Rzeczywiste relacje między narodami, ale bardziej jeszcze wzajemne obiegowe wyobrażenia i wizerunki, uczenie nazywane „heterostereotypami”, to temat, którego właściwie nie sposób wyczerpać. Zmieniają się one bowiem w czasie, na ich kształtowanie wpływa wielka polityka, historia i literatura, ale i popkultura, moda, plotka, kuchnia, wreszcie doświadczenia osobiste – a wszystkich ich, w miarę „gęstnienia” naszego świata, zbiera się coraz więcej.
Napisawszy to, trzeba zarazem stwierdzić: stosunek Polaków do Stanów Zjednoczonych jest, a przynajmniej był dotąd, wyjątkowo jednoznaczny i pozytywny. Niekoniecznie złożyły się na to w pierwszej kolejności doświadczenia osobiste, mimo pokaźnej liczby Polaków odwiedzających USA i powszechnej chyba osobistej znajomości Amerykanów. Decydujące okazało się, obok wszechobecności amerykańskiej oferty kulturowej (to doświadczenie jednak dzielimy z resztą świata), dogłębne, raczej instynktowne niż głęboko zracjonalizowane postrzeganie kwestii podstawowych dla naszego narodowego istnienia. W fatalnej rzeczywistości geopolitycznej Stany Zjednoczone wydają się może nie bezwzględną gwarancją bezpieczeństwa i suwerenności Polski, ale najpoważniejszą szansą na ich zachowanie.