Reklama

Jan Maciejewski: W obronie jąkania

Kiedy tylko słyszę pewny siebie, płynny, panujący nad audytorium głos – odruchowo uzbrajam się w podejrzliwość.

Publikacja: 26.09.2025 14:00

Jan Maciejewski: W obronie jąkania

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

W każdej dyskusji odruchowo staję po stronie tego, któremu gorzej w niej idzie. I niech tylko państwo sobie nie pomyślą, że robię to z dobrego serca, miłości bliźniego czy jakiegokolwiek innego godnego pochwały powodu. Nic z tych rzeczy. To już od dawna moja „strategia epistemiczna”. Staję po stronie jąkających się, nieumiejących składnie wypowiedzieć dwóch zdań, po stronie drżącego głosu i częstszego niż by to było wskazane pociągania kolejnych łyków wody, bo każdy z tych przejawów słabości oratora jest dla mnie dowodem na prawdziwość bronionej przezeń tezy. I na odwrót: kiedy tylko słyszę pewny siebie, płynny, panujący nad audytorium głos – uzbrajam się w podejrzliwość.

Pozostało jeszcze 84% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Michał Mizera: Sztuka w czasach przedwojennych
Plus Minus
„Sirât”: Kino politycznej halucynacji
Plus Minus
„Darkest Doom”: Mroczne klimaty dla zaawansowanych
Plus Minus
Czy w demokracji potrzebujemy herosów
Plus Minus
Jacek Bury: Polska 2050 powinna wyjść z rządu
Reklama
Reklama