka to dawna trzydziestka. Pięćdziesięciolatki mają czterdzieści lat. Tylko dwudziestolatki mają dwadzieścia i niektórzy chcą zostać z tym do końca życia...

Inżynier Karwowski z „Czterdziestolatka" z perypetiami przekraczał próg życiowy czterdziestki.

Za nim wkraczało się w strefę cienia. To było w latach 70. Czterdziestka dzisiaj? Rówieśnik Karwowskiego z serialu „39 i pół", Darek Jankowski (grany przez Tomasza Karolaka), rozwodnik, punkowiec, fan żużla, jeszcze nie dojrzał. Pozostaje wiecznym chłopcem, który nastoletniego syna traktuje jak kolegę. Miewa dziewczyny, ale założenie normalnej rodziny w ogóle nie wchodzi w rachubę. Czterdziestka to przedszkole, chciałoby się powiedzieć, patrząc na pięćdziesięciolatka Kubę Wojewódzkiego, największego młodzieżowca naszej celebryckiej sceny. Potwierdzeniem jego wiecznej młodości są kolejne dwudziestoletnie narzeczone-trofea, trampki, dżinsy i T-shirty z napisami. Młodym jest się dzisiaj dożywotnio, bez względu na to, jak długo się żyje. Można zrobić sobie lifting, botoks, podciągnąć powieki, wygładzić zmarszczki, sprawić nowy biust. Pomysły bardziej radykalne, jak chirurgia dłoni czy plastyka waginy, również są możliwe, a niektórzy (niektóre) nawet się do tego chętnie przyznają.

Jeszcze 20 lat temu, gdy czterdziestolatka rodziła dziecko, wywoływało to konsternację otoczenia i niepokój lekarzy. Dziecko w tym wieku? Dzisiaj w szołbiznesie w tym wieku z macierzyństwem się debiutuje. Halle Berry, była francuska minister Rachida Dati, Linda Evangelista, Monica Bellucci to triumfujące matki po czterdziestce. Panowie dorównują kroku paniom: Ryszard Kalisz wdzięczy się na portalach z niemowlęciem w ramionach, ojcem został Adam Michnik.

Nie mniej hoży są bohaterowie sceny pop. Zejść ze sceny w wieku 30 lat to akt heroizmu, na który zdobyła się (kiedyś) tylko Ewa Demarczyk. Większość pań walczy o przetrwanie, co odbywa się na oczach widzów. Genetycznie młoda Tina Turner, poprzerabiana na wszystkie sposoby Cher (– Ile czasu musi pani spędzić rano, zanim pokaże się ludzkim oczom? – zapytał ją niedawno tygodnik „Paris Match". – Trzy godziny – brzmiała odpowiedź), korzystająca z dobrodziejstw chirurgii plastycznej Jane Fonda, Madonna fikająca energicznie nogami, wciąż piękna, ale o podejrzanie nieruchomej twarzy 70-letnia Catherine Deneuve. U nas – Ewa Kasprzyk, w mediach planująca plastykę waginy.

Dzidzia piernik atakuje

Osoba wzbudzająca w tej kategorii najwięcej kontrowersji – Maryla Rodowicz – wpisuje się w coraz silniejszy trend, który wzywa starsze kobiety do zaznaczenia swojej obecności za pomocą jak najmocniejszych środków. Makijaż, ubranie, przebranie... wszystko jest dobre, jeśli można zwrócić na siebie uwagę. Bo dzisiaj granice młodości przekracza pokolenie powojennego wyżu demograficznego. Wprawdzie młodość spędziło jeszcze w PRL, ale w okolicach trzydziestki, czterdziestki zdążyło wskoczyć w kapitalizm razem z jego wszechobecnym kultem młodości. To pokolenie nie godzi się na upływ czasu. Kobietom po pięćdziesiątce, które czują się młodo, a wiele z nich wygląda także młodo, trudno zaakceptować fakt, że jako obiekty seksualne stają się „przezroczyste". Mężczyźni przestają oglądać się za nimi na ulicy, w towarzystwie ich wygląd nie robi wrażenia.

Odpowiedzią na reakcję otoczenia staje się ekstremalna ekstrawagancja. Dlaczego mam być szara, niewidzialna? – mówią. Odmawiają stosowania zasad z poradników, które uczą, jak powinna zachowywać się i ubierać kobieta po czterdziestce.

Hanna Gajos, dziennikarka, redaktor naczelna magazynu „Rynek Mody", nazywa tę postawę zespołem przejrzystości. „Wiele kobiet na pierwsze objawy przejrzystości reaguje buntem, agresją i szuka sprzymierzeńca w modzie: Nie zauważają, ale będą musieli! I zmuszają otoczenie do zainteresowania przesadnym makijażem, fryzurą jak ognista kula, nadmiarem biżuterii. I tak powstaje kolejny syndrom opatrzony przez otoczenie etykietką »dzidzia piernik«" – pisze. „Tak młodzi komentują nadążanie za modą z zadyszką, z zamiarem przegonienia wszystkich przesadą i odwagą. Więc jeśli kapelusz, to z rondem tak szerokim, że wejdzie w oczy każdemu, kto znajdzie się w pobliżu. Jeśli chusta, to na tyle zamaszysta, aby przy przechodzeniu przez kawiarnię zmieść zastawę z kilku stolików. Efekt murowany – wszyscy zauważą. Gdy modne będą sukienki krótkie, to dzidzia włoży najkrótszą z możliwych. Kiedy żurnale zachęcają do podkreślania ciała, dzidzia wbije się w sukienkę ciaśniejszą od własnej skóry. Częsta reakcja partnera: »Kochanie, chyba przesadziłaś?«".

Muzą tej kategorii pań może być geriatryczna gwiazda mody Iris Apfel, 91-letnia amerykańska projektantka wnętrz, która sama o sobie mówi, że jest najstarszą nastolatką na świecie. Jej nieobliczalne, szalone i wizjonerskie pomysły składają się na rzadki typ osobowości, która nie patrząc, skąd wieje wiatr, samodzielnie tworzy styl. Parę lat temu w Instytucie Kostiumu nowojorskiego Metropolitan Museum of Art widziałam poświęconą jej wystawę zatytułowaną „Rzadki ptak". Przedstawiono zaledwie część jej garderoby: 82 kreacje i 300 dodatków. Inna postać, także z gatunku ekstremalnych, to Anna Piaggi, która przez dziesięć lat prowadziła we włoskim „Vogue'u" , miesięczniku uchodzącym na świecie za największy autorytet mody, rubrykę „Podwójna strona". Gdy spotykałam ją na pokazach mody, musiałam siłą powstrzymywać chęć gapienia się jak sroka w gnat. Należała do najchętniej fotografowanych osobistości – dla fotografów jej zdjęcie to był samograj. W swoich kostiumach, nakryciach głowy, dodatkach i makijażach posuwa się jeszcze dalej niż Iris Apfel, ale styl ma podobny. Nie ma tam niemożliwych połączeń kolorystycznych, zestawień faktur, wzorów.

„Każdy z nas spotykał te starsze panie, które w proteście przeciw upływowi i zniewagom czasu uparcie trzymają się ozdób i stylu toalet młodości (...)" – pisał filozof francuski Alain w swoim „Systemie sztuk pięknych". „I im więcej wywołują wstydu i skandali, tym bardziej wywołują w nas uśmiech i uczucie smutku".

Ale można też inaczej. Jak Anna Wintour, 64-letnia niezatapialna redaktorka amerykańskiego wydania miesięcznika „Vogue", uważanego za jeden z bardziej zachowawczych w portfolio wydawnictwa Conde Nast. Prototyp złowrogiej bohaterki filmu „Diabeł ubiera się u Prady", kobieta, której jedno słowo może rozpocząć lub zniszczyć karierę początkującego projektanta, prezentuje się nieodmiennie w dyskretnym makijażu, tej samej, nieskazitelnej fryzurze na pazia, w sukienkach za kolano. Miuccia Prada, rocznik 1949, nie testuje na sobie ekscentrycznych pomysłów, które potem widać w jej kolekcjach. Minimalny makijaż, spódnica za kolana, rękawy do łokcia i stary model Nokii to jej styl od lat. Rzadkość w środowisku mody, gdzie wyścig na ekstrawagancje wpisany jest w zawód. U nas dyskretny, nieepatujący, ale zawsze aktualny styl, dostosowany do własnych warunków reprezentuje Krystyna Kaszuba, pierwsza i wieloletnia redaktor „Twojego Stylu" (obecnie w wydawnictwie Burda), jedna z najbardziej eleganckich kobiet w Polsce. Nie stara się wyglądać jak nastolatka.

Trud życia ?w świecie dekoltów

Moda jest dla młodych, to zrozumiałe. Zawsze była. Ale kiedyś damy czterdziestoletnie nie interesowały się najnowszymi trendami. W sukniach zapiętych pod szyję siedziały wianuszkiem na sali balowej i sprawdzały, czy ich 18-letnie córki znalazły odpowiednią partię. Dziś idą z córkami do centrum handlowego i kupują ten sam fason dżinsów co one.

Problem wydaje się tym większy, że współczesna moda bardzo silnie naznaczona jest erotyzmem. Starszym kobietom trudno się odnaleźć wśród trendów, które stawiają na obcisłe ubrania, dekolty obnażające biust, bardzo krótkie sukienki i szaleńczej wysokości obcasy. Jak niebezpieczne mogą być igraszki z erotyką geriatryczną, pokazał przykład francuskiego „Vogue'a", gdzie w grudniu 2010 roku ukazała się sesja mody pt. „Forever love". Zrealizowali ją wspólnymi siłami redaktor naczelna Carine Roitfeld i jej amerykański przyjaciel, projektant Tom Ford. Przedstawiała nasycone erotyzmem zdjęcia pary starszych ludzi, na oko dobrze po siedemdziesiątce. Ona chuda, pomarszczona, on szczupły, siwowłosy. Oboje, jak to się mówi, „ze śladami dawnej urody", z dużą dozą realizmu odgrywają sytuację erotyczną. Zdjęcia nie pokazują wprawdzie fizjologii, ale i tak są wymowne. „Jestem zmęczony powszechnym kultem młodości" – tłumaczył potem Ford. Z dużą dozą obłudy, bo przecież nie chodziło o zwrócenie uwagi na ludzi starszych – oni pana Forda niewiele obchodzą. On chciał zrobić szokujący materiał, bo to w biznesie mody sprawdza się najlepiej.

Mężczyźni mają łatwiej. Ich proces starzenia dotyka mniej, zarówno biologicznie, jak i społecznie. George Clooney z siwymi włosami wciąż uchodzi za sekssymbol dla dwudziestolatek, jest gwiazdą reklam i to nie kleju do protez. Wprawdzie także skorzystał z usług chirurga plastycznego, ale któż by mu to wypominał? Czy za taki symbol mogłaby uchodzić kobieta w jego wieku, w dodatku z siwymi włosami? Moda męska zmienia się rzadziej i mniej radykalnie, pozostawiając wiele miejsca klasyce. Panowie po czterdziestce nie sprawiają wrażenia nieszczęśliwych, gdy „w pewnym wieku" muszą zacząć nosić szersze nogawki spodni, a obwód w talii przyrośnie im o parę rozmiarów. Ten i ów sięgnie do chirurgii plastycznej, ale ilu jest Krzysztofów Ibiszów?

Ale co mają robić kobiety po pięćdziesiątce, które chcą się dobrze, modnie ubrać, nie naśladując na siłę córek? Trudna kwestia. Pokolenie powojennego wyżu demograficznego jest rynkiem rozwojowym, ma pieniądze do wydania i potrzeby. Ale ci ludzie, zwłaszcza kobiety, nie chcą, żeby wytykano im wiek, nie chcą segregacji. Nie wejdą do sklepu z szyldem „ ubrania dla starszych". Parę lat temu Gap.Inc, właściciel sieci Gap, Banana Republic otworzył w Stanach sieć 19 sklepów Forth & Towne, skierowanych do kobiet w wieku 35 plus. Ubrania były modne, ale o fasonach łagodniejszych, prostszych oraz rozmiarach nastawionych na dojrzałe kobiety. „Sklep narodził się ze statystyk", napisał poważny magazyn „Slate". Jednak biznes okazał się porażką i w 2007 roku wszystkie sklepy zamknięto.

Salon „starszaków"

Demografia jest bezlitosna. Na Zachodzie sektor „starszaków" wciąż rośnie. Pokolenie powojennego wyżu demograficznego, urodzone między 1946 i 1964 rokiem, nie zamierza się starzeć. Amerykańskie sześćdziesięciolatki, uważane za najbardziej zasłużonych dla prosperity kraju, są wciąż w dobrej formie zdrowotnej i reprezentują coraz większą siłę nabywczą. W Stanach jest ich 76 milionów i są paliwem napędzającym gospodarkę. Podróżują, chodzą do restauracji, kupują samochody, uprawiają sport.

U nas starszaki nie są istotną grupą ekonomiczną. Jeśli wygląd ludzi młodych w Polsce i na Zachodzie się wyrównał, to nie można tego powiedzieć o emerytach. Włoska, francuska, niemiecka emerytka ma włosy od fryzjera, ubranie może niezbyt modne, ale nowe. Ją na to stać. Salonem polskiego emeryta wciąż jest lumpeks.

A jednak w wiek średni i starszy wchodzi zamożniejsza grupa, urodzona na przełomie lat 50. i 60., aktywna zawodowo, mająca więcej pieniędzy do wydania, bo dzieci wyszły już z domu i utrzymują się same.Ta grupa ma coraz większy udział w życiu społecznym i w rynku. Media muszą to zauważyć. I zauważyły. W telewizji publicznej kącik dla seniora prowadzi Jolanta Kwaśniewska.

W styczniowym numerze„Twojego Stylu" na zdjęciach mody wystąpiły modelki w wieku 60+.To precedens w pierwszym po transformacji magazynie kobiecym na polskim rynku.

– Muszę przyznać, że gdy zobaczyłem te zdjęcia przed publikacją, miałem moment wahania – mówi Jacek Szmidt, redaktor naczelny „Twojego Stylu". – Puścić to czy jednak nie? Sprawa wieku jest bardzo delikatna. Czytelniczki proszą nas: dajcie coś dla starszych kobiet. Ale potem, gdy damy taki materiał, w badaniach okazuje się, że wcale im się nie podobał. Podam taki przykład. Mieliśmy bardzo ciekawy materiał o amerykańskiej modelce bez nóg. Wyjątkowo piękna, atrakcyjna kobieta. Ale w badaniach wyszło, że czytelniczki ten numer w ogóle pominęły... Jest sprzeczność między deklaracjami a rzeczywistością. Tak samo jest z okładkami. Wszyscy redaktorzy wiedzą, że młoda twarz sprzedaje pismo najlepiej. I niekoniecznie piękna. W twarzy musi być coś miłego. Naszym hitem były okładki z Kingą Preiss i z Dorotą Wellman. Najbardziej nielubiane są okładki, na których starsze kobiety są tak wyretuszowane, że wyglądają na swoje córki albo wnuczki. Fałsz jest wyczuwalny.

Kremy się starzeją

O starszym pokoleniu najbardziej pamięta przemysł kosmetyczny, który w powojennym wyżu odkrył żyłę złota. Liczby lat na opakowaniach kremów rosną. Menedżerowie koncernów kosmetycznych nie wstydzą się już wymówić przykrej liczby 70. Czy pójdą dalej?

Jeszcze parę lat temu kremy przeciwzmarszczkowe reklamowały dziewczynki czternasto-, piętnastoletnie. Po protestach firmy zaniechały tych praktyk, bo zamiast reklamować, ośmieszały produkty. Ale retuszowanie pozostaje praktyką wiecznie żywą. Ostatnio w reklamie kremu Age Perfect L'Oréal tak odmłodził 68-letnią Diane Keaton, że wygląda jak własna wnuczka. Ci, którzy widzieli ją na Golden Globach, przecierali oczy ze zdumienia: czy ta nastolatka to ta sama osoba co Keaton o pięknej twarzy naznaczonej zmarszczkami? Ale marketingowcy wiedzą, co robią. Ludzie nie chcą oglądać zmarszczek, choćby były prawdziwsze niż wygładzone Photoshopem rysy.

– Kiedy daję mojej mamie w prezencie krem 70+, zastanawiam się, czy to nie sprawi jej przykrości, bo przecież jest to jakieś przypominanie wieku – mówi Jacek Szmidt. – Ona twierdzi, że nie, ona podchodzi do tego racjonalnie – to sprawy zdrowotne. Ale która firma ciuchowa chciałaby reklamować się starszą modelką?

Dorota Maj, redaktor naczelna poradniczego magazynu „Olivia", mówi, że temat wieku jest zawsze obecny przy redagowaniu pisma. Najbardziej widać to w dziale urody i zdrowia, bo w starszą grupę docelową przemysł kosmetyczny uderza najmocniej. – Jeśli chodzi o modę, to jestem przeciwniczką klasyfikowania kobiet do grup wiekowych 20, 30, 40, jak robi wiele pism. Tu wybory są subiektywne. Sposób ubierania zależy bardziej od sylwetki niż od wieku. Szczupłe mogą więcej, tusza utrudnia korzystanie z mody.

Kremy się starzeją, ale ubrania wciąż nie mają takiego zamiaru. Marzeniem każdej marki jest „odmłodzić wizerunek" i znaleźć nowych, coraz młodszych klientów. Bo ci lubią zmiany, wierzą reklamie, kupują i są rozwojowi. Warto w nich inwestować, bo gdy zaczną kupować w wieku lat 16, mają przed sobą 40-letnią karierę konsumenta. A stary co? Kupi jedne buty rocznie, a płaszcz jeden na pięć lat.

Niechęć mody do tego sektora populacji dziwi tym bardziej, że ludzie, którzy trzęsą biznesem na świecie, nie są wcale młodzi. Ulubione pytanie Suzy Menkes, redaktorki „New York Timesa" i „International Herald Tribune", brzmi: Czy ktoś może mi znaleźć w Mediolanie projektanta mody poniżej pięćdziesiątki?

Rzeczywiście, byłoby to trudne zadanie. Franca Sozzani, naczelna włoskiego „Vogue'a", jest grubo po sześćdziesiątce, Miuccia Prada ma 64 lata, Giorgio Armani – 70 , Donatella Versace – 59 (na skutek zabiegów odmładzających wygląda na 70).

A modelki? Pokolenie top lat 90. jest już w wieku średnim, ale ciągle w grze. Cindy Crawford ma 47 lat, Naomi Campbell – 43, Linda Evangelista – 49. Biorą udział w kampaniach reklamowych, sesjach dla magazynów. Na scenę mody wkraczają także modelki starsze – Linda Rodin, sześćdziesięcioparolatka, Jenni Rhodes – 82 lata, Carmen Dell 'Orefice – 82-letnia była muza Salvadora Dali, która debiutowała na okładce „Vogue'a" w 1946 roku, Yasmina Rossi, 58-letnia była gospodyni domowa...

Mieć siwe włosy to już nie wstyd. Czasem nawet glamour.

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy